⚠️TW: gwałt, przemoc⚠️
***
[Marcel]
Ehh... poniedziałek.. co za do dupy dzień.. Szkoła... i, zapewne, znowu będą mnie gnębić, bo jakże by inaczej.
Właśnie miałem wychodzić z szatni, gdy nagle zjawiła się trójka tych idiotów, którzy mnie gnębią. Karol, Eryk i Artur.
— Ooo, a któż to się w szkole zjawił? Górski! — usłyszałem głos jednego z moich "przyjaciół".
— Gdzie tak lecisz, Marcelku? — zaśmiał się Artur popychając mnie na ścianę. — Co, języka ci w gębie zabrakło, śmieciu? Nie przywitasz się z kumplami?
Milczałem patrząc w martwy punkt przed sobą.
— Czyżby lodzenie kutasów, aż tak ci zaszkodziło? — roześmiał się Karol.
Dalej milczałem nie zmieniając mimiki twarzy.
— No najwyraźniej tak. — prychnął Artur. — Dobra chłopaki, wiecie co robić. — wyszczerzył się złowieszczo odpinając pasek swoich spodni.
O kurwa mać.
Kiedy miałem brać dupe w troki i spierdalać jak najdalej, zostałem siłą usadzony na podłodze przy ścianie.
Przez szok i strach sparaliżowało mnie do tego stopnia, że zamiast drzeć się o pomoc, po prostu siedziałem i lekko się trząsłem ze strachu.
***
Od tego co.. te oblechy mi zrobiły, minęło kilkanaście minut. Po tym, jak mnie zostawili, na drżących nogach i ze łzami w oczach poszedłem do szatni, która dosłownie była obok, i usiadłem na ławce chowając twarz w dłoniach.
Posiedziałem tak jakiś czas, a następnie wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem z szatni i ze szkoły.
***
Wróciłem do domu o tej godzinie, o której przeważnie wracam ze szkoły, udając, że wszystko jest okej. Robert chyba uwierzył w to, iż wszystko ze mną w jak najlepszym porządku, ale dopytywał, czy czasami coś się nie stało, oczywiście odpowiadałem, że nie.
***
We wtorek było spokojnie. Ale nadeszła środa. Lekko obawiając się tego dnia stwierdziłem, że i tak pójdę do szkoły. No i... środa dzień loda okazała się bardzo złym dniem. Przez pierwsze dwie godziny w szkole, było w porządku. Jakoś na przed ostatniej lekcji, na której musiałem siedzieć z Arturem, mój "kolega z ławki" zaczął mnie macać nie tylko po udzie, bo też dotarł ręką do mojego krocza. Przez ową sytuację wszedłem z sali i resztę lekcji przesiedziałem w toalecie. Po lekcjach odbył się dramat. To był pierwszy w moim życiu seks, którego absolutnie nie chciałem. Chciaż nie wiem, czy mógłbym to nazwać seksem, bo bardziej pasowało by tu określenie gwałt.
***
[Robert]
Jest już dwudziesta pierwsza, a Marcel jeszcze nie wrocił ze szkoły, co mocno mnie martwi. Chociaż... z drugiej strony mógł iść do jakiegoś klienta, albo coś..
Po raz trzeci zadzwoniłem do Marcela i tym razem odebrał.
— Hej, kiedy wrócisz?
— Nie wiem... może za chwilę... może wieczorem.. może jutro... nie obchodzi mnie to... — mówił chaotycznie.
— Marcel, co się stało? — spytałem, gdy usłyszałem zapłakany głos Marcela.
— Daj mi spokój.. — powiedział cicho i się rozłączył.
Kurwa, coś się odjebało..
Ehh.. dobra, nie będę go męczył sms'ami i telefonami, bo to nic nie da. Jak będzie chciał, to wróci sam.
***
Po jakiś dwóch godzinach usłyszałem jak drzwi mieszkania się otworzyły, a chwilę później zamknęły. Po kilku minutach do salonu wszedł Marcel. Chłopak miał zasinienie na szyi, kilka nowych zadrapań na twarzy i przeciętą wargę.
Nastolatek usiadł obok mnie i bez słowa się do mnie przytulił, po czym zalał się łzami.
— Marcel, ej... co jest? — spytałem cicho, obejmując nastolatka swoimi ramionami.
Chłopak przez pewien moment się nie odzywał, lecz w końcu zdobył się na powiedzenie czegokolwiek:
— N-nie chcę tam wracać... Tak bardzo nie chcę... — tylko to był w stanie z siebie wykrztusić.
— Gdzie? Do Joachima? — spytałem, a Marcel pokiwał przecząco głowa. — Do szkoły?
— M-mhm...
— Znowu cię pobili... — westchnąłem.
— N-nie tylk-ko..
— Zaraz, zaraz... molestowali cię? — gdy o to spytałem, Marcel rozpłakał się jeszcze bardziej i mocniej się do mnie przytulił. — To trzeba zgłosić dyrektorce.
— N-nie...
— Marcel, tego nie można tak zostawić. Już i tak dawno powinieneś jakoś zareagować.
— Ale ja... ja nie chcę o tym mówić. Chciałbym... a-ale nie umiem...
— Opiekun prawny może w tej sprawie iść zamiast ciebie. — westchnąłem. — Zadzwonie do Joachima..
— Nie, nie, nie, błagam, nie dzwoń do niego.
— Posłuchaj, tak będzie ci łatwiej. Może nawet wreszcie uda wam się normalnie porozmawiać i się pogodzić? — stwierdziłem. — Eh.. wyjdę zadzwonić..
— Nie, zostań tutaj, proszę cię.. — poprosił nie puszczając mnie z objęć.
— W porządku, zostanę.
Wziąłem swój telefon i odnalazłem w kontaktach numer do brata Marcela. Bez zawahania zadzwoniłem do niego.
— Nie, nie przyjmę Marcela z powrotem. — usłyszałem zimny głos Joachima.
— Czemu od razu zakładasz, że chce ci go odesłać?
— Tak o. — burknął. — Czemu dzwonisz..? W dodatku o tej godzinie... Marcel coś odjebał?
— Ehh.. sytuacja jest poważna i według mnie, nie jest to rozmowa na telefon.
— ...co zrobił?
— Nic nie zrobił. Ktoś jemu coś zrobił.
— Żyje? — spytał przejętym głosem.
— Tak, ale chyba przydałby się psycholog.
— Przyjadę za chwilę. — westchnął i się rozłączył.
***
kończą mi się pomysły, help
/13/07/2022/
/02/03/2024/korekta
CZYTASZ
życie z męską prostytutką [bxb] 🚫
RomanceMarcel to siedemnastolatek wyrzucony zupełnie na głęboką wodę, po tym jak jego brat - ostatni członek z rodziny Marcela - wyrzuca go z domu. Chłopak zostaje przygarnięty przez jego przyjaciela - Roberta. Dwudziesto-siedmiolatek stara się, żeby młody...