6. Karnawał w Ban Yue. Wszyscy są w kostiumach!

285 46 17
                                    

Kostiumem Wei Wuxiana był Mo Xuanyu ( czytaj. bezwstydny kultywujący ), a w chwili obecnej był ze swoim dawnym rywalem w monopolowym, alias[1] najlepszego miejsca do zdobywania cennych informacji. No i nie zapominajmy o dobrej wódeczce. Dwie pieczenie na jednym ogniu!

[ 1 łaciński przysłówek: inaczej, czyli ]

Mo Xuanyu nawet nie otworzył jeszcze swoich trzech słoików, ale i tak postanowił zapytać kelnera, czy słyszał o jakiś dziwnych wydarzeniach w okolicy. Kelner był również osobą rozmowną i uśmiechnął się. Zatarł ręce.

- O jakich dziwnych rzeczach jest mowa?

- Nawiedzone domy, opuszczone cmentarze, pocięte trupy i tak dalej.

Mężczyzna stał przez chwilę w milczeniu pod intensywnym spojrzeniem Mo Xuanyu i jego partnera.

- Słyszeliście o przełęczy BanYue? 

--------------------------------------------------

Mu Qing, który w ogóle nie był w kostiumie. Przedstawił się wcześniej jako Fu Yao. Czyli jego mniejsza, gorzka oraz bardziej wkurwiona wersja samego siebie. Jednak to on był tym bardziej inteligentnym i sprytnym od Feng Xina. Poważnie, nie mógł wybrać innego imienia niż Nan Feng?

Oczywiście Fu Yao nie chciał ponownie pomagać Jego Wysokości. Fakt powinien być szczęśliwy, nie musieć patrzeć na jego twarz w Niebiańskim Dworze. Ale jednak chwalił się reputacją najbardziej irytującego Boga i stał przed najbardziej paskudną świątynią, jaką kiedykolwiek odwiedził. Fu Yao przewrócił oczami, zanim jego towarzysz zapukał do drzwi.

- O, to wy... - Powiedział Xie Lian po otwarciu drzwi.

Fu Yao przewrócił oczami (po raz drugi, ale nie ostatni). Nan Feng, zawsze był, jest i będzie bezpośredni, więc wypalił.

- Idziesz na przełęcz BanYue, prawda?

To było wręcz mistrzowskie. W cale nie zabrzmiało to podejrzanie. Na szczęście Xie Lian od razu zrozumiał ich zamiar. Łatwo było go przekonać, że są zwykłymi ochotnikami i zgodził się zabrać ich ze sobą. Doprawdy, to było zbyt łatwe.

Wkrótce Fu Yao odkrył dwie rzeczy. Po pierwsze, Xie Lian nie był sam. Po drugie, Xie Lian był jedynym, który ukazywał swoją prawdziwą postać.

- COFNIJ SIĘ! - Krzyknął, gdy za Jego Wysokością ukazał się uroczy nastolatek, ubrany cały na czerwono i z diabolicznym uśmieszkiem na twarzy.

Wiecie co było najgorsze? Po krótkiej kłótni nastolatek rzucił Fu Yao miotłę. Prawie rozpierdolił tę budę. Xie Lian zachowywał się jak dawniej i powstrzymał ich. Chociaż Fu Yao był zadowolony, widząc tę stronę swojej wysokości, wciąż był przerażony, że był z nim Poszukujący Kwiat Krwawy Deszcz. W tym samym domu. Zjedli razem śniadanie. SPĘDZILI NOCY W TYM SAMYM ŁÓŻKU.

O ile obaj chcieli wrobić Nieszczęście, demaskując go, równoważyłoby się to z przyznaniem się do własnego kamuflażu. Wolałby umrzeć.

 Po chwili, kiedy Nan Feng rysował tablicę, nawiązali kontakt wzrokowy.

- Zawrzyjmy sojusz - Powiedział Fu Yao na jego prywatnym kanale. Niestety nie był to pierwszy raz w ostatnich latach, ale jak zawsze miał nadzieję, że będzie to ostatni.

- Tylko dzisiaj.

- Zdemaskujemy Krwawy Deszcz - Powiedzieli jednocześnie. Potem wymienili kolejne spojrzenie, tym razem z obrzydzeniem.

--------------------------------------------------

[ Tutaj są zmieniane osoby. Z "on" na "ona". Ale spokojnie to nie jest błąd. Tak było w oryginale ]

Opowieści o Pięciu KatastrofachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz