» 11

1K 52 6
                                    

Nic nie mogłam poradzić na to, że najzwyczajniej w świecie Jungkook mi się podobał. Jak mógłby nie? Każda dziewczyna, z tego co słyszałam, chciała być tą jedyną, ale on tylko flirtował, nic więcej. I to tylko z tymi, które były z jego ligii nie robiłam więc sobie złudnych nadziei, bo byłam siostrzenicą jego gosposi.

Pewnego jednak razu Jungkook nieoczekiwanie wszedł do kuchni, kiedy powtarzałam wyuczoną na pamięć formułkę na zajęcia, przygotowując dla WooGi jej ukochane babeczki. Robiłam to sama, więc speszyłam się nieco, gdy uświadomiłam sobie, że tylko nasza dwójka znajduje się w tym pomieszczeniu.

- Cześć, Skye - powiedział z uśmiechem i usiadł na krześle przy stole. Moja książka leżała teraz centralnie przed nim, więc nie mogłam zerknąć na podręcznik, żeby poprawić ewentualne błędy, które popełniłam w powtórce. - Co robisz?

- Hm? - pierwszy raz, odkąd tutaj wszedł, zerknęłam na niego. Byłam pewna, że na policzku miałam mąkę, ale nie starłam jej. - Babeczki dla WooGi.

- Te z toffi?

Skinęłam głową i odwzajemniłam jego uśmiech, ciesząc się w duchu, że to pamiętał.

Głupie, naiwne zauroczenie.

- Słuchaj... - zaczął i wstał, podchodząc do blatu wyspy kuchennej, przy której mieszałam ciasto. - Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie, bo w końcu jesteśmy, kim jesteśmy, ale... Umówisz się ze mną?

Ręka zastygła mi w bezruchu, kiedy to usłyszałam. Serce zaczęło bić mi jak oszalałe, a ja ledwo powstrzymałam szczękę przed opadnięciem na posadzkę.

- Poważnie pytasz? - głos lekko mi drżał, bo jedyne, na co w tej chwili miałam ochotę, to zamknięcie się w pokoju i skakanie z radości.

Jak typowa nastolatka.

- Jasne - uśmiechnął się szerzej. - Chcę zabrać cię na randkę, więc... Przyjadę po ciebie o ósmej, co ty na to?

- Z wielką chęcią - mój uśmiech również stał się szerszy.

- Super - odsunął się, ruszając do drzwi. - Ach, i Skye?

- Tak?

- Możesz ubrać tę czerwoną sukienkę - mrugnął do mnie i zniknął w korytarzu rezydencji.

Ledwo udało mi się powstrzymać od pisku.

Ta czerwona sukienka była jedyną w takim kolorze, którą miałam i pamiętam, że dostałam ją od WooGi w prezencie na Boże Narodzenie; to, że właśnie o niej wspomniał i poprosił, żebym ubrała ją na naszą RANDKĘ sprawiało, że z tego szczęścia, które zaczęło we mnie buzować, śmiałam się sama do siebie, przygotowując dalej babeczki dla przyjaciółki.

No więc ją ubrałam. Przygotowałam się starannie, ale nie z przesytem; chciałam mu się spodobać, ale nie wyjść na kogoś, kto stara się aż za bardzo tylko dlatego, że chłopak, który podoba mi się odkąd tutaj zamieszkałam, chce mnie gdzieś zabrać. Dlatego zrobiłam delikatny, acz nieco mocniejszy od mojego codziennego, makijaż i pofalowałam lekko włosy, zaplatając je w warkocza zaraz po ich umyciu.

Postanowiłam poczekać na Jungkooka przed bramą, skoro powiedział, że po mnie przyjedzie; tym sposobem nikt by tego nie zauważył wiedziałam, że właśnie zamierzałam zerwać zakazany owoc.

Stanęłam przed bramą rezydencji i objęłam się ramionami, czując delikatny wietrzyk. Trzęsłam się jednak nie z jego powodu po prostu się denerwowałam. I to bardzo.

The Heir || JJKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz