Rozdział XIX "Pożegnanie"

310 25 1
                                    

Nie miałem pojęcia o, co chodzi. Satoru w ostatnim czasie prawie codziennie był w rozjazdach. W ostatnim czasie dość często u niego spałem byleby móc go zobaczyć. Zasypiałem pod czekoladową wonią jego pościeli. Z snu obudziło mnie dość głośne trzaśnięcie. Natychmiast się podniosłem, by zastać ukochanego wchodzącego do pokoju z walizką.
-Coś się stało, Gojo-sensei?
Z uśmiechem odparł tylko:
-Nie-przysiadł się na skrawek łóżka- Skończyłem już załatwiać sprawy- spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem-Więc jutro się pożegnamy
-Ale, Satoru... Co tak właściwie chcesz zrobić?
Lekko się garbiąc odpowiedział z dozą z żalu.
-To, co chcę, a powinienem to dwie, różne sprawy
Gwałtownie zbliżył się do mnie, by mocno mnie przytulił mówiąc:
-Przepraszam, mój najkochańszy Yuji
Czułem od niego smutek, ale, czy to oznaczało, że znowu zostawi mnie na lodzie? Znowu mnie skrzywdzi? Ale przecież mówił, że mnie uratuje, a miałem wrażenie jakbym szedł na rzeź. Nie przeszkadzało mi to. Po prostu próbowałem zatopić się w jego dotyku, ale wciąż byłem za słaby, by uniknąć śmierci.
-Satoru... Powinienem się spakować?
Odsunął się nieoczekiwanie kładąc ręce na moich ramionach.
-Nie. Tam, gdzie pójdziesz nie potrzeba ubrań...
Cały czerwony spuściłem  wzrok, by mocno ścisnąć pięści i wydukać:
-Czy to znaczy, że już czas? Przecież nie zjadłem jeszcze wszystkich palców
Czułem na sobie jego zdziwienie. Poczułem na policzku jeżdżący po nim dotyk dłoni, która stopniowo nakłaniała mnie bym spojrzał, ku górze. Idąc za jej wskazówkami powoli zacząłem wznosić spojrzenie, by znowu spojrzeć w górę, na te piękne oczy. Wydały mi się wówczas one za szczere na kłamstwa.
Usłyszałem tylko z jego ust ciche:
-Mój Yuji
Satoru lekko poczerwieniał, by rozwiać moje wątpliwości poprzez pocałunek. Byłem skazany, by jemu zaufać... Nawet jeśli oznaczało to moją śmierć. Gwałtownie się odsunął, by jeszcze mocniej niż uprzednio mnie uścisnąć.
-Ty wiesz... Kocham ciebie, Yuji... Zawsze kochałem
-Ja ciebie też, Gojo-sensei
Od tej chwili całą noc spędziliśmy na przytuleniach, pocałunkach i rozmowie... Nieoczekiwanie Satoru spytał się mnie:
-Chcesz to powtórzyć ostatni raz?
Skinąłem głową. W końcu położył mnie na łóżko. Delikatnie trzymał moje ręce, by następnie na oczy zarzucić mi tą przeklętą przepaskę. Był bardziej niż subtelny. Mimo wszystko czułem wstrzymywane łzy, ale to obecnie nie grało dużego znaczenia...

Nastał ten dzień, którego od pierwszego usłyszenia o nim. Czułem jakiś zapach...Jakby tostów... Ale wciąż było ciemno. Wtedy dotarło do mnie, że miałem na oczach jego przepaskę. Dość szybko zerwałem ją, by następnie oczy zaczęły boleć mnie od wpadających przez okno promieni słonecznych.
Usłyszałem nad sobą:
-Wszystko w porządku, Yuji?
-Tak-rzuciłem gniewnie gwałtownie się podnosząc.
Gdy zwróciłem się w stronę nauczyciela zastałem tacę z ciepłą jajecznicą, dzbanek herbaty , tosty...
-Satoru, co to?
-Czekaj nas długa podróż, więc lepiej żebyś się najadł
Znowu nic nie rozumiałem. Miałem nie brać niezbędnych ubrań, a jak gdyby nigdy nic po prostu zjeść? Przysiadł się u mojego boku. Zaczęliśmy się zajadać. Nadal zastanawiałem się, jaki jest tego cel. Nim się zorientowałem w nieświadomości wyjedliśmy prawie wszystko.
Gojo-sensei podniósł swoją przepaskę z łóżka, którą powoli nałożył na oczy. Niby dalej się uśmiechał, ale coś mi w nim nie grało. Zwodził mnie?
-A teraz ładnie się ubierz
"Że, co?! Przecież jedyne ubrania jakie mam tu to ta bluza, spodnie, buty i reszta". Widząc moje zdziwienie chwycił się za podbródek, by następnie się skrzywić. Znowu zbliżył się do mnie tak jak na naszym pierwszym spotkaniu. Nie wiedzieć, dlaczego cały czerwony pobiegłem po ubrania. Wszystko narzucone na mnie... Wróciłem. Wnet uśmiechając się chwyciwszy mnie za ramię dokonał czegoś, czego po prostu nie byłem w stanie przewidzieć. Znaleźliśmy się w jego domenie. Byłem w zupełnym szoku. Nim się zorientowałem nachylił się nade mną powoli zdejmując tą przepaskę.
-Nie chciałem żebyś widział jak cierpię, ale chcę żebyś wiedział, że to nie koniec-uśmiechał się tak niepozornie.
Nie mogąc się zbytnio ruszyć wykrztusiłem tylko:
-Sa-sa-to-ru
Ten ze zdziwieniem przejechał po mnie swoim spojrzeniem. Te błękitne oczy lśniły tym razem blaskiem smutku.
Nachylił się lekkk:
-To chyba nasz ostatni pocałunek-zbliżył swoje wargi do moich, kiedy się wycofał dodał tylko-Póki co
Nieoczekiwanie zniknął. Zostawił mnie tu sam? Miliony myśli kołowały się w moim umyśle. Diametralnie poczułem jak moje powieki stają się coraz cięższe. Czemu miałem wrażenie, że jeśli je zamknę wszystkie ważne chwile, wspomnienia, przyjaciele...

Ocknąłem się przed moją szkołą. Szybko zauważyłem nową bluzę, której nie przypominam sobie żebym kupował. Widziałem jak Sasaki-senpai wchodzi do budynku w gronie koleżanek cicho się śmiejąc. Bym zapomniał... Coś kazało mi biec do szpitala żeby dowiedzieć się jak czuje się dziadek. Nie zwarzałem już nawet na lekcje. W biegu wykręciłem numer do szpitala. Odebrała jedna z pielęgniarek.
-Dzień dobry... Itadori Yuji z tej strony...
-Domyśliłam się. Dzwonisz codziennie
-Co z dziadkiem?
-Wszystko w normie. Jego wyniki bardzo się poprawiły. Wyjdzie z tego
-Super-uśmiechnąłem się pod nosem.
Nagle poczułem jak na kogoś wpadam, a mój plecak otwiera się sam z siebie. Pomasowałem obolałą głowę, by dostrzec przed sobą białowłosego mężczyznę w okularach przeciwsłonecznych. Zdawał mi się znajomy.
-Wszystko w porządku-spytał pomagając mi zbierać moje rzeczy.
-Tak... Ja tylko...-cedziłem.
Kiedy jego okulary opadły zauważyłem te piękne, błękitne oczy. Powiewały smutkiem.
-Rozumiem. Na pewno wszystko ok?
Nie wiedząc, co odpowiedzieć wytrzeszczyłem tylko oczy. On korzystając z mojego rozproszenia zaczął czochrać moje włosy.
-Jak się Pan...
-Muszę już iść. Mam bardzo ważną rozmowę- urwał mi podnosząc się z dziwnym uśmieszkiem.

Zapraszam również na kontynuację pod tytułem "Crazy in love|Jujutsu Kaisen Gojoxitadori"
Gdzie Gojo Satoru będzie zmuszony radzić sobie z byciem "zwykłym" nauczycielem.

Happy with teacher |Jujutsu kaisen Itadori x GojoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz