[Marcel] (wow, w końcu nie Robert)
Wróciliśmy do mieszkania. Dziś mam wyjątkowo dobry dzień — co dziwi nawet mnie samego. Za to Robert... on jest od rana taki przymulony. Tłumaczy się, że niby się niewyspał... ale mam wrażenie, że coś innego jest przyczyną jego dzisiejszych zachowań... tylko że nie wiem co. Chciałbym z nim o tym pogadać, ale mam wrażenie, że stwierdziłby, iż mi się wydaje.. Nie no! Muszę się dowiedzieć, co jest na rzeczy, bo nie da mi to spokoju!
Wyszedłem ze swojego pokoju i poszedłem do salonu — gdzie spodziewałem się, że zastanę swojego przyjaciela... ale się pomyliłem. Nie było go w salonie, a w całym mieszkaniu panowała cisza, zakłócana jedynie przez moje kroki i odgłosy, które wydawała pracująca lodówka w kuchni oraz dźwięki z zewnątrz. Poszedł spać o tej godzinie? Przecież jest dopiero przed szesnastą... To do niego nie podobne.. Robert jest raczej osobą zapracowaną, która lubi wykorzystywać każdą godzinę dnia na robienie czegoś pożytecznego, produktywnego... czyli totalnym przeciwieństwem mojej osoby.
Stwierdziłem, że pójdę się upewnić, czy śpi — dlatego też cicho uchyliłem drzwi od jego sypialni i zajrzałem do środka. W pokoju mogłem idealnie dojrzeć postać leżącą w łóżku, ponieważ przed snem Robert nie zasunął rolet do końca. On faktycznie spał. Robert śpi w dzień! Świat staje na głowie!
Jeszcze przez chwilę wpatrywałem się w śpiącego mężczyznę, po czym w mojej głowie narodziły się trzy opcje.. Opcja A — pójdę sobie obejrzeć jakiś serial, a później zrobię kolację, żeby Robertowi było miło. Opcja B — przejdę się w do mojego ulubionego pubu i sobie zarobię. Opcja C — położę się przy nim i też pójdę spać.
Wszystkie trzy opcje są bardzo, bardzo kuszące... Cholera, no nie mogę się oprzeć! Zbyt bardzo uwielbiam bliskość Roberta, żebym wybrał teraz cokolwiek innego, niż spokojny sen u jego boku... Może to głupie, ale Robert stał się moją słabością. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że zrobiłbym wszystko, co by mi kazał.. Ufam mu..
Cicho podreptałem w kierunku łóżka starszego od siebie mężczyzny i delikatnie ułożyłem się obok niego. Przez chwilę patrzyłem na jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz, po czym wtuliłem się w jego tors. Tego właśnie potrzebowałem... mojej comfort person i to bardzo blisko mnie..
***
Obudziłem się. Ta pobudka należała do tych bardziej przyjemnych. Cały czas czułem ciepło ciała Roberta, a w dodatku na swoich włosach czułem delikatny, czuły dotyk jego dłoni, która przesuwała między palcami moje rude, wiecznie poplątane, pasma włosów. Takie codzienne pobudki są dla mnie, niczym piękne marzenie.. ale czy jest szansa na jego spełnienie? To jest doskonałe pytanie.
— Która godzina? — zapytałem zachrypniętym głosem i poprawiłem ułożenie swojej głowy na klatce piersiowej szatyna.
— Dwudziesta pierwsza prawie. — odpowiedział i przerwał dotykania moich włosów.
— Mhm... — mruknąłem.
Leżeliśmy w ciszy przez następne kilka — a może nawet kilkanaście minut. Mi jak i jemu najwyraźniej ta cisza nie przeszkadzała. Mi już trochę to milczenie zaczęło doskwierać, więc stwierdziłem, że się odezwę i podejmę tematu, który mnie zastanawia..
— Co jest dzisiaj z tobą?
— Hm? A co ma być? — zapytał, brzmiąc, jakby nie bardzo chciał o tym rozmawiać.
— Jesteś podejrzanie cichy i zmarnowany od rana. — odparłem. — I nie wkręcają mi tu, że to nic, albo że się nie wyspałeś, bo ci w to po prostu nie uwierzę. — uprzedziłem, zanim cokolwiek mi powiedział.
— Marcel... — westchnął ciężko. — Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
Kurde. Takiej opcji dialogowej nie przewidziałem... Co teraz? Muszę go zmusić, bo nie wytrzymam w tej nie wiedzy!
— To przeze mnie..? — spytałem zciszonym głosem.
Kiedy nie otrzymałem odpowiedzi na swoje pytanie — wyrwałem się z jego objęć i podniosłem się do pozycji siedzącej. Czyli to moja wina, że coś jest nie tak? Kurwa... Standardowo coś musiałem spieprzyć! Już chuj, że coś spieprzyłem, bardziej przejmuje mnie to, że jeszcze on musi źle znosić moje błędy!
— Robert, w tej chwili masz mi powiedzieć, o co chodzi. — rzekłem stanowczo. — Coś spieprzyłem, tak?
— To nie tak... — mruknął i również usiadł na łóżku. — Po prostu... to jest skomplikowane i tu bardziej ja zawiniłem, a nie ty.
On tam zaczął coś pieprzyć, ale gdy usłyszałem, że to niby on bardziej zawinił — wtrąciłem mu się między zdaniami.
— Ty? Nie broń mnie, to na pewno tylko ja zawiniłem. Ty cały czas robisz wszystko, żeby było mi dobrze, żebym się ogarnął, żebym....
— Marcel. — tym razem to on mi przerwał, kładąc swoją przyjemnie ciepłą dłoń na moich ustach. — Wszystko ci powiem, tylko mi nie przerywaj... dobra?
W odpowiedzi pokiwałem niepewnie głową. Gdy szatyn dostrzegł moją odpowiedź — ściągnął swoją rękę z mojej twarzy i podrapał się nią po karku.
— Powiem wprost. — odchrząknął. — Czuję się z tym źle... i to bardzo, bardzo źle... ale cholera... zacząłem zauważać, że mnie do ciebie ciągnie i to w ten zły sposób. Powinniśmy być tylko przyjaciółmi, ale mi coś jebło w ten tępy, stary łeb i zacząłem postrzegać cię jako kogoś więcej, niż przyjaciela. — mówił.
O... kurwa. Niby się tego spodziewałem.. i bardzo chciałem, żeby te wszystkie mokre sny oraz marzenia związane właśnie z Robertem się spełniły... ale jestem zdziwiony. Nie sądziłem, że to wszystko będzie miało prawo wydarzyć się poza moją głową..
Z wrażenia nic mu nie odpowiedziałem. Rzadko cokolwiek odbiera mi mowę... więc Robert może być teraz z siebie bardzo dumny — w końcu sprawił, że zamknąłem mordę.
— Marcel...?
Słysząc swoje imię z ust Roberta jednie się uśmiechnąłem, po czym zainicjowałem pocałunek. Najpierw jedynie delikatnie musnąłem swoimi ustami usta starszego, a gdy nie stawiał żadnego oporu — zdecydowałem się na coś więcej. Robert praktycznie od razu oddał pieszczotę, a nawet i ją pogłębił. Chwilę później usadowiłem się na jego udach — oczywiście z jego pomocą — cały czas się całując.
W końcu mogę zrobić to bezkarnie i nie musieć mówić później, że to bez zobowiązań! Musiałem na to czekać tak cholernie długo... ale warto było tyle czekać. Wreszcie mogłem na dłużej czuć na swoich ustach te jego szorstkie, ciepłe usta..
— Chyba... nie muszę nic mówić. — mruknąłem cicho, trzymając swoje dłonie na jego ramionach.
— Mhm.... — przytaknął, delikatnie kreśląc kółka kciukami na moich biodrach. — Możemy być razem, ale mam jeden warunek.
— Wiem... mam przestać się puszczać. — powiedziałem świadomy tego, że to właśnie taki jest warunek. — Szczerze? Zrobiłbym dla ciebie wszystko.. więc zrobię i to.. skończę z tym. — dodałem po chwili ciszy, patrząc mu przy tym w oczy.
— Obiecujesz?
— Tak, obiecuję. — rzekłem pewnie.
Moja odpowiedź wywołała na ustach Roberta cień uśmiechu. Uroczo..
***
nwm co sie tu odwala i przy okazji powoli brakuje mi pomysłów 😶
/16/07/2024/
CZYTASZ
życie z męską prostytutką [bxb] 🚫
Roman d'amourMarcel to siedemnastolatek wyrzucony zupełnie na głęboką wodę, po tym jak jego brat - ostatni członek z rodziny Marcela - wyrzuca go z domu. Chłopak zostaje przygarnięty przez jego przyjaciela - Roberta. Dwudziesto-siedmiolatek stara się, żeby młody...