Rozdział 12

1.2K 14 11
                                    

Pov Erwin

Carbo odjechał bez pożegnania się. Widać było, że ta cała sytuacja go męczy. Wróciłem na zakrystie, gdzie widziałem resztę osób z rodziny. Większość już się pozbierała po nagraniu ze śmiercią Kui-a, ale niektórzy nadal nie mogli przestać płakać. Heidi, która najpewniej najbardziej przeżywała tą sytuacje siedziała na fotelu, gdzie zawsze przeważnie ja siedziałem. Patrzyła się na zdjęcie stojące na biurku cała we łzach. Zdjęcie było po udanym napadzie, w którym pomagał nam Kui. To był nasz pierwszy wspólny napad. Wtedy rozpoczęliśmy współprace. Podniosłem krzesło, które leżało w kącie i usiadłem na nim koło Heidi. Złapałem ją za rękę, żeby dać jej otuchy a ona powiedziała.

H- Gdzie poszedł Carbo?

-Carbo. Do Carbo zadzwonił Equilibrium. Powiedział mu, że jeśli nie odda fiolki Ivo i Kylie zginą. 

H-Rozumiem. Czyli co teraz się stanie.

Podniosłem się z krzesło i obierając o biurko powiedział, żeby każdy mógł mnie usłyszeć.

- Słuchajcie. Sprawa jest poważna. Wiem, że nadal ubolewacie nad Kui-em, ale nie możemy nic nie robić. Musimy się przygotować na najgorsze. Każdy musi być pod ręką. Wszystko zależy od Carbo jaką wybierze decyzje. Jest on teraz jedyną naszą nadzieją do której musimy się modlić. Wiem jaki jest mój brat i wiem, że jeśli ktoś grozi jego bliskim osobom, może nad sobą nie panować, ale wiesze, że postąpi słusznie. Póki co to tyle co chciałem powiedzieć, jeśli ktoś chce, może już iść. Ja też się będę zbierał.

H-To ja jadę z tobą.

-Dobrze. Trzymajcie się, dzisiejszy dzień był dla nas dniem, o którym nie zapomnijmy.

D-Trzymaj się Erwin, uważajcie na Siebie.

-Będziemy. Gdy się wszystko uspokoi zrobimy zasłużony pogrzeb dla Kui-a.

Wyszliśmy z budynku i poszliśmy w kierunku auta. Po drodze uspokajałem Heidi, która już nie chciała być w tej wojnie. W sumie ja też chciałem, żeby to się wszystko już skończyło. Zaparkowaliśmy i poszliśmy do naszego mieszkania. Nie mieliśmy sił na oglądanie albo na cokolwiek innego. Zrobiłem Heidi zapiekankę w mikrofali a sobie płatki z mlekiem. Nalałem mleko, a później wsypałem płatki, gdy Heidi wyszła z łazienki. Przez cały czas była cisza, którą raz na jakiś czas przerywaliśmy. Nie chcieliśmy rozmawiać o tym co się stało, byliśmy w żałobie. Po zjedzeniu poszliśmy się położyć na łóżku. Heidi, która nadal była lekko roztrzęsiona wtuliła się we mnie i położyła głowę na mojej klatce piersiowej a po chwili zasnęła. Ja myślałem nad tym co się stało i co może się stać. Nasz związek rozpoczął to na co nie byliśmy przygotowani. Tyle przeżyliśmy, przez tyle cierpień musieliśmy przejść a nadal nie możemy żyć w spokoju. Ile jeszcze tych tortur będziemy musieli przetrwać, że w końcu żyć normalnie. Wygląda to jak Zakazana miłość. Może dlatego Kui nie chciał żebyśmy byli w  związku. Carbo teraz może wybrać najgorszą decyzję a ja nawet nie mogę z nim pogadać. Na chwilę odpłynąłem, ale wybudził mnie dźwięk SMS-a. Był od Ivo.

I-Siema Wuja. Przepraszam, że pisze o tej godzinie, ale usłyszałem rozmowę Carbo z kimś. Mówił coś o spotkaniu. Wydaje mi się, że może to być coś ważnego, dlatego chciałem Tobie to napisać.

Dopiero co się wybudziłem, więc nie dochodziło do mnie to co przeczytałem. Po kilku minutach patrzenia się na ekran telefonu w końcu zrozumiałem. Carbo chce się spotkać z Equilibrium, czyli mamy przejebane. Odpisałem tylko.

-Dzięki Ivo. 

Chyba to czas by sięgnąć po pomoc. Patrzyłem się na sufit przez dobre parę minut. Myślałem, czy na pewno dzwonić pod ten numer po pomoc. Może Carbo ma jakiś plan. Musze mu zaufać. Postanowiłem, że na razie się wstrzymam. Odłożyłem telefon i mocno przytuliłem się do Blondwłosej a po chwili zasnąłem. 

Zakazana Miłość(Herwin) Sezon1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz