11.

586 36 59
                                    

- Paweł, uspokój się, ludzie patrzą - próbował ich rozdzielić Yoshi, zaskoczony z Adamem tym, co widzą przed swoimi oczyma.

- O czym ty mówisz?! - teraz to nawet sam Awięc nie krył swoich emocji. Również był wściekły.

- O tym! - fioletowo-włosy rzucił w niego swoim telefonem, żeby ten zobaczył co zrobił - Jesteś jakiś chory i toksyczny, jak mogłeś mi to zrobić? - wciąż nie dawał za wygraną i trzymał za bluzę chłopaka.

- Tak naprawdę, to nie obchodzisz mnie ty i twój Francuz, mam Was gdzieś! - wyznał pod wpływem emocji, a w pojemnym Lakarnumie coś pękło i na pewno nie był to żaden słoik. Było to serce.

- Tak? Oh, dobrze - odparł z szklistymi oczami i wyszedł czym prędzej z budynku. Chciało mu się bardzo płakać. Był zły i smutny jednocześnie.

Nie miał nawet gdzie się teraz podziać. Było już grubo po dwudziestej drugiej, co nie ułatwiało sprawy tymbardziej. Lecz gdy usłyszał, że ktoś za nim biegnie, już miał mówić "odwal się Dominik", ale nie był to on.

- O cholera, ale się porobiło - wescthnęła kelnerka, lekko dysząc przez to, że biegła za chłopakiem. - Słuchaj Paweł, jak coś to możesz się przespać u mnie na chacie - zaproponowała.

- Serio? - zapytał, wycierając łzy rękawem od swojej bluzy.

- Jasne, że tak - zgodziła się entuzjastycznie. - Właśnie skończyłam pracę, chodźmy - razem poszli, ale chłopak nie był na tyle głupi, żeby zaufać nie znajomej i położył dłoń na tylnej kieszeni spodni, upewniając się że ma ze sobą mały scyzoryk.

- Dlaczego mi pomagasz? - zapytał, nie rozumiejąc zachowania dziewczyny.

- Bo wydajesz się być spoko i do tego domyśliłam się, że pewnie na razie nie chcesz mieć kontaktu z Twoim chłopakiem - odparła, na co Rosa cicho westchnął.

- To nie jest mój chłopak, tylko... Kolega - ciężko mu było to przepuścić przez gardło.

- Sorry, widziałam jak na siebie się patrzycie i do tego ciągle obejmujecie, myślałam że coś jest na rzeczy - oznajmiła, szukając telefonu w torebce.

- Ja też tak myślałem, ale jak najwidoczniej się myliłem - wyznał i dopiero wtedy sobie przypomniał o tym, że zostawił swoją komórkę w restauracji, w rękach Dominika. - Cholera, nie zabrałem telefonu stamtąd.

- Oh, to może się wrócimy i spróbuję go jakoś odzyskać - zaproponowała, a Lakarnum chwilę pomyślał.

- Nie, nie trzeba - postanowił mieć już to gdzieś. Przynajmniej nie będzie miał z nikim kontaktu, a tego teraz najbardziej pragnął. Spokoju.

- Rozumiem... Co się stało między Wami? - zapytała zmartwiona stanem w jakim był jej towarzysz.

- Pokłóciliśmy się o takiego innego chłopaka, o którego on jest zazdrosny - odpowiedział, ale wciąż był załamany całą sytuacją.

- To słodkie - wyznała zauroczona.

- Ta, gdyby nie to, że chciał kompletnie mi zniszczyć z nim relacje - burknął obrażony.

- No to już nie jest takie fajne, ale jeśli zazdrosny to widać, że musi mu cholernie zależeć - zauważyła chcąc go pocieszyć.

- Chciałbym w to wierzyć po tym co mi wykrzyczał - westchnął i razem weszli do niedużego mieszkania dziewczyny. - Ładnie tu - odparł, widząc jak jest czysto i wszystko było idealnie ułożone.

- Dzięki, ale to nie jest i tak moje - zachciotała i pokazała mu ręką, że może usiąść na kanapie. - Zrobię Ci herbatę - uśmiechnęła się.

__

- Dominik, to jak się zachowałeś było strasznie okropne - powiedział Naruciak, próbując rozglądać się za Pawłem.

- Dokładnie, ja chciałem Ci pomóc, a ty tylko pogorszyłeś sprawę - dodał Filip, wyraźnie nie zadowolony z jego zachowania.

- Przestańcie, tylko pomóżcie mi go szukać - wiedział, że zawinił i coraz bardziej żałował tego co powiedział, bo były to zwykłe kłamstwa, ale musiał się jakoś wtedy "bronić".

- To tylko i wyłącznie Twoja wina - znów odezwał się Adam mając już dosyć całego urlopu.

- Zresztą po co chcesz go tak szukać, skoro on jest dla ciebie nie ważny? - zapytał Yoshi gubiąc się w słowach Bosa.

- To nie tak, ja go bardzo kocham i-

W tej samej chwili Awięc zrozumiał co właśnie powiedział. Chłopacy spojrzeli się na niego lekko zaskoczeni z małymi uśmiechami. W sumie to już było wiadome od dawna, że ship Lawięc ma w sobie jakieś ziarnko prawdy, ale tych słów jednak się nie zbyt spodziewali z ust bruneta.

- No cóż... - zaśmiał się Zimmerman, patrząc na swojego kolegę obok, a potem na Dominika.

- O kurde - nagle jakby olśniło Filipa - przecież ta kelnerka, wiecie z tym imieniem, ona wybiegła wtedy za Pawłem, musimy ją znaleźć i pewnie przy okazji będzie przy niej on - oznajmił entuzjastycznie.

- Nawet jeśli, to jakbyśmy mieli ją znaleźć? Wiemy jedynie jak ma na imię - wzruszył ramionami Naruciak.

- No właśnie, ma tak pojebane imię, że na bank ją znajdziemy, chodźcie - odpowiedział mu i razem wszyscy zawrócili się w stronę restauracji.





_______

ciekawie ciekawie

Tak wrzucam rozdział o 2 w nocy kiedy wszyscy zapewne śpią i mam wyjebane ☺️

Pamiętniki z Chorwacji | Lawięc ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz