Było to spotkanie numer 4634. a He Xuan nie chciał tam być. Zresztą jak zawsze.
Obok niego Shen QingQiu wydawał się równie zirytowany jak He Xuan, choć Zielone Liście nie musiał dopracowywał ostatnich kawałków swojej zemsty. Tej nocy był moment, w którym postanowił rozbić się jako Wielebny Pustych Słów na imprezie Shi Qingxuana.
- Jestem zajęty - Powiedział He Xuan zimnym tonem - Karmazynowy deszcz, czy możesz dojść do sedna i skończyć wcześniej?"
Hua Cheng błysnął szerokim uśmiechem - Nie bądź tak niecierpliwy, Czarna Wodo.
Skulił się. Hua Cheng wykorzystał już całą jego cierpliwość - O co teraz chodzi z Xie Lian?
- O czym ty mówisz? - Hua Cheng miał bezczelność, udawać, że jest zaskoczony - Tu nie chodzi o Gege, to spotkanie jest związane z Tobą.
- Co?
- Tak, chodzi o twoją zemstę - Hua Cheng próbował postawić stopy na stole, ale Shen QingQiu rzucił mu węża jako ostrzeżenie - Widzisz, Shi Qingxuan jest jedynym z bliskich przyjaciół Gege. Twoja zemsta sprawi, że Shi Qingxuan będzie cierpieć. A jeśli Shi Qingxuan cierpi, Gege też będzie cierpieć. Z tego powodu musisz jeszcze raz przemyśleć swoją zemstę.
He Xuan wpatrywał się w niego zdumiony, myśląc, że się przesłyszał. Wtedy uderzyła go szara rzeczywistość. Jego wściekłość była zimna jak głębokie wody - Wszystko jest zawsze z myślą o Xie Lianie. I jak śmiesz mówić o mojej TAJNEJ zemście przed bogiem?!
Tutaj wskazał na Lan WangJiego, który bardzo poważnie potraktował swoją rolę jako krzesła Wei WuXiana, a jego ramiona były owinięte wokół talii Katastrofy. Imponujące było to, że bóg nadal był niewzruszony, ale He Xuan był zbyt wściekły, żeby to zauważyć.
- Witaj w klubie - Mruknął Shen QingQiu, pijąc herbatę. W końcu byli na jego TAJNYM szczycie.
- Nie martw się, Lan Zhan nic nie powie - Obiecał radośnie Wei WuXian - Poza tym popieram Dage. Shi Qingxuan jest moim przyjacielem i jest bardzo miły, nie chcę, żeby cierpiał.
- Poważnie? - He Xuan zmarszczył czoło, a jego wściekłość stale rosła - Po tym, co zrobiłeś, nie możesz mnie powstrzymać przed zemstą. Nie bądź hipokrytą.
Otoczenie zamarło, gdy uśmiech Wei WuXiana zniknął z jego twarzy. Wyraz twarzy Lan WangJiego pociemniał, chociaż był obojętny na wiadomość, że Król Duchów planuje zemstę na innym bogu.
Kiedy Wei WuXian odpowiedział, nie brzmiał gniewnie, ale smutno - Właśnie dlatego próbuję cię powstrzymać, He Xuan. Zniszczenie Klanu Wen nie przyniosło mi spokoju. Nie wtedy, a zwłaszcza nie teraz. Podczas wojny byłem opętany i zabiłem zbyt wiele niewinnych istnień. Na początku zostałem duchem zemsty. Teraz, jestem duchem żalu. I uwierz mi, nie chcesz skończyć jak ja.
- Nie jestem taki jak ty - Syknął He Xuan. Jednak to był pierwszy raz, jak Wei WuXian mówi tak poważnie i w głębi duszy czuł się trochę nieswojo - Nie będę żałował śmierci Shi Wudu. Zasługuje na to.
- Kiedyś myślałem tak jak ty. Wen Chao i Wang Lingjiao również na to zasłużyli. Ale w końcu straciłem shijie i Wenów, których postanowiłem chronić, mój brat mnie nienawidzi, a ja jestem sam od dwustu lat.
Lan WangJi zacisnął uścisk niemal przytulając go od tyłu. Łzy napłynęły mu do oczu, choć dalej milczał jak posąg.
Cisza, która nadeszła po słowach Wei WuXiana, była tak gęsta, że He Xuan miał wrażenie, że mógł ją pokroić. Niosło to żal za złe wybory, których nikt nie mógł cofnąć.
CZYTASZ
Opowieści o Pięciu Katastrofach
FanfictionOto opowieści o Czterech Katastrofach Poszukujący Kwiat Krwawy Deszcz, Hua Cheng, który pragnie miłości. Czarna Woda Topiąca Łodzie, He Xuan, który pragnie zemsty. Szary Flet Grający Przekleństwa, Wei WuXian, który pragnie otrzymać przebaczenie. Roz...