6.

478 9 25
                                    

Co wy na to żebym zrobiła a'la vlogmasy tylko że z rozdziałów odrazu piszę że czasem mogę nie mieć weny bądź nie będę miała czasu. Już nie przedłużam i zapraszam do czytania ❤

Odwróciłam się w kierunku który wskazywała moja najlepsza przyjaciółka i myślałam że kopara mi opadnie...

Zobaczyłam tam Flasha z inną dziewczyną z którą się całował. Co oznacza że...

-Myślisz o tym samym co ja??- zapytała Gwen.

-Zależy od tego o czym ty myślisz- powiedziałam dalej tam wpatrzona razem z blondynką z lekko przytwartą buzią.

-Mówimy o tym o czym myślimy na trzy... raz... dwa... trzy.

-Flash wkońcu da mi spokój.

-Za oszustwo zrzucimy go z mostu- powiedziała moja chyba chora psychiczne przyjaciółka.

-Znaczy Flash wkońcu da ci spokój- zaśmiała się nerwowo ale ja dalej patrzyłam na nią z przerażeniem.

-Gwen przestań próbować zabić Flasha wiem że wczoraj obmyślałaś plan zrzucenia go ze schodów wiem bo Peter mi opowiadał- ruszyłyśmy z miejsca i spojrzałam na nią.

-A to zdrajca- powiedziała pod nosem.

Jednak się myliłam a Flash jeszcze częściej się mnie pytał czy powtórzymy piątkowe spotkanie. Jednak umowy z nim to nie jest przyjemność, a raczej jakaś rosyjska ruletka bo nie wiesz czy jej dotrzyma czy nie.

-Proszę powtórzmy przecież tak dobrze nam się rozmawiało- po raz setny się mnie już pytał a to dopiero przerwa między 3, a 4 lekcją.

-NIE.I.WIĘCEJ.SIĘ.POWTARZAĆ.NIE BĘDĘ- powiedziałam to takim przerażającym głosem że aż przez moje plecy przeleciał dreszcz.

-No ale...

-Czego ty nie rozumiesz w słowie NIE!!- ostatnie słowo wręcz wykrzyczałam mu w twarz.

Jeszcze nigdy nie krzyczałam na Flasha. Starałam się załatwiać sprawy na spokojnie bez krzyków. Dlatego jak się mnie pytał to odpowiadałam mu najczęściej kłamstwem, a to Jadę dzisiaj za miasto do rodziny, Nie mam czasu, Jestem już z kimś umówiona.

Ten dzień na spokojnie mogłabym nazwać najgorszym. Petera nie było bo źle się czuł, Gwen też nie było bo musiała pojechać do jakiejś ciotki zająć się jej kuzynem. A do tego moje siedemnaste urodziny, o których wszyscy zapomnieli no może oprócz mojej mamy, która rano złożyła mi życzenia. A jakby los chciał mnie jeszcze bardziej pogrążyć w rozpaczy dorzucił do tego takiego jednego debila który nie rozumie słowa Nie.

Wszyscy którzy byli w tym korytarzu zaczęli wpatrywać się to we mnie to we Flasha. A wracając do chłopaka wyglądał jak żywa rzeźba jedyną oznaką że nią nie był było to że mrugał i oddychał. Miał lekko otwartą buzię.

-No co nagle słów zabrakło?? Zrozum wkońcu że nie interesujesz mnie w ten sposób. Raz jedyny zgodziłam się z tobą wyjść i było beznadziejnie. I więcej się z tobą nie umówię. I albo odpuścisx albo nie ręczę za Gwen- powiedziałam i odeszłam zamykając drzwiczki od szafki z trzaskiem.

Wyszłam z placówki i udałam się w stronę metra i do domu.

Gdy byłam już przed domem zauważyłam że światło w kuchni szybko się zgasiło.

Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta...

Ten rozdział może być mocno naciągany i trochę nudny.

Piszcie w komentarzach opinie na temat notatki dla was na samym początku.

Papa❤❤

Tylko przyjaciele [Peter Parker] ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz