Człowiek, który należał kiedyś do grupy przestępczej- Mokotów, stał się teraz innym człowiekiem, niby zmienił się na lepsze, ale czy na pewno? Erwin Knuckles wrócił do miasta, żeby stać się w końcu normalnym człowiekiem, który już nie musi się martwić, że ktoś na niego poluje, albo czy policja ma w planach zrobić mu wjazd do mieszkania. Założył zakon, zbliżył się do Boga, poznał świetne osoby podczas tworzenia zakonu, lecz dawne życie o nim nie zapomniało i nadszedł czas, w którym spotkał swoich dawnych przyjaciół.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Pov Erwin
Obudziłem się dzisiaj dość rano jak na mnie, bo o 12. Pomyślałem sobie w łóżku, po co mam wychodzić skoro nie mam nic dzisiaj do zrobienia. Po kilku minutach mojego rozmyślania, zadzwonił telefon. To był San, który był na mnie wkurwiony, bo czeka na mnie już od 30 minut na zakrystii.
-Halo.. , co tam Sanik?- spytałem na wpół wyspany.
S-Erwin, kurwa! Gdzie jesteś. Mieliśmy się spotkać na zakrystii by przyjrzeć się nowym zakonnikom. Oni już czekają, ja też. A ciebie nadal nie ma. Przyjeżdżaj szybko, bo sobie oni pójdą i chuj będzie z nowych zakonników, a przydaliby się, bo mamy od chuja roboty JA Z DIĄ bo ty nie wiem co robisz.
-Ahhh.. zapomniałem o nich- powiedziałem lekko zszokowany.
S- No domyślam się, ale no trudno taki jesteś, ale i tak ciebie kochamy- powiedział rozczarowany.
-Co to znaczy, że taki jestem, ehh.. dobra daj mi 10 minut i będę pod zakonem.
S-Oki, tylko na pewno, bo nie wiem co już im mam mówić, powiedziałem przed chwilą że jest korek, ale nie wiem czy jeszcze w coś uwierzą. Chociaż powiedzieli, że dla ciebie spóźnianie się to norma, jakby Cię znali. No cóż przekonamy się jak przyjedziesz.
-Dziwne trochę, bo nikogo tutaj nie znam, chyba... . Dobra Sanik, to ja się ubieram i już lecę. Do zobaczenia.
S-Narka.
Odłożyłem telefon, i z wielkim trudem wstałem z mojego łóżeczka. Założyłem swoje pastorskie spodnie, które nikomu się nie podobają, chociaż są mega ładne, ale trudno, tylko ja mam gust jak zwykle. Wziąłem swoją białą koszule i na to czarną marynarkę, i byłem już gotowy do wyjścia. Poszedłem jeszcze do kuchni po jabłko, i przemyć twarz. Zamknąłem mieszkanie, i byłem w drodze do mojego rowerka. Niestety nie miałem tylu pieniędzy, żeby sobie kupić nawet najtańsze auto, ale mi to nie przeszkadzało. Po 5 minutach byłem pod zakonem. Zaparkowałem swój rowerek, i poszedłem do zakrystii. Tak jak San mówił, czekało na mnie 3 gości. Jeden miał czarne włosy, drugi kominiarkę, która mi kogoś przypominała, a trzeci czapkę z daszkiem. Gdy otworzyłem drzwi od zakrystii wszyscy się na mnie spojrzeli, i nie mogłem oczom uwierzyć. To był Wuja Dorian, Carbonara i Silny. Moi dawni przyjaciele, którzy wraz ze mną należeli do Mokotowa. Poczułem coś na wzór ciarek, bo wiedziałem, że moje spokojne życie jako Pastor się skończyło.
-Erwin!!!, Co tam u ciebie bracie- krzyknął Dorian.
-Oj, kiedy my się ostatni raz widzieliśmy -powiedział Carbo i się uśmiechnął.
-Witam, Bracie- powiedział Silny, było widać że się uśmiecha, po jego masce.
-Yhh, co mam powiedzieć, witam z powrotem, Carbo, Silny i Dorian.-powiedziałem do całej trójki. No to co ekipa znowu razem co? Czy to znaczy, że Mokotów też powraca?- spytałem się z lekkim niepokojem w głosie.
-Czy mokotów powraca to wątpię, ale nasza ekipa owszem- Powiedział Carbo. Mokotów się już rozpadł po tej sytuacji z Evą.- Dopowiedział
-Eva, ten szczur już nigdy nie będzie pełzać po tym mieście, dobrze że ją zabiłem te szmatę - Powiedział Dorian z uśmiechem na twarzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/297155330-288-k315999.jpg)
CZYTASZ
Zakazana Miłość(Herwin) Sezon1
RomanceDzieło opowiada o relacji dwóch przyjaciół, którzy wraz z bliższą relacją, poczuli do siebie coś więcej, niż tylko przyjaźń. Niestety ich relacja nie była mile widziana w ich organizacji pod nazwą Zakszot. Większość osób była tej relacji przeciwna...