Gdy mała skończyła cztery miesiące stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał. Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć z Niną na rękach. Gdy zobaczyłem kto za nimi stoi, przeżyłem szok, jeden z największych w życiu. Otworzyłem je
- Cześć - zaśmiał się stojący przed moimi drzwiami Gregor Schlierenzauer we własnej osobie.
- Cześć, wejdź - odpowiedziałem i odsunąłem, gdy już się ogarnąłem. Przeszedł przez próg i ściągnął kurtkę i buty.
- Cześć maluszku - pogłaskał delikatnie Ninę po rączce, a ona wpatrywała się w niego - to dla ciebie - podał torbę z prezentami
- Dziękujemy bardzo. Napijesz się czegoś? Kawa, herbata?
- Kawy jeśli to nie problem - uśmiechnął się
- Jasne. Rozgość się - odwzajemniłem uśmiech, po czym odłożyłem małą do łóżeczka, odstawiłem torbę z prezentem i poszedłem przygotować kawy. Po kilku minutach wróciłem do salonu z napojami, które postawiłem na stoliku. Poszedłem po małą, którą położyłem na kanapie między nami
- To co, zobaczymy co dostałaś? - powiedziałem i zajrzałem do torby. Były tam zabawki. Wyciągnąłem pluszaka i pokazałem go małej - patrz jaki super misio. A tu jaka fajna grzechotka - odpakowałem ja i podałem jej do rączki - dziękujemy - zwróciłem się go Gregora, który tylko się uśmiechnął - Co cię do mnie sprowadza? - uśmiechnąłem się.
- Nic, chciałem zobaczyć jak sobie radzicie - zaskoczyło mnie to, przecież mógł napisać, ale jednocześnie było mi miło.
- A dobrze, jakoś daję sobie radę.
- To super. A gdzie Laura? - gdy urodziła się Nina dodałem na social media zdjęcie, że zostałem ojcem i zawieszam karierę, ale o tym, że zostałem sam wiedzieli tylko koledzy z kadry, team i sponsorzy.
- Laura... Odeszła zaraz po narodzinach Niny
- Przepraszam, nie wiedziałem - widziałem, że było mu głupio.
- Wiem, wiem, spokojnie - posłałem mu uśmiech.
- Jak sobie radzisz?
- Jakoś... Mała jest grzeczna, mam pomoc rodziny i kolegów z kadry, także nie jest źle.
- To dobrze. Na mnie też możesz liczyć, jeśli będziesz potrzebował pomocy, to pisz śmiało - zaoferował, czym mnie zaskoczył. Nie mieliśmy jakiejś bliskiej relacji.
- Dziękuję
Usłyszałem marudzenie Niny.
- Mała jest głodna, przepraszam na chwilę, zrobię jej mleko
- Jasne
Wziąłem małą na ręce i oszedłem do kuchni, żeby zrobić jej mleko.
Już tatuś robi mleczko, zaraz zjesz
Wstawiłem wodę i wziąłem opakowanie. Jednak gdy otworzyłem puszkę, zobaczyłem, że jest prawie pusta.- Cholera - zakląłem.
- Coś się stało? - Gregor musiał mnie usłyszeć, bo przyszedł do kuchni i stanął w progu
- Jestem zajebistym ojcem... Zapomniałem kupić mleko.
- Spokojnie. Masz gdzieś tu w pobliżu sklep? To pójdę kupić, tylko podaj mi nazwę.
-Naprawdę poszedłbyś?
- Jasne
- Albo wiesz co? Zerknąłbyś na Ninę, a ja skoczę do sklepu, dobrze? - poprosiłem.
- Nie ma problemu
- Dziękuję. Za jakieś dwadzieścia minut maksymalnie powinienem być z powrotem - powiedziałem odkładając małą, po czym zabrałem portfel i ubrałem kurtkę i buty.
Po kilkunastu minutach byłem już z powrotem.
- Już jestem - powiedziałem od wejścia rozbierając się. Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem Gregora, który trzymał na rękach Ninę.
- Zaczęła mocno płakać, zabawki nie pomagały, więc wziąłem ją na ręce.
- Dziękuję ci. Gdyby nie ty musiałbym ciągnąć małą do sklepu, co zajęłoby dużo więcej czasu. Dziękuję - byłem naprawdę wdzięczny za tę pomoc.
- Nie ma za co, przynajmniej na coś się przydałem - zaśmiał się.
- To ja pójdę zrobić to mleko w końcu - skierowałem się do kuchni. Po kilku minutach mleko było gotowe, więc wziąłem córkę od Gregora i nakarmiłem.
Gregor spędził u nas jeszcze kilka godzin i wrócił do domu.

CZYTASZ
It Wouldn't Be The Same Without You | Andreas Wellinger
FanficJedna wiadomość i jedno zdarzenie wywracają życie Andreasa do góry nogami. Na kogo będzie mógł liczyć? Czy znajdzie się ktoś, kto mu pomoże? UWAGA! W późniejszych rozdziałach pojawia się wątek homoseksualny