- Skye, no przepraszam.
Moja przyjaciółka wpadła na mnie, kiedy szłam do swojego pokoju przez kuchnię. W frustracji i na szybko wyrzuciłam jej, co się stało, a ona wyjaśniła, że nie mogła znaleźć... jakiegoś ciucha, którego chciała ubrać.
Widziałam w jej oczach, że naprawdę nie miała w zamiarze zostawić mnie ze swoim bratem, ale i tak byłam zła, że w ogóle takie sytuacje się zdarzały. Byłam wdzięczna państwu Jeon za to, że pozwalali mieszkać tutaj również mnie i cioci, że to załatwiła, ale zaczynałam myśleć, że powinnam się wyprowadzić. Do tej pory skupiałam się na ocenach, a tu tak naprawdę miałam wszystko, czego potrzebowałam, więc nie dorabiałam w żadnej kawiarni czy restauracji, a kieszonkowe, które miałam na podstawowe potrzeby, dostawałam od cioci.
Teraz jednak były wakacje, więc może nastał czas, żebym znalazła jakieś źródło własnych pieniędzy; chociaż w taki sposób mogłabym unikać Jungkooka całymi dniami. Nie było mowy, co prawda, o znalezieniu chociażby pokoju do wynajęcia, bo w tym Stanie nawet najmniejsza klitka była zbyt droga, ale przynajmniej mogłabym znikać na całe dnie i wracać wieczorami.
- Daj mi się przebrać - rzuciłam do WooGi i zamknęłam jej drzwi przed nosem, następnie oparłszy się o nie plecami.
Musiałam znaleźć jakąś pracę.
**
Minęły dwa dni, podczas których Jungkook wydawał się w końcu zrozumieć, że nie mamy – i nigdy nie będziemy mieć – o czym rozmawiać; nie spotykałam go w ogrodzie ani w kuchni, oczywiście nie wspominając już o reszcie rezydencji.
Ciocia na szczęście nie dowiedziała się, że byłam zamknięta z Jungkookiem w szopie. Wiem, że aż nazbyt często upominała mnie o tym albo ja sama martwiłam się, by żadna nasza najkrótsza nawet wymiana zdań do niej nie doszła, ale po prostu była to kwestia dosłownie naszego życia; moich studiów, pracy cioci, dachu, który miałyśmy nad głową.
Jutro rano miałam się stawić w barze przy plaży, żeby zacząć swoją wakacyjną pracę; powiedziałam cioci o tym pomyśle – na co od razu się rozweseliła, najwyraźniej dochodząc do tego samego wniosku, do którego doszłam ja: znikanie na całe dnie – a ona obiecała, że porozmawia ze swoją znajomą, której siostra była tam kierownikiem.
No więc dostałam pracę.
Teraz natomiast przygotowywałam się do wyjścia do Sarah. W dzisiejsze popołudnie nie musiała pilnować swojego młodszego rodzeństwa, więc zaprosiła mnie do siebie; miałyśmy zrobić sobie babski wieczór, jak miałyśmy w wakacyjnej tradycji.
Co u nas oznaczało oglądanie Harry'ego Pottera, jedzenie śmieciowego żarcia i siedzenie w piżamach. I tak co tydzień, aż obejrzymy wszystkie filmy z serii i zacznie się kolejny – ostatni! – rok akademicki. Bar na szczęście otwierał się o wpół do dziesiątej, więc nie było problemu z tym, że miałam zostać u przyjaciółki na noc.
Upewniając się, że mam w torbie wszystko, co potrzebne, wyszłam ze swojego pokoju i poszłam do kuchni. Nasir siedział przy okrągłym stoliku i oczywiście znowu coś jadł; tym razem suszone morele. Ciocia natomiast kroiła coś na tacy.
- No to do jutra - powiedziałam, zabierając z koszyka jabłko na drogę. Uśmiechnęłam się do mężczyzny, który z pełną buzią również uniósł kąciki ust.
- Nasza Skye tak szybko dorasta - powiedział, udając wzruszenie. - Na pewno nie wolałabyś odpocząć przed ostatnim rokiem studiów? Potem to dopiero będziesz musiała harować.

CZYTASZ
The Heir || JJK
Hayran KurguOn jest spadkobiercą fortuny i rodzinnej firmy. Ona jest siostrzenicą gosposi w jego rodzinnym domu. Dla jego rodziny hańbą byłby związek tej dwójki. Serce jednak nie jest sługą; nie podporządkowuje się regułom ani nie patrzy na status społeczny s...