26. gwiazdka 2/2

256 11 28
                                    

24 grudnia, środa

Cassie

Byłam w wielu pojebanych sytuacjach, a szczególnie biorąc pod uwagę ostatni miesiąc to trochę ich było. Ale ta sytuacja należała to tych w topce najdziwniejszych i zupełnie niezrozumiałych incydentów, które zaskoczyły mnie totalnie.

Stałam blisko Jayden'a. Właściwie na tyle blisko, że nasze ramiona stykały się i gdy mama Lily wypowiedziała męskie imię, poczułam jak jego mięśnie się spięły, a na twarz wstąpił zaskoczony wyraz.

Z resztą każdy był zdziwiony tym co się tutaj dzieje i również każdy był cicho, nie ważąc się przerwać. Dopiero szept Jay'a, tak cichy, że tylko ja i Lily mogłyśmy słyszeć co mówi, ponieważ stałyśmy najbliżej- reszta usłyszała jedynie niezrozumiałe, ledwo słyszalne mruknięcie.

- Skąd..? - spytał jedynie, odwracając w naszym kierunku twarz. Widziałam, że skupił wzrok głównie na Lily, do której skierował to pytanie, domyśliwszy się zapewne o pokrewieństwie jej mamy z nią.

Dziewczyna przerwała mu równie cichym szeptem.

- Chciałabym wiedzieć - odparła, a ja spojrzałam się na twarze obydwu, nie rozumiejąc.

No tego nie przewidziałam.

Czas mijał powoli, a wraz z nim dostrzegałam na twarzy Lily i Jayden'a jakby coraz większe przebłyski...czegoś. Jakby wspomnień, pojedynczych elementów układanki, które powoli łączyły się w całość.

Zapytałabym ich o to, gdyby nie fakt, że mama Lily podeszła bliżej wujka Jayden'a przy uważnych spojrzeniach zgromadzonych. Wszystko było takie dziwne i zupełnie niezrozumiałe, ale coś mówiło mi, że zaraz wszystkiego się dowiem.

- Siostro - rozbrzmiało nagle z ust wujka Jayden'a, na co każdy, łącznie ze mną, wstrzymał oddech.

Mama Lily zacisnęła usta i pobladła jeszcze bardziej, chociaż jej cera z natury była bardzo jasna. Usłyszałam obok siebie westchnięcie Lily i Jay'a. Nie spojrzałam się jednak na nich zbyt pogubiona.

O boże. Co się dzieje? Jak...

Moje myśli byli chaotyczne. Próbowałam połączyć jakoś fakty po usłyszeniu tego jednego słowa, jednocześnie zastanawiając się skoro ja czułam się tak bardzo zagubiona to jak musiał czuć się Jay i Lily. Zdawali się nie wiedzieć o wszystkim. Jakby teraz wyszła na jaw jakaś ważna rodzinna tajemnica. Rodzinna... O mój...

Czy to znaczy, że Jay i Lily są...? Nawet w myślach nie mogłam tego powiedzieć, gdyż to wszystko wydawało się zbyt nierealne.

I pomyśleć, że ten cały dramat rozgrywa się w moich salonie właśnie przeze mnie i przez decyzję, aby zaprosić tu Jay'a z jego rodziną. Zacisnęłam powieki, chcąc już aby to napięcie, które udzieliło się każdemu zniknęło.

Zaryzykowałam spojrzeniem się w bok na Lily i Jayden'a. Byli bladzi i milczący. Przetwarzali informacje powoli, próbując się do tego przyzwyczaić. Spojrzeli się przelotnie po sobie, jakby szukali potwierdzenia, że naprawdę to nie sen i są...spokrewnieni.

Następnie znów nasze spojrzenia powiodły w stronę sceny rozgrywającej się na środku pokoju. Mama Lily wyglądała na rozdartą i cholernie smutną. Wpatrywała się nieobecnym wzrokiem w stojącego przed nią...brata, który w odpowiedzi zaczął kręcić głową, jakby chciał odrzucić od siebie cokolwiek nachodziło w tym momencie jego głowę.

Stojącą obok mnie Lily nie wytrzymała napięcia i podbiegła do swojej mamy, przytulając ją mocno. Prawdobodnie nigdy jeszcze nie widziała swojej mamy w takim stanie, więc jej się nie dziwię. Kobieta niezdarnie, jakby niezdolna byłaby do jakiegoś ruchu objęła ramiona córki drżącymi palcami.

Christmas of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz