4. wagary

470 24 28
                                    

3 grudnia, środa

Cassie

Przez resztę wczorajszego dnia próbowałam pojąć to wszystko co się dzieje. Moje życie, bowiem nabierało tempa, a ja nie byłam do tego przyzwyczajona. Nie zdążyłam jeszcze przyswoić informacji, że jestem udawaną dziewczyną Jayden'a, a już okazuje się, że będę musiała zarabiać, bo moją mamę wyrzucili z pracy!

Szaleństwo.

Jeszcze wieczorem wstąpił do mnie mój brat i znów poruszył ten temat, chociaż właśnie zjadłam jedną czekoladkę z okienka kalendarza adwentowego do przodu, ponieważ nie mogłam się powstrzymać, gdy stał tak blisko mnie, oglądając ten zajebisty serial o elfach i byłam już bliska, aby na chwilę o tym zapomnieć.

Doszliśmy do wniosku, że trzeba pomóc naszej mamie. Jest silna, że udało jej się nas wychowywać, gdy tata odszedł i powinniśmy służyć pomocą w razie trudnych chwil.

Lucas przekazał mi jeszcze, że mama powiedziała, że poszuka nam jakiejś roboty i prawdopodobnie trzeba będzie zacząć od następnego tygodnia.

Nadal nie wierzyłam, że to się dzieje, więc nie rozważałam nawet co przyjdzie mi robić.

. . .

W szkole czas płynął spokojnie i w sumie bardzo powoli zaczynałam przyzwyczajać się do towarzystwa Jayden'a. Był w porządku chłopakiem, chociaż nie pałałam do niego szczególną sympatią.

Pierwsza przerwa i dwie lekcje, a właściwie tylko jedna przerwa, ponieważ Jayden nie chodzi do mojej klasy, upłynęła tak, że po prostu trzymając się za dłonie, sunęliśmy po szkolnych korytarzach. Rozmawialiśmy spokojnie i byłam bardzo szczęśliwa, że nie próbował już całować mojego policzka, bo moje serce, które nie jest kompletnie przyzwyczajone do takich czułości na jawie, wyskoczyłoby mi chyba z piersi.

Miałam wrażenie, że to udawanie przeradzało się w jakąś po prostu znajomość, ponieważ daleko było nam do prawdziwej pary. Nawet wizualnie nie pasowaliśmy do siebie, a w środku byliśmy kompletnie inni.

Na przerwie obiadowej siedziałam wraz Jayden'em i jego kolegami, z czego znałam imię tylko jednego- Jasona.

W sumie nie przeszkadzało mi siedzenie z nimi przy stoliku. I tak przecież nie miałam bym za bardzo z kim siedzieć, chyba, że mój brat by mnie do siebie przyjął. Ale on niestety otacza się strasznie wulgarnym i krzykliwym towarzystwem, więc wolę tego nie robić. Ich stolik zawsze po obiedzie zostaje najbrudniejszy, także szybko zdecydowałam, że wolę już przetrwać tą przerwę siedząc obok Jayden'a.

Dzisiaj Jason przyszedł w towarzystwie niskiej brunetki, która uśmiechała się uroczo. Szybko przypomniałam sobie jak Jayden wczoraj mówił, że Jason wybrał się na randkę z jakąś dziewczyną, więc szybko pojęłam, że to musi być ona.

Usiadła obok Jasona, poprawiając swoją spódniczkę i popatrzyła po wszystkich zgromadzonych.

- Cześć, jestem Erica - powiedziała, nie szczędząc uśmiechu dla nas wszystkich.

- Cassie - przedstawiłam się, wyłapując na chwilę wzrok dziewczyny.

Reszta również postanowiła się przestawić, więc jadłam wtedy swój obiad w ciszy.

Dziewczyna wydawała mi się bardzo urocza, w każdej wypowiedzi oraz ze sposobu bycia, ale już wkrótce dowiedziałam się, że w jej środku nie siedzi, aż taka grzeczna osoba, jaką by się wydawała.

Christmas of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz