Z perspektywy Satoru:
Będąc w samotności w jednym z ulubionych przeze mnie sklepów z odzieżą chodziłem bez celu to tu, to tam. Czułem na sobie złowrogie spojrzenia personelu. Jakby to miało jakieś znaczenie... Z każdą chwilą myślałem o tym, że przez moją szczerość o mały włos nie straciłem ukochanego. Wciąż błądziłem myślami również o słowach tej denerwującej kobiety... Gdy jej i staruszkowi wszystko opowiedziałem... Po tym jak Yuji pobiegł za Megumi'm nazwała mnie "strasznym dzieciakiem". W sumie nie była odległa od prawdy. Wyszedłem jakby nigdy nic. W myślach odliczałem do trzech.
-Proszę, Pana- usłyszałem powoli się oddalając , tylko po to, by cofnąć się i porozmawiać z jakąś studentką.
"Jakąś" jakby sytuacja się nie powtarzała. Powróciłem do młodej dorosłej. Przyjrzałem się jej przez czarne oprawki.
-Co znowu...
-Znowu Pan czegoś zapomniał-rzuciła chwytając się oddechu.
'Wiedziałem' pomyślałem. To nie tak, że czegoś zapomniałem, czy coś. Po prostu zawsze jak byłem w tym sklepie wybiegała jak poparzona, byleby coś mi wcisnąć. Spojrzałem na rzecz, którą trzymała w dłoniach.
-Co to?
-Pudełko na okulary
Czarnowłosa lekko uśmiechnęła się czerwieniąc.
-Dzięki- palnąłem.
Zwykle miałbym ochotę jej nieco dowalić, ale coś mi nie pozwalało... Myśli o moim Yuji'm.
-Pańska dziewczyna musi mieć z Panem prawdziwe urwanie głowy. Panie...?
Wiedziałem już wcześniej o, co jej chodzi, ale tym razem nie umiałem jej odpowiedzieć. Znienacka usłyszałem znany mi głos:
-O tutaj jesteś-podeszła do nas uśmiechnięta kobieta, której ślady zmęczenia ukazywały się pod oczami.
Shoko tym razem miała na sobie czarny sweter z golfem i tego samego koloru leginsy oraz Adidasy.
-K-kim ona jest-wykrztusiła małolata.
Koleżanka uśmiechnęła się ściskając moją dłoń.
-Musimy już iść-rzuciła.
-No tak-korzystając z nieuwagi zabrałem od studentki ten dziwny upominek. Powoli wybraliśmy się na ruchome schody prowadzące w dół. Wtedy to Shoko puściła moją rękę, by zejść o dwa schodki niżej.
-Chyba pierwszy raz widziałam jak nie wiedziałeś,co powiedzieć-zaśmiała się następnie dodając z znacznie poważniejszą miną-Słyszałam plotki...
-I, co z tego?
-No wiesz... To dosyć niecodzienne, by nauczyciel spotykał się z uczniem i to jeszcze takim
-Co masz na myśli?!
-Po prostu chodzi o to, że to naczynie Sukuny. Nie mam nic do tego chłopca-uśmiechnęła się lekko- Myślę, że będziesz miał na niego dobry wpływ
'Że ja?!' pomyślałem ze smutkiem. Od czasu wyznania moich prawdziwych uczuć zdałem sobie sprawę, ile błędów popełniłem i, że nie chcę go więcej stracić.Z perspektywy Yuji'ego:
(Trzy godziny później)Leżałem na łóżku jednocześnie pykając coś na telefonie. Kolejna przegrana w grze, która z pozoru była tak banalna. Podniosłem się omal nie rzucając telefonem. Nagle drzwi się otworzyły. Błyskawicznie do pokoju wbiegła Nobara ciągnąc za sobą Fushiguro. Po jej minie widziałem przejęcie, a po twarzy kolegi znudzenie.
-Coś się stało-spytałem subtelnie się uśmiechając, gdy ta próbowała złapać oddech.
-Wyjrzyj na korytarz, a zobaczysz o, co chodzi-zdradziła.
Miałem już uchylić drzwi, kiedy nagle poczułem na ramieniu dłoń Fushiguro.
-Kretynie, lepiej tego nie rób-rzucił.
Mimo wszystko po pokoju rozebrzmiał ciężki dźwięk uchylających się drzwi. Podczas, kiedy ja stałem koło nich, odwrócony w stronę przyjaciół i niezręcznie się śmiałem, dziewczyna wysłała mi spojrzeniem chyba miliardy błyskawic.
Nieoczekiwanie usłyszałem za plecami tak dobrze mi znany ton głosu:
-A co się tu wyprawia?
Tym razem był zupełnie inny. Odwróciłem się, by zastać Satoru... A raczej nie jego. Um... Wyglądał jak on, ale zdawał się nim nie być. Miał na sobie czarny garnitur, czerwony krawat, białą koszulę, a na nos zarzucone chyba zerówki. Spoglądał na nas z wyrzutem. Pierwszy raz poczułem przed nim respekt. Nobara coś cedziła próbując wszystko wyjaśnić.
-Może po kolei. Co to za schadzka- zmierzył naszą trójkę złowrogim spojrzeniem.
Był poważny? Tak, zdecydowanie... Zachowywał się jak prawdziwy nauczyciel.
-Ustawcie się w rządku- rozkazał.
Dwójka moich rówieśników wypełniła to dziwne polecenie zostawiając mi miejsce na środku.
-Nie-odparłem cicho.
-Nie? Jak ty się zwracasz do swojego nauczyciela-skarcił spojrzeniem pozostałych- Wyjdźcie. Muszę mu przypomnieć zasady
Pozostali opuścili pokój zostawiając mnie z nim i zatrzaskując za sobą drzwi. Zdołałem wziąć oddech, lecz nie na długo. Nim się zorientowałem przygwoździł mnie do łóżka. Sam nie wiem nawet jak to zrobił. W końcu było ono znacznie dalej. Moje nadgarstki, które ułożył ponad moją głowę piekły z bólu. Znowu byłem cały w czerwieni.
Zdołałem tylko wykrztusić:
-Gojo-sensei... To boli
Zobaczyłem smutek zmieszany z zaskoczeniem w jego oczach. Gwałtownie mnie puścił. Poczerwieniał, kiedy położył czubek swojej głowy na mojej klatce piersiowej.
-Tak bardzo ciebie przepraszam, Yuji...
Znowu mówił jak mój ukochany.
-Czemu to zrobiłeś- spytałem w szoku, gładząc powoli tylne pasma jego włosów.
-Bo jestem Dużym Dzieciakiem i nie chciałem ciebie więcej przez to stracić
W końcu spojrzał mi w oczy. Dość szybko i delikatnie udało mi się zdjąć przysłaniające je okulary.
-Ale Satoru. Pokochałem ciebie takiego jakim jesteś naprawdę
Przyciągnąłem do go siebie, by móc go przytulić.
-Ale tyle razy ciebie skrzywdziłem...
-Ci... To już nie ma znaczenia
Nagle się podniósł, by gwałtownie spojrzeć mi w oczy. Jego piękne, lśniące od łez tęczówki powoli mnie przeszywały.
W końcu cały czerwony odparł:
-Dla mnie ma. Kocham cię, Yuji-kun
Wtedy nachylił się jeszcze bardziej, by namiętnie mnie pocałować.
CZYTASZ
Happy with teacher |Jujutsu kaisen Itadori x Gojo
Romance#gay #ItadorixGojo #JujutsuKaisen 👉Kontynuacja: Crazy in love| Jujutsu Kaisen Gojo x Itadori 👈 Trudna sytuacja jaką było zjedzenie palca Sukuny zmusiła Itadori'ego do przeniesienia się do liceum, w którym nic nie jest tak proste jak mogłoby się zd...