Prolog

169 5 0
                                    



KIARA

Ból.

To była jedyna rzecz, którą czułam na całym ciele, gdy byłam torturowana jak nigdy dotąd. Karmazynowa krew była jedyną rzeczą, którą mogłam zobaczyć, jak przesiąkała przez moje ubrania z cięć wzdłuż mojego brzucha, rąk i nóg. Wyplułam garść krwi z ust na podłogę w salonie.

- Nie jesteś już moją córką. Jak śmiesz przyjaźnić się ze zdrajcami krwi, ze szlamami? - Powoli podniosłam wzrok i napotkałam zimne, szare oczy Lucjusza Malfoya. Mężczyzna, którego nazywałam ojcem, uśmiechał się, gdy pokazywałam zranione, pulsujące rany na mojej skórze. Podniósł różdżkę, machnął nią w moją stronę i natychmiast pojawiła się szczelina, jakby wyimaginowany nóż przeciął mój brzuch. Nie mogłem powstrzymać krzyku, który wydostał się z moich ust.

- Nieprawdaż, ty plugawy zdrajco krwi? Odpowiedz mi, albo przysięgam, że już nigdy nie zaznasz życia!

W głębi duszy chciałam walczyć z ojcem, pokazać mu, że kocham moich przyjaciół jak własną rodzinę. Nazywam się Kiara Malfoy; siostra bliźniaczka Draco Malfoy'a, córka Lucjusza i Narcyzy Malfoy. Jestem piętnastoletnią czarownicą, która uczęszcza do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. W przeciwieństwie do innych Malfoy'ów, nie trafiłam do domu Slytherina, jak wszyscy przede mną. Zamiast tego trafiłem do Gryffindoru, gdzie moimi bliskimi przyjaciółmi byli Harry Potter, Hermiona Granger i rodzina Weasley'ów.

Jutro jest pierwszy września; dzień, w którym wrócę do Hogwartu na mój piąty rok nauki. Na początku wakacji wszystko było jak zwykle , kiedy to wróciłam z bratem do domu z Hogwartu. Ale nie było normalnie. Pod koniec czerwca ubiegłego roku powrócił Voldemort, Mroczny Czarodziej, który był na wolności piętnaście lat temu. Mój ojciec był w jego wewnętrznym kręgu Śmierciożerców, jako oddany wyznawca. Podobnie jak on, chciał, żebyśmy ja i Draco poszli w jego ślady i przyłączyli się do ciemnej strony.

Przez ostatnie cztery lata udało mi się przekonywać ojca, że jestem szpiegiem Ciemnej Strony, że będę podstępnie szpiegowała Harry'ego Pottera, Hermionę Granger i Weasley'ów. Jakimś cudem przez te wszystkie lata wierzył w moje słowa, bo mówiłam mu to, co chciał usłyszeć. Byłam ostrożna w obrażaniu i krytykowaniu wszystkich Gryfonów, kiedy przebywałam w Dworze Malfoy'ów. Jednak po pierwszym tygodniu letnich wakacji mój ojciec doszedł w końcu do wniosku, że nie miałam zamiaru zdradzać swoich przyjaciół, kiedy odmówiłam naznaczenia mnie Mrocznym Znakiem.

Na całym moim ciele pozostały siniaki i blizny po miejscach, w których ojciec mnie torturował, bił i karał. Skrzaty domowe z dworu pomogły mi przetrwać te trzy miesiące, lecząc mnie swoimi eliksirami i magią w ukryciu przed moim ojcem.

- Ciesz się, że nie mam dziś więcej czasu. Zejdź mi z oczu.

Używając całej energii, jaka mi pozostała, pozbierałam się z podłogi i pognałam w stronę wyjścia. Ale nie byłam wystarczająco szybka.

- Crucio!

Upadając na ziemię, wiłam się z bólu nie do zniesienia. Starałam się nie krzyczeć, bo wiedziałam, że to da ojcu satysfakcję, której pragnął, ale to było niemożliwe. Moje krzyki odbijały się straszliwym echem w salonie i na korytarzu. Ból był tak przeszywający, że miałam nadzieję, że zemdleję. Czułam się, jakby miecze wbijały się głęboko w moją skórę, moje ciało było palone gorącymi płomieniami, a potem rozdzierane na części.

Trwało to całą wieczność, zanim mój ojciec w końcu zdjął klątwę. Drżąc i potykając się, szłam korytarzem, skręcając w różne strony, by nie dać się śledzić. Kiedy dotarłam do schodów, mocno przytrzymałam się poręczy, żeby się podeprzeć. Kiedy dotarłam na pierwsze piętro, przede mną stała postać.

Z całą siłą, jaką mogłam z siebie wykrzesać, spojrzałam na brata, który uśmiechał się do mnie szyderczo.

- Cała zakrwawiona, przegrałaś walkę?

- Szkoda, że boisz się walczyć na swoją własną rękę, może wtedy stałbyś się prawdziwym mężczyzną - odparłam, szczerząc zęby. W przeciwieństwie do aroganckiej i złośliwej osobowości mojego bliźniaka, ja miałam taki sam temperament i legendarny malfoyowski uśmieszek. Zarówno Fred, jak i George Weasley z rozbawieniem obserwowali każdą moją i Draco walkę.

- Jakby - mruknął, po czym cisnął mną w ścianę, powodując, że moja głowa wybuchła bólem, boleśnie zderzając się z kamieniem. Gdy Draco przechodził obok mnie, szybko podstawiłam mu nogę. Uśmiechając się w odpowiedzi, kontynuowałam wspinaczkę po schodach, podczas gdy światła mrugały niebezpiecznie przed moimi oczami.

Nogi niosły mnie aż dotarłam do drzwi, pchnęłam je szeroko, zanim runęłam na podłogę. Chociaż mój wzrok był zamazany, od razu wiedziałam, że znalazłam się w jednej z wielu sypialni gościnnych w Dworze. Walcząc z zamkiem, moje plecy osunęły się na zamknięte drzwi. Pokój wokół mnie zaczął wirować, a mój wzrok stał się niewyraźny i zamglony. Moja ręka była mokra, a kiedy ją podniosłam, zobaczyłam, że jest pokryta czerwienią.

- Ruby - wyszeptałam, moje powieki zaczęły opadać.

Trzask! W pomieszczeniu pojawiła się skrzatka domowa o jasnych, niebieskich oczach.

- Panienko Malfoy. Wszystko w porządku? - mruknęła skrzatka, a ja potrząsnęłam głową, nie mogąc się odezwać. Ruby sapnęła, gdy jej oczy zerknęły na otaczającą mnie czerwoną ciecz. Pstryknęła palcami i pojawiły się dwie fiolki z eliksirem; jedna wypełniona zieloną miksturą, a druga czerwoną.

Ruby zaczęła nakładać zielony płyn na moje rany, które zaczęły szczypać, zanim ból zaczął powoli ustępować. Następnie zachęciła mnie do wypicia drugiego eliksiru, tłumacząc coś, czego nie mogłam zrozumieć. Stopniowo mój wzrok zaczął się wyostrzać.

- Dziękuję, Ruby.

- Nie ma za co, panienko Malfoy. Ruby cieszy się, że może uleczyć swoją panią i uzupełnić ubytki krwi, bo jest pani najmilsza ze wszystkich Malfoyów - pisnęła Ruby, zanim zniknęła z głośnym trzaskiem. Uśmiechając się na jej słowa, podniosłam się z podłogi, czując się okropnie zmęczoną. Nie minęło wiele czasu, gdy wślizgnęłam się na ogromne łoże z baldachimem.

Jutro udam się na stację Kings Cross, skąd wrócę do Hogwartu. Mój spakowany kufer i rzeczy osobiste były jednak schowane w szafie w mojej sypialni. Moja sowa, Cień, była w sowiarni na szczycie Dworu. Przed wyjazdem ją wezmę.

Powoli oczy zaczęły mi się zamykać i w ciągu kilku sekund zapadłam w głęboki sen. Tej nocy śnił mi się Hogwart, mój pierwszy prawdziwy „dom". Miejsce, które przywitało mnie z szeroko otwartymi ramionami. Miejsce, które zaakceptowało prawdziwą mnie, zanim ktokolwiek inny to zrobił. Wewnątrz tych murów śniłam o tych, których nazywałam przyjaciółmi, rodziną:

Harry Potter, Hermiona Granger, Ron, Ginny, Fred i George Weasleyowie.

W moim śnie czułam się dobrze. To było właściwe. To było to, czego chciałam. To, co było ukryte w moim sercu przed ciemnością, która mnie otaczała, teraz formowało się w snach. W nich byłam bezpieczna.

Kiara Malfoy | Fred Weasley (TŁUMACZENIE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz