6. Niezapowiedziana wizyta

104 10 35
                                    

Gdy mała skończyła cztery miesiące stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał. Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszedłem otworzyć z Niną na rękach. Gdy zobaczyłem kto za nimi stoi, przeżyłem szok, jeden z największych w życiu. Otworzyłem je

- Cześć - zaśmiał się stojący przed moimi drzwiami Gregor Schlierenzauer we własnej osobie.

- Cześć, wejdź - odpowiedziałem i odsunąłem, gdy już się ogarnąłem. Przeszedł przez próg i ściągnął kurtkę i buty.

- Cześć maluszku - pogłaskał delikatnie Ninę po rączce, a ona wpatrywała się w niego - to dla ciebie - podał torbę z prezentami

- Dziękujemy bardzo. Napijesz się czegoś? Kawa, herbata?

- Kawy jeśli to nie problem - uśmiechnął się

- Jasne. Rozgość się - odwzajemniłem uśmiech, po czym odłożyłem małą do łóżeczka, odstawiłem torbę z prezentem i poszedłem przygotować kawy. Po kilku minutach wróciłem do salonu z napojami, które postawiłem na stoliku. Poszedłem po małą, którą położyłem na kanapie między nami

- To co, zobaczymy co dostałaś? - powiedziałem i zajrzałem do torby. Były tam zabawki. Wyciągnąłem pluszaka i pokazałem go małej - patrz jaki super misio. A tu jaka fajna grzechotka - odpakowałem ja i podałem jej do rączki - dziękujemy - zwróciłem się go Gregora, który tylko się uśmiechnął - Co cię do mnie sprowadza? - uśmiechnąłem się.

- Nic, chciałem zobaczyć jak sobie radzicie - zaskoczyło mnie to, przecież mógł napisać, ale jednocześnie było mi miło.

- A dobrze, jakoś daję sobie radę.

- To super. A gdzie Laura? - gdy urodziła się Nina dodałem na social media zdjęcie, że zostałem ojcem i zawieszam karierę, ale o tym, że zostałem sam wiedzieli tylko koledzy z kadry, team i sponsorzy.

- Laura... Odeszła zaraz po narodzinach Niny

- Przepraszam, nie wiedziałem - widziałem, że było mu głupio.

- Wiem, wiem, spokojnie - posłałem mu uśmiech.

- Jak sobie radzisz?

- Jakoś... Mała jest grzeczna, mam pomoc rodziny i kolegów z kadry, także nie jest źle.

- To dobrze. Na mnie też możesz liczyć, jeśli będziesz potrzebował pomocy, to pisz śmiało - zaoferował, czym mnie zaskoczył. Nie mieliśmy jakiejś bliskiej relacji.

- Dziękuję

Usłyszałem marudzenie Niny.

- Mała jest głodna, przepraszam na chwilę, zrobię jej mleko

- Jasne

Wziąłem małą na ręce i oszedłem do kuchni, żeby zrobić jej mleko.

Już tatuś robi mleczko, zaraz zjesz
Wstawiłem wodę i wziąłem opakowanie. Jednak gdy otworzyłem puszkę, zobaczyłem, że jest prawie pusta.

- Cholera - zakląłem.

- Coś się stało? - Gregor musiał mnie usłyszeć, bo przyszedł do kuchni i stanął w progu

- Jestem zajebistym ojcem... Zapomniałem kupić mleko.

- Spokojnie. Masz gdzieś tu w pobliżu sklep? To pójdę kupić, tylko podaj mi nazwę.

-Naprawdę poszedłbyś?

- Jasne

- Albo wiesz co? Zerknąłbyś na Ninę, a ja skoczę do sklepu, dobrze? - poprosiłem.

- Nie ma problemu

- Dziękuję. Za jakieś dwadzieścia minut maksymalnie powinienem być z powrotem - powiedziałem odkładając małą, po czym zabrałem portfel i ubrałem kurtkę i buty.

Po kilkunastu minutach byłem już z powrotem.

- Już jestem - powiedziałem od wejścia rozbierając się. Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem Gregora, który trzymał na rękach Ninę.

- Zaczęła mocno płakać, zabawki nie pomagały, więc wziąłem ją na ręce.

- Dziękuję ci. Gdyby nie ty musiałbym ciągnąć małą do sklepu, co zajęłoby dużo więcej czasu. Dziękuję - byłem naprawdę wdzięczny za tę pomoc.

- Nie ma za co, przynajmniej na coś się przydałem - zaśmiał się.

- To ja pójdę zrobić to mleko w końcu - skierowałem się do kuchni. Po kilku minutach mleko było gotowe, więc wziąłem córkę od Gregora i nakarmiłem.

Gregor spędził u nas jeszcze kilka godzin i wrócił do domu.

It Wouldn't Be The Same Without You | Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz