27. świąteczne cuda

295 14 19
                                    

Tak chce tylko zareklamować swoją drugą książkę - jest to fantastyka i ambitniejsza książka od tej ( ogólnie uważam osobiście że tamta książka jest lepsza od col)
no dobrze, nie będę przedłużać, zapraszam do czytania ostatniego rozdziału

________________________

25 grudnia, czwartek

Cassie

Dzisiejszy dzień był wyjątkowy, zaczynając już od samego świtu. Tym razem bowiem nie zbudził mnie wcale brzęczący budzik, jasny snop światła, nie była to nawet mama ani Lucas, a czyjaś ciepła dłoń położona na moim udzie.

Moim pierwszym odruchem było ją odepchnąć, lecz kiedy usłyszałam przy uchu ciche Dzień dobry wypowiedziane zaspanym głosem Jay'a, to od razu się powstrzymałam. Uśmiechnęłam się powoli i przymknęłam na chwilę niedobudzona oczy. Nie przyzwyczaiłam się do poranków, kiedy dzielę z kimś łóżko, dlatego musiałam mocno powstrzymać się, aby nie zacząć się rozciągać i przypadkiem nie uderzyć ręką Jayden'a.

— Dzień dobry — odpowiedziałam z jakimś minutowym opóźnieniem — Jak się spało? — spytałam na wpół przytomna.

Ciepły oddech znowu musnął miejsce gdzieś na mojej szyi. A ja znów się uśmiechnęłam.

— Dobrze — odparł nadal zaspany — Tak dobrze, że nie mam zamiaru na razie stąd wychodzić.

Zaśmiałam się pod nosem, obracając głowę w jego kierunku, aby dojrzeć jego twarz. Jego czoło przykrywały roztrzepane czarne włosy, usta uśmiechały się delikatnie. Patrzył na mnie spod wpół przymknietych powiek. Pierwsze co przyszło mi na myśl, gdy zobaczyłam go w takim stanie to to, że wygląda doprawdy uroczo.

Obróciłam się do niego całym ciałem. Jay dotknął mojego czoła swoim. Przymknęłam oczy i rozchyliłam usta, nie zbyt się tego spodziewając. Nie przywykłam do końca do takiej bliskości, więc reagowałam jak reagowałam.

— Poleżmy więc jeszcze chwilę... — odparłam cicho, przykrywając się bardziej kołdrą, która spadła z mojego ramienia — Która godzina? — spytałam sennie, widząc jak Jay spróbował sięgnąć niezdarnie po swój telefon, leżący gdzieś na podłodze przy łóżku.

— Ósma — odparł, odkładając telefon i znów przylegając go mnie — O której twoja mama albo brat nas wyciągną z łóżka?

— Mamy jeszcze z trzydzieści minut — uśmiechnęłam się. Jay znów sięgnął po telefon i tym razem patrzył na wyświetlacz trochę dłużej. Zmusiłam się, aby usiąść na łóżku. On zrobił to samo — Co się stało?

—Jason i Erica. Męczą mnie, żeby się spotkać — wyjaśnił, spoglądając na mnie. Poprawiłam włosy, aby nie wchodziły mi do oczu i odwzajemniłam jego spojrzenie — Będą za niedługo w mieście — dodał, sprawiając, że się uśmiechnęłam.

— Myślisz, że moja mama bardzo się wkurzy jak zapytam się jej czy możemy przyjąć ich na chwilkę? — spytałam, na co Jay pokręcił głową, chowając telefon.

— No raczej nie będzie w siódmym niebie — rzucił, po czym na chwilę zamilkł, zastanawiając się — Możemy przyjść do mnie. Raczej nikt nie będzie miał nic przeciwko.

Christmas of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz