✯
8 grudnia, poniedziałek
Cassie
Krzyczenie w poduszkę od przedwczoraj stało się jednym z moich ulubionych zajęć. Nie żartuję, materiał tłumi wszystkie moje wrzaski i nie muszę martwić się, że ktoś się tym hałasem zainteresuje.
Uniosłam głowę i przyciągnęłam do siebie kalendarz adwentowy. Już miałam wyjąć z niego czekoladę, ale zdałam sobie sprawę, że od wyprawy po ten jeden pierdolony kalendarz wszystko się zaczęło. I mimo tego, że czekoladki są dobre to chyba to nie było tego warte.
Wepchnęłam szybko słodką choinkę do ust i odłożyłam kalendarz, odwracając się do niego tyłem, aby zerknąć w telefon.
Gdy zobaczyłam, że godzina nie jest bardzo późna i na razie nie grozi mi spóźnienie się do szkoły, opadłam plecami ponownie na łóżko.
Przymknęłam oczy i wspomnienia ze wczoraj wróciły do mnie ze zdwojoną siłą.
Jego wzrok.
To najbardziej utkwiło mi w pamięci.
Pewnie dlatego, że nikt tak wcześniej na mnie nie patrzył. Dosłownie jego spojrzenie na mnie było czymś co przeżywają jedynie bohaterki mojej niezliczonej ilości romansów, które mam na półce.
I może nawet tknęło by mnie coś, aby z nim pogadać, gdyby nie fakt, że był tam z tą laską, którą całował w parku. A następnie byłam świadkiem jak ta na niego nawrzeszczała i dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy.
Więc w rezultacie byłam jeszcze bardziej wściekła. I to przyćmiło zupełnie to uczucie w sercu, którego doświadczyłam, gdy tak na mnie patrzył.
Ale teraz, gdy ta wściekłość trochę minęła...
Nie, stop. Nadal jestem wściekła.
Otworzyłam oczy i gwałtownie wstałam z łóżka na trzy- często tak robię, gdy wyjątkowo nie chce mi się wstać.
A w sumie zawsze nie chce mi się wstać.
Ogarnęłam się, odganiając od siebie myśli, których nie chciałam bardzo w swojej głowie i zeszłam na dol.
Mama poprawiała szybko swoje włosy i chwyciła torebkę. Ostatnio wyglądała na bardziej wesołą niż zazwyczaj.
- Gdzie idziesz? - spytałam jej, a ona dopiero teraz mnie zauważyla.
- Szukać pracy- odparła- Nawet dla Lucasa już cos znalazłam, wiec przydałoby się samej tez zarabiać.
- Hm?! - mój brat, siedzący przy stole ożywił się- Jaka praca?
- Na festynie, będziesz cos tam sprzedawał, zaczynasz tez w czwartek- odparła, a następnie spojrzała na zegarek- Muszę już iść. Dobrego dnia, dzieci- rzuciła, a potem szybko wyszła.
Odczekałam chwilę i przysiadłam naprzeciwko mojego brata.
- Jakoś dziwnie się zachowuje - uznałam, a mój brat spojrzał na mnie powoli.
- W sumie ty również - odparł, na co zmarszczyłam brwi.
- O co ci chodzi?
- Po co wychodziłaś wczoraj prawie nocą? - spytał, a ja ponownie się skrzywiłam.
- Co za oskarżenia?- prychnęłam- Poszłam...pojeździć na łyżwach i tyle.
Uniósł do góry brew jakby mi nie wierzył. Przewróciłam na niego oczami.
CZYTASZ
Christmas of love
Dla nastolatkówJayden to Grinch w ludzkiej postaci. Świąteczne przeżycia poprzednich lat nie dają mu cieszyć się tym czasem jak inni. Dodatkowo jest zupełnym przeciwieństwiem wszelkiej romantyczności i miłosnych uniesień. Nie wdaje się w długie związki, chociaż wi...