~rozdział dziewiętnasty~

106 4 1
                                    

[Marcel]

          Dziś — z półsnu — wybudził mnie dźwięk wiadomości z messengera. Z początku kręciłem się po łóżku i chciałem ponownie zasnąć, lecz nie udało mi się już zmrużyć oka. Od niechcenia sięgnąłem po swój telefon i włączyłem wyświetlacz. Na ekranie dostrzegłem, iż jest po dziesiątej, a poza godziną przywitało mnie sporo wiadomości.. Eh.. no tak — dzisiaj jest dwudziesty czwarty czerwca... moje urodziny.

Kacpi🏳️: siema stary wszystkiego najlepszego 💪🥳
7:39am

Celek🥸: no siema dzieki dzieki
10:09am

          W sumie to dawno się z Kacprem nie widziałem.. To wszystko przez pójście do szkoły średniej — wcześniej mieliśmy zajebisty kontakt, a teraz? Teraz to w sumie zobaczymy się raz na miesiąc i czasami popiszemy..

          Ehh.. no i standardowo ten świr i jego odklejki. I to akurat jego wiadomości mnie obudziły! Zabiję go.

Pawlito🙈🌚👽: nie dowierzam w to ze ty dzisiaj juz dorosly jesyes 😭
10:03am

Pawlito🙈🌚👽: jak te dzieci szybko dorastaja..
10:03am

Pawlito🙈🌚👽: (mentalnie i tak jeszcze jesteś gowniarzem, guwniażu)
10:04am

Pawlito🙈🌚👽: ale i tak najlepszego, musimy za niedługo wyskoxzyc an browarka🥴🫡
10:05am

ruda pała☢️🚨: no trzeba sie zgadac dawno nigdzie nie byliśmy
10:10am

          Z Pawłem poznałem się na skateparku jakoś ponad cztery lata temu. To było bardzo randomowe, bo w sumie nasza znajomość zaczęła się od wydarcia na siebie mordy... a później zaczęliśmy się więcej widywać i tak wyszło, że zaprzyjaźniłem się z tym debilem. Pawełek jest ode mnie starszy o rok i po wakacjach będzie w ostatniej klasie technikum. Z jakiegoś powodu — poszedł na technika grafika... ale według mnie się tam nie nadaje. Tak, jestem bardzo miły.

Pawlito🙈🌚👽: a robisz cos dzisiaj?
10:11am

ruda pała☢️🚨: no prawdopodobnie tak
10:11am

Pawlito🙈🌚👽: aha no to chuj
10:13am

Pawlito🙈🌚👽: a juteo???
10:13am

ruda pała☢️🚨: jutro nic n robie to mozna isc
10:15am

Pawlito🙈🌚👽: no to umowieni
10:15am

ruda pała☢️🚨: ofc
10:16am
/wyświetlono

          No to mam już plan na dzień jutrzejszy. Nieźle. Dzisiejszy dzień będę chciał spędzić z Robertem. Nie wiem, czy pamięta o moich urodzinach, czy nie — mam to w sumie gdzieś... ważne, że spędzi ze mną czas — to jest moje jedyne wymaganie. Jego obecność to dla mnie najlepszy prezent.

***

          Kiedy tylko usłyszałem odgłos przekręcania się kluczyka w drzwiach — podniosłem się z sofy i czmychnąłem z salonu go kuchni — gdzie wstawiłem wodę na kawę. Miałem wypić kawę już godzinę temu, ale stwierdziłem, że poczekam na Roberta i wypiję kawę razem z nim. Przygotowałem dwa kubki, wsypałem do nich po miarcę — drobno zmielonych ziaren — kawy. W tym samym czasie słyszałem pośpieszne — ale jednocześnie też ostrożne — kroki Roberta, które słychać było z przedpokoju.

          Co on kombinuje?

          W oczekiwaniu — aż woda na kawę się zagotuje — usiadłem przy stoliku i wgapiłem się w widok za oknem.

      — Marcel.. — usłyszałem za sobą głos szatyna.

          Gdy odwróciłem głowę w stronę mężczyzny — zobaczyłem jego. Robert stał w wejściu do kuchni z ciastem i torebką prezentową w rękach. Na jego ustach malował się lekki — ale za to bardzo radosny — uśmiech.

      — Wszystkiego najlepszego. — dodał w momencie, gdy jedynie wpatrywałem się w niego, z lekko zaskoczonym wyrazem twarzy.

          Ciemnooki podszedł do mnie, położył ciasto i torebkę na stoliku, po czym rzuciłem mu się na szyję bez słowa. Robert objął mnie swoimi ramionami i złożył drobny pocałunek na mojej szyi.

      — Robert... nie musiałeś, serio. — mruknąłem w ramię mężczyzny.

      — Oj, tam, raz w życiu ma się osiemnaste urodziny. — stwierdził. — Otwórz, jestem ciekawy, czy udało mi się dobrze trafić. — rzekł i odsunął się ode mnie.

          Zmierzyłem Roberta podejrzliwym spojrzeniem, czym jedynie go rozbawiłem.

          Kiedy otworzyłem torebkę — jako pierwsze w oczy rzucił mi się zielony kartonik. Karta podarunkowa do spotify premium... przyda się, nie powiem. Wyciągnąłem kartonik i odłożyłem go na stolik.

      — Nie. — zaśmiałem się nerwowo i wycofałem swoje dłonie z wnętrza torebki.

      — Hm? Coś nie tak? — spytał.

      — Ty jesteś chory, człowieku. — rzekłem pewnie i podkręciłem głową.

          Ten świr kupił mi słuchawki. Wszystko byłoby w porządku, gdyby były to... nie wiem... jakieś losowe xiaomi budsy za osiem dych, bo nie kosztują majątku. Ale problem był w tym, iż były to słuchawki bezprzewodowe Marshall Minor III. Nigdy w życiu nawet nie zamierzałem kupić żadnych sprzętów od Marshalla, bo te ceny mnie zabijały. Raz pokusiłem się, żeby uzbierać sobie pieniądze i kupić te jebane airpodsy, które aktualnie mi się psują. W sumie nic dziwnego, że się psują — mają już dobre dwa lata. Aczkolwiek wracając! Roberta kompletnie popierdoliło!

      — Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. — stwierdził, starając się zachować powagę, lecz mu się to na długo nie udało.

          Z szoku wyrwał mnie dopiero odgłos kliknięcia, który zasygnalizował, że woda w czajniku się zagotowała. Miałem już ruszyć w stronę blatu — na którym stał czajnik elektryczny — ale Robert mnie wyprzedził i już chwilę później kubki z kawą były do połowy napełnione wrzącą wodą.

      — Ale podoba się? — zapytał i usiadł na wolnym miejscu przy stole.

      — Jesteś chory... — powiedziałem cicho. — Do reszty cię posrało, Robert... przecież...

      — To prezent i nie przyjmuję zwrotów. — oznajmił, będąc całkowicie pewny swoich słów.

          Zamilkłem i w końcu wyciągnąłem słuchawki z torebki prezentowej. Tępo wypatrzyłem się w czarne opakowanie z białym napisem Marshall. Jednocześnie cieszyłem się z tego prezentu, ale w tym samym czasie... czułem się źle, że Robert wydał na mnie tyle pieniędzy. Około sześć stówek za słuchawki, sto dwadzieścia złotych za spotify premium na rok i jeszcze na pewno wydał trochę na te wszystkie cukierki, żelki i inne słodycze, którymi napchał torebkę. A no tak! I jeszcze ciasto!

      — Dziękuję... — westchnąłem i przytuliłem się do Roberta. — Ale i tak uważam, że srogo cię powaliło.

      — Oj tam, oj tam, dla mnie najważniejsze jest to, że prezent ci się podoba, a nie to ile na to wydałem.

          Staliśmy tak jeszcze przez kilka chwil. W momencie, gdy się od siebie odsunęliśmy — pocałowałem Roberta w usta. Poczułem dłonie szatyna na swoich policzkach, a chwilę później Robert przerwał pocałunek. Uśmiechnął się lekko, zmierzwił mi dłonią włosy i poszedł posłodzić nam kawę.

***

kurwa missclickiem opublikowałam 21 lipca XD

/22/07/2024/

życie z męską prostytutką [bxb] 🚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz