[Robert]
Gdy się obudziłem, Marcel jeszcze spał wtulony w moją klatkę piersiową. Westchnąłem cicho i objąłem chłopaka ramieniem. Chwilę tak leżałem, po czym wstałem z łóżka i poszedłem wziąć szybki prysznic.
***
Wyszedłem z łazienki i poszedłem do swojego pokoju po ubrania. Okazało się, że Marcel dalej spał. Jako iż było już po dwunastej stwierdziłem, że — po ubraniu się — go obudzę.
— Marcel, wstawaj. — mruknąłem ściągając z niego kołdrę.
— Czego? — burknął wtulając twarz w poduszkę.
— Jest po dwunastej. U klientów po seksie też zasypiasz i śpisz do południa?
— U klientów nigdy nie zostaję na noc. Dostaję kase i wychodzę. — oznajmił nadal nie podnosząc się z łóżka. — Poza tym, teraz jestem u siebie, więc mogę spać do której chcę. Oddaj mi kołdrę.
— Jesteś u mnie. Swój pokój masz obok.
— U ciebie? — spytał niemrawo i rozejrzał się po pokoju. — Aha... tak, czy siak daj mi kołdrę i daj mi się wyspać. Wszystko mnie boli... — mruknął wracając do powszedniej pozycji.
— Nie chcę nic mówić, ale nadal jesteś nagi, jakbyś nie wiedział.
— Przeszkadza ci to?
— Nie.
— No właśnie. Mi też to nie przeszkadza, więc w czym problem?
— Ehh...
— Swoją drogą.. kurwa, ja narzekam na klientów, a tu się okazuję, że mieszkam z brutalem pod jednym dachem. Ja rozumiem, że cię wkurwiam, ale czasami mógłbyś być milszy i się posłuchać, gdy jasno daję ci do zrozumienia, że umieram z bólu.
— Dobra, nie narzekaj, później i tak było ci aż za dobrze.
— Straciłem, kurwa, czucie w nogach, a to rzadko się zdarza, dlatego tak się darłem, jeśli o to chodzi.
— To czemu nic nie mówiłeś, że ci nogi cierpną? Mógłbym--
— Zawsze się przemilcza takie rzeczy. Bynajmniej ja o tym nie mówię.
— A jak się teraz czujesz?
— Wszystko mnie nakurwia.. ale da się znieść. — stwierdził. — To oddasz mi tą kołdrę, czy mam się zawinąć w prześcieradło?
— Eh.. masz. — westchnąłem okrywając chłopaka kołdrą. — Dzisiaj też idziesz sobie zarobić?
— Nie mam na to siły, więc nie. Jestem szanującą się dziwką, okej?
— A od kiedy dziwki się szanują?
— Ja się zawsze szanowałem, odjeb się ode mnie. To, że inni się nie szanują, nie znaczy, że jestem taki sam, jak oni. — burknął. — Ostatnio trafiłem na typiarę, która się w ogóle nie szanuje. — oznajmił. — Jeśli chodzi o to, w jakich okolicznościach ją poznałem to... przedstawię ci sytuację.. Przychodze do typa, który niby chciał mnie przelecieć, a się okazuje później, że to typiara. No to ja se stwierdzam, że okej, niech jest. I później się okazało, że dwie kurwy się ze sobą przespały i chciały nawzajem od siebie chajs. — zaśmiał się. — Babka myślała, że jestem klientem, a ja myślałem, że ta babka jest klientką.
— Ja pierdole..
— Szczerze.. po seksie z kobietą czuję odrazę do wszystkiego, a najbardziej do siebie. To było... dziwne doświadczenie. I ewidentnie wole być tym jebanym.
— Cóż.. różni ludzie lubią różne rzeczy. — wzruszyłem ramionami. — Dobra, ja jadę do roboty.
— Mhmmm.... — mruknął. — Ej, Robert! — zatrzymał mnie, gdy miałem wychodzić.
— Co?
— Podjedziesz po pracy do sklepu?
— Mogę jechać, a co chcesz? — westchnąłem.
— Coś słodkiego i monsterka.
— Co konkretnie i jakiego tego monstera?
— Cokolwiek, mogą być pieguski, żelki, albo coś.... i chipsy... a monstereeeek.... ten jasno zielony ultra paradise się chyba nazywał. Pieniądze oddam jak wrócisz.
— Ehh.. dobra.. na pewno tylko tyle?
— Hmm..... w sumie tooo... tak, dziękiii, kocham cię. — mruknął zakrywając się kołdrą po głowę.
Ahaaa? Okej?
— Spoko.... a czemu niby nie możesz przejść się sam? Żabka jest niedaleko.
— Nie chce mi się, okej?
— Nic nowego, w sumie.. — stwierdziłem i wyszedłem.
***
Nie chce ktoś się czasem przejść na grzyby?? Dzisiaj? Najlepiej teraz? 🙂
/13/07/2022/
/02/03/2023/korekta
CZYTASZ
życie z męską prostytutką [bxb] 🚫
Lãng mạnMarcel to siedemnastolatek wyrzucony zupełnie na głęboką wodę, po tym jak jego brat - ostatni członek z rodziny Marcela - wyrzuca go z domu. Chłopak zostaje przygarnięty przez jego przyjaciela - Roberta. Dwudziesto-siedmiolatek stara się, żeby młody...