[Robert]
Marcel przez chwilę siedział w ciszy i nad czymś myślał. Po kilku minutach wreszcie się odezwał.
— To dość krępujące. — mruknął. — Dobra, nie będę owijać w bawełnę i bawić się w szukanie delikatnych określeń. — stwierdził po chwili. — Osoby, które uprzykrzały i nadal uprzykrzają mi życie, dowiedziały się, że się kurwię i teraz mam bardziej przejebane, niż kiedyś.
— Aha, czyli dajesz się im lać?
— A mam inne wyjście? — prychnął piegowaty. — Nie mam.. Przeboleję te ostatnie dwa lata.. — westchnął cicho.
— Nie próbowałeś się im.. nie wiem... jakoś postawić?
— To nie ma sensu. Wolę dawać się im sobą pomiatać, niż się im postawić, co by spowodowało, że byłoby jeszcze gorzej.
— Co masz na myśli, mówiąc "jeszcze gorzej"? — zaciekawiłem się.
— Na rękoczynach i obrzydliwych tekstach kierowanych w moją stronę się kończyło..
— Mhm.... a to przed nimi dzisiaj uciekałeś? — spytałem, żeby potwierdzić swoje podejrzenia, co do tej sprawy.
— Noo... nie.
— To przed kim?
— Ehh... jakiś facet się na mnie uwziął. Cały czas do mnie wypisuje, dzwoni. Ale nie ważne. Mój problem.. sam sobie zawiniłem.
— Ehh.. no okej, ale.. jak to się w ogóle stało, że zacząłeś sobie dorabiać w ten sposób?
— Emm.... głupio wyszło..? — odparł nie pewnie po chwili namysłu.
— Serio? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Głupio wyszło? — prychnąłem nieco poddemerwowany.
— Eh... pilnie potrzebowałem pieniędzy..
— Mogłeś mi powiedzieć, pożyczyłbym ci przecież. — zauważyłem.
— To było jeszcze przed tym, jak zaproponowałeś mi, że mogę u ciebie zamieszkać. — oznajmił. — No i... jeśli chodzi o to, jak wpadłem w ogóle na tak idiotyczny pomysł, to... w sumie był to przypadek.. — zaczął opowiadać i zrobił krótką przerwę w mówieniu. — Raz wpadłem do klubu i po jakimś czasie ktoś do mnie zagadał z tekstem, typu "hej, jebiesz się może za hajs?". Najpierw mu odpowiedziałem, że nie, ale.... w końcu stwierdziłem, że raz nie zaszkodzi, poza tym, potrzebuję pieniędzy... no i dogadałem się z tym typem. No, a później, to już tak poszło... z automatu... — wyjaśnił.
— Nadal to robisz? — zapytałem z nadzieją, iż Marcel z tym skończył.
Chłopak milczał.
— Kurwa, Marcel!
— A-ale już zrezygnowałem z tego! — oznajmił. — Po ostatnim razie zorientowałem się, że nie wszyscy są tacy mili... a ja nie jestem masochistą. — stwierdził nerwowo naciągając rękaw swojej bluzy.
— Domyślam się, że dlatego przedwczoraj tak szybko poleciałeś do swojego pokoju wieczorem.
— Ten skurwysyn rozwalił mi nos i podbił oko.. — burknął podnosząc grzywkę zasłaniającą jego lewe oko. — Oprócz tego był brutalny, dusił mnie i pobił, ale chyba nic mi nie jest.. A uciekłem tak szybko do siebie, bo po prostu nie chciałem, żebyś coś zauważył. — dodał uciekając wzrokiem w bok. — Ewidentnie już mi się odechciało.
— Dopiero po tym, jak jeden z twoich klientów postanowił cię skatować, stwierdziłeś, że jak ci nie dopłacają za napierdalanie po jebaniu, to ci się jednak nie opaca. Zajebisty moment na rezygnacje, na prawdę.
— Dobra, wiem, na jednym razie powinno się skończyć, ale... ale to jest jak... przykładowo z narkotykami.. Weźmiesz raz, drugi, trzeci i nie możesz bez tego żyć.
— Nawet mi nie mów, że ćpasz do tego.
— Cóż... myślisz, że mam na tyle mocną psychę, żeby na trzeźwo dać się obmacywać obcym typom? — spytał nie pewnie. — Narkotyki, albo alkohol były dla mnie tylko wspomagaczem w pracy.. Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko, że częściej używałem alkoholu, albo skrętów. Rzadko zdarzało mi się brać w żyłę, albo wciągać. Każdy chociaż raz w życiu, chyba, zajarał... c-co nie?
— Fakt, paliłem skręta kilka razy w życiu.. — zacząłem spokojnie. — ..ale nie miałem, do cholery, wtedy szesnastu lat.
— Mam siedemnaście.
— Nie wkurwiaj mnie już, dzieciaku, dobra?! Kurwa, czemu ty się wiecznie wpierdalasz w jakieś problemy, co?! Po jaką cholerę?! — wykrzyczałem w końcu co o tym wszystkim myślę.
Marcel milczał, tępo wpatrując się w swoje ręce leżące na stole.
— Do jasnej cholery! Masz dopiero, kurwa, siedemnaście lat, a już chlejesz, ćpasz, jarasz i do tego jeszcze pierdolisz się za pieniądze! Czy ty jesteś w ogóle, kurwa, świadomy tego, co ty odpierdalasz?! — kontynuowałem swoje krzyki.
Nastolatek dalej siedział przy stole, w ciszy. Wygladał jak zbity pies.
— Patrz na mnie, jak do ciebie mowię, do kurwy!
Zero reakcji.
— Okej, dobra, dalej sobie tutaj siedź, ja idę znaleźć wszystkie prochy, jakie masz i spuszczam je w kiblu. — stwierdziłem nie co ciszej i udałem się do pokoju Marcela.
Dosłownie chwilę po tym, jak opuściłem kuchnię, usłyszałem trzask drzwi łazienkowych i przekręcanie się zamka.
No tak, najlepiej się odizolować od problemu!
***
/30/06/2022/
/01/03/2024/korekta
CZYTASZ
życie z męską prostytutką [bxb] 🚫
RomanceMarcel to siedemnastolatek wyrzucony zupełnie na głęboką wodę, po tym jak jego brat - ostatni członek z rodziny Marcela - wyrzuca go z domu. Chłopak zostaje przygarnięty przez jego przyjaciela - Roberta. Dwudziesto-siedmiolatek stara się, żeby młody...