Rozdział XIV "Zboczeniec"

350 27 2
                                    

Przed tym wszystkim spotkałem się z Satoru. Akurat myłem zęby w łazience, gdy on tak po prostu wszedł. Nie przeszkadzało mi już nawet to, że byłem tylko w koszulce i bokserkach. I znowu tą denerwująca przepaska. Na jej widok czułem straszną niepewność, ale oczyma wyobraźni byłem zdolny domyślić się skrywanych pod nią emocji. Nachylił się, by mocno mnie uścisnąć. Mało się nie udusiłem.
-Przykro mi, Yuji. Wygląda na to, że zostaliśmy wezwani na dwie, oddalone od siebie misje
Gdy skończył mówić gwałtownie się odsunął. Próbowałem złapać oddech, ale było to na prawdę trudne.
-Za mocno-spytał się jakby sam siebie.
Gdy w końcu udało mi się unormować oddychanie miał już odejść. "Tak bez słowa?" Złapałem za jego nadgarstek. Diametralnie się odwrócił żebym zdołał obdarzyć go namiętnym pocałunkiem. Po dłuższej chwili odsunął się.
Szeroko się uśmiechając powiedział:
-I za to ciebie kocham, Yuji-kun
Znowu poczochrał moje włosy, następnie najzwyczajniej w świecie odchodząc.

Misja naszej trójki właśnie dobiegła końca. Poznałem rąbki przeszłości Fushiguro. Współczułem mu, ale byłem zbyt zmęczony, by o tym myśleć. Wparowaliśmy chyba w tym samym czasie do pokojów, jednocześnie zatrzaskując za sobą drzwi. Rzucałem się na łóżko niemalże przysypiając. Śniłem o tych pięknych oczach i uroczym uśmiechu do, którego sam miałem nadzieję się uśmiechnąć.
Wybudziłem się słysząc głośne "JESZCZE! JESZCZE! JESZCZE!" zmieszane ze śmiechem i, co jakiś czas chrapnięciem. Znowu to samo. Spojrzałem na ekran telefonu. Dobiegała czwarta. W złości rzuciłem się na łóżko. Naszła mnie "głupia" myśl, by zadzwonić do ukochanego. Ale nie wiedziałem, co tak właściwie robi i, czy nie śpi. Moje wewnętrzne konflikty gwałtownie przerwało wykręcanie numeru. 'Czyżbym był aż tak zmęczony, że nieświadomie wykręciłem numer?' pomyślałem.
Po kilku sygnałach usłyszałem znajome:
-Jo Yuji. Coś się stało?
-Nobara... Znowu...-przetarłem oczy.
Wtedy usłyszałem po jego stronie straszne hałasy. Jakby dyszenie pomieszane z szumem.
Gwałtownie się wyrwałem:
-Wszystko w porządku?!
-Tsa... Za minutę skończę misję i jestem
Rozłączając się ponownie rzuciłem się na łóżko.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos:
-Znowu jest aż tak strasznie?
Satoru stał przy ścianie od jej pokoju. Podniosłem się leniwie, ale wtedy z tym dziwnym uśmieszkiem urwał mi:
-Jak to bez żadnego przywitania?
Bez wątpienia był zbyt gwałtowny. Niemalże znalazł się przede mną praktycznie zmuszając mnie do pocałunku. Będąc w tak dużym szoku i z tak wielką dawką przebudzającą ocknąłem się. Próbowałem coś wyjąkać, ale, gdy ten wariat znowu miał to zrobić przerwało nam kolejne "JESZCZE! JESZCZE! JESZCZE!". Zachichotałem cicho lekko się czerwieniąc. To było naprawdę niezręczne. Satoru podniósł się gwałtownie ze skwaszoną miną.
-To naprawdę nieznośne-burknął pukając w ścianę od jej pokoju, na co odpowiedziało mu tylko jedno chrapnięcie. Zdawać by się mogło, że patrzył na mnie. Znowu z tym wymalowanym na twarzy zamyśleniem zaproponował:
-Może chcesz przekimać u mnie?
Znowu poczerwieniałem. W końcu , od kiedy zostaliśmy parą u niego nie spałem. Nie wiedziałem do, czego może dojść... Obawiałem się tego.
Nim się zorientowałem złapał mnie za rękę ze słowami:
-No już... Chodź, chodź...
Jego ton głosu był zupełnie inny. Czyżby był zły? W końcu, kto bez snu nie jest?

Nazajutrz ocknąłem się w jego pokoju. Mocno mnie przytulał i z uśmiechem mamrotał moje imię przez sen. Patrzyłem na te zamknięte powieki. Pasma powoli opadały na jego czoło. Czy ja jestem normalny? W końcu, kto normalny patrzy jak drugi człowiek śpi? No tak, Gojo-sensei. Widząc jak powoli się wybudza niemalże poczerwieniałem. Wyrwałem się z jego uścisku zdobiony w intensywną czerwień. Wtedy to znowu spadłem na podłogę. To chyba już jakaś tradycja jak u niego śpię.
-Wszystko w porządku, Yuji?
Podniosłem się masując obolałe miejsce. Wtedy zdałem sobie sprawę, że miałem na sobie tylko bokserki, a przecież wcześniej zasypiałem w ubraniu. Spojrzałem po sobie, a następnie po nim.
-Czy my... Czy my...
Zastałem zdziwienie na jego twarzy, po czym zastąpił je śmiech. Poczułem jak robię się cały czerwony.
-"Czy my", co-rzucił cicho chichocząc.
-No wiesz no...
-Yuji. Miałeś być ze mną szczery jeśli chodzi o twoje uczucia
-No wiesz... Satoru...
-Nie- przerwał mi-Wiem, o co ci chodzi, lecz nie. Po prostu rozebrałem ciebie żeby wyprać ci ubranie. Byłeś cały brudny
-To znaczy, że...-wtedy przypomniałem sobie jak w chwili, w której podniosłem się z łóżka poczułem na górze mundurka coś wilgotnego. Mam to! Pod wpływem zmęczenia chyba zrobiłem sobie kawę, której i tak nie chciałem wypić, a gdy ostygła postanowiłem ją odłożyć, ale wtedy dopadło mnie znużenia.
-Ale w takim razie w, czym mam chodzić?
Podnosząc się złapał swój podbródek.
-Dobre pytanie-mówił pod nosem.
W końcu podszedł do szafy. Zaczerwieniłem się od razu widząc go w bokserkach. Jego szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Wyjął z wnętrza jedną ze swoich koszul, którą dość szybko rzucił w moją stronę. Byłem trochę oburzony jego brakiem taktu. W tej chwili potraktował mnie jak zwykłego szczeniaka. Patrząc na moją twarz zastał gniew. Stałem tak wkurzony w zaluźnej koszuli, na co on wybuchł tylko śmiechem.
-Pasuje ci- dodał nieco poważniej-Skoro naprawdę masz taką ochotę na swojego sensei'a to, co stoi na przeszkodzie?
Szybko zjawił się przede mną, by spojrzeć mi w oczy. Byłem w takim szoku, że nie potrafiłem się ruszyć. Jego spojrzenie było zupełnie odmienne, ale po minucie wróciło do normy.
-Przepraszam, Yuji. Wiem, że nie powinienem-uścisnął mnie mocno.
Nadal nie potrafiłem się ruszyć. Serce biło mi jak oszalałe. Nagle nieco odsunął się wciąż utrzymując dłonie na moich ramionach.
-Wcześniej starałem się dla ciebie zmienić... Żeby nie być aż tak dziecinny. Chyba nie potrafię-uśmiechnął się jakby ze łzami w oczach.
-To nie tak-palnąłem budząc się z transu przeszywających "danych".
-A jak?
-Muszę to przemyśleć- zaśmiałem się niezręcznie.
-Rozumiem. Przepraszam
Znowu poczerwieniał. Ponownie mnie uścisnąć wprawiając mnie w coraz większe morze emocji. Dotychczas swój pierwszy raz wyobrażałem sobie z dziewczyną... Ale, co on sobie myśli? Chociaż nie chciałem go zawieść... Czułem, a nawet wiedziałem, że ledwo się powstrzymuje.

Happy with teacher |Jujutsu kaisen Itadori x GojoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz