- Co zrobimy z Ban Yue? - Xie Lian trzymał w swoich dłoniach mały gliniany garnek ze zmartwieniem wypisanym na twarzy.
- Nie martw się, Gege - Hua Cheng uśmiechnął się - Znam pewną osobę, która może się nią zaopiekować z dala od ciekawskich oczu Niebiańskiego Dworu.
- Oh? Byłoby świetnie.
- Nie musisz się martwić.
--------------------------------------------------
- Nie - Shen QingQiu zmrużył oczy, jak zawsze będąc w ponurym nastroju - Co ty tu do cholery robisz? Sprowadziłeś na mój SEKRETNY szczyt, boga? - Xie Lian spuścił głowę.
- Wybacz, powinienem kupić ci prezent za nieoczekiwane najście.
- Nie o to tu chodzi! - Odwrócił się do Hua Cheng, który miał ten swój wkurwiający uśmieszek na ustach - Co ty sobie do cholery myślałeś?
Ze względu na sposób, w jaki patrzył na Jego Wysokość, to wiadomo, że jedyną rzeczą jaką miał teraz w głowie jest jego ukochany bóg.
- To żaden problem - Oczywiście Krwawy Deszcz w ogóle nie wydawał się przejęty obecną sytuacją, która sam stworzył - Masz już jednego ducha węża, niby dlaczego nie możesz mieć dwóch?
Shen QingQiu zmarszczył brwi, nie podzielając ich toku rozumowania.
- To nie moja wina, że duchy chodzą za mną i nazywają mnie swoim shizunem - Nie chciał do tej ferajny dodawać kolejnego.
- Powiedziałem nie - Wpatrywał się ze złością w drugie Nieszczęście - Nie jestem jak Czarna Woda, nie będziesz mną manipulował.
- Proszę tylko o jedną niewinną przysługę.
- Nic niewinnego nigdy nie wychodzi z twoich ust!
Xie Lian spojrzał na nich obu.
- San Lang, jeśli nie chce, poszukamy innego rozwiązania.
Hua Cheng odwrócił się do boga z małym uśmiechem.
- Nie martw się, Gege - Powiedział z miłością. Odwrócił się do drugiego Nieszczęścia bez śladu tego słodkiego i miłego uśmiechu - Zaakceptuje naszą propozycję, jest po prostu nieśmiały.
- Wiesz, co? - Hua Cheng mruknął w ich prywatnej komunikacji - Szkoda by było, gdyby jakiś Bóg Wojny, który tak intensywnie cię szuka odkrył drogę do twojego szczytu.
Shen Qingqiu zacisnął zęby.
- Nie waż się!
- Proszę tylko o jedną przysługę, nie waż się odmówić.
- W porządku - Syknął Shen QingQiu przez zaciśnięte zęby, wachlując się wściekle - Jesteś mi coś winien.
- W porządku. Przyjdź do Miasta Duchów i porozmawiamy o spłacie.
- Będę w przyszłym tygodniu.
I tak oto Shen QingQiu skończył z małym glinianym garnkiem w rękach, mnóstwem błogosławieństw od Xie Liana, a Szkarłatny Deszcz z długiem u niego. Jednak ten dzień można zaliczyć do bardzo udanych. Jednak wizja opiekowania się innym duchem trochę psuła nastrój, więc wezwał Zhuzhi'langa. Natychmiast przybył.
- Mistrzu Shen - Pochylił głowę. Był jednym z jego najbardziej niewytłumaczalnie lojalnych duchów - O co chodzi?
- Masz - Podał mu gliniany garnek. Potem przypomniał sobie, że dla Hua Chenga jednak było to ważne i dodał - Zaopiekuj się nią.
CZYTASZ
Opowieści o Pięciu Katastrofach
FanfictionOto opowieści o Czterech Katastrofach Poszukujący Kwiat Krwawy Deszcz, Hua Cheng, który pragnie miłości. Czarna Woda Topiąca Łodzie, He Xuan, który pragnie zemsty. Szary Flet Grający Przekleństwa, Wei WuXian, który pragnie otrzymać przebaczenie. Roz...