~rozdział dwudziesty~

134 7 5
                                    

⚠️TW: próba gwałtu⚠️

(wybaczcie za to)

***

[Robert]

          Leżeliśmy w moim łóżku. Marc zażyczył sobie jeszcze jednego prezentu urodzinowego, a ja nie mogłem się nie zgodzić. Dlatego też rudzielec właśnie wtula się w mój bok, a ja obejmuję go ramieniem. Chłopak przywłaszczył już sobie moją dzisiejszą koszulkę, która w tym momencie jest jego jedynym elementem garderoby, który ma na sobie.

      — Jutro wychodzę, jak coś. — oznajmił nagle Marcel.

      — Hm?

      — Z Pawłem idę na deskę, a później chyba na jakieś piwo, czy coś takiego. — sprecyzował. — Dawno się nie widzieliśmy, a on bardzo nalegał, żebyśmy się spotkali i poświętowali moją osiemnastkę.

      — Mhmmm... tylko uważajcie na siebie. — mruknąłem i pocałowałem chłopaka w czoło. — A gdyby coś było nie tak od razu po mnie dzwoń, mam wolne, więc przyjadę.

      — Nie będziesz musiał przyjeżdżać, bo będziemy na siebie uważać, obiecuję. — rzekł pewnie i przesunął dłonią po mojej nagiej klatce piersiowej. — Poza tym... raczej nikt nie powinien nas zaczepiać, Paweł to Paweł... prędzej to on zrobi krzywdę jakimś chojrakom, niż oni nam. — zaśmiał się.

          Oho. Już mi się przestaje podobać ten Paweł. Nie mam pojęcia kim jest, ale niech tylko spróbuje zarywać do Marcela, a jest skończony. Zaraz... jestem zazdrosny? Przecież Paweł jest tylko kolegą Marcela..

      — Robert? — odezwał się rudowłosy po chwilowej ciszy i podniósł się do pozycji siedzącej.

      — Hm?

      — Kocham cię, wiesz? — spytał z uśmiechem, po czym mnie pocałował.

      — Ja ciebie też.. — odparłem i ogarnąłem kilka rudych kosmyków, które opadały Marcelowi na twarz.

***

[Marcel]

          Z początku z Pawłem mieliśmy zamiar iść na skatepark... ale. No właśnie, musi być jakieś ale. W ostatniej chwili, starszy zmienił miejsce spotkania i finalnie miejscem docelowym naszego wyjścia było... mieszkanie Pawła. Dawno u niego nie byłem, więc w sumie od razu się na to zgodziłem.

      — Misieeeek! Wychodzę! — oznajmiłem głośno, gdy założyłem swoje trampki i wziąłem do ręki swoją deskę.

          Po usłyszeniu pożegnania ze strony Roberta — wyszedłem z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz. Schowałem kluczyki do swojego plecaka, założyłem go na plecy i zbiegłem po schodach na sam dół. Zajęło mi to dłuższą chwilę, ponieważ mieszkamy na drugim piętrze. Gdy już udało mi się wydostać z bloku — położyłem na chodniku swoją — wyraźnie już przeoraną przez życie — deskę, stanąłem na niej i odepchnąłem się nogą kilka razy, żeby się rozpędzić i zacząłem jechać. Do bloku Pawła wcale nie mam daleko. Pieszo szedł bym tam jakoś z.. dwadzieścia minut, a na desce dojadę tam raczej w krótszym czasie.

          Ogólnie co do osoby, jaką jest Paweł... Bardzo cenię sobie naszą przyjaźń, ponieważ to właśnie on najbardziej wspierał mnie po śmierci rodziców. Z początku to on zbierał mnie po wypadku taty. Bardzo źle zniosłem jego śmierć i tylko na Pawła mogłem wtedy liczyć, bo Joachim — jak to on — miał mnie kompletnie gdzieś, a mama... mama kompletnie się załamała i nie była w stanie ze mną rozmawiać. Kilka miesięcy później mama popełniła samobójstwo... Wtedy większe wsparcie okazał mi Robert, z którym dopiero zaczynałem się poznawać. Paweł oczywiście też starał się mnie pocieszać, wspierać... ale nie chciałem być dla niego ciężarem, a on też na mnie nie naciskał. Robert z kolei bardzo przejął się śmiercią mojej mamy i bardzo nalegał na rozmowy i chciał, żebym mówił mu o tym, co czuję. Studiował wtedy razem z Joachimem pedagogikę i jakoś tak.. bardzo ambitnie i dojrzale się wtedy zachowywał... przynajmniej chciał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

życie z męską prostytutką [bxb] 🚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz