» 16

984 53 11
                                    

Plan był prosty: WooGi miała poprosić ciocię, żeby poszła z nią... gdzieś – obiecała, że coś wymyśli – uprzednio upewniając się, że Jungkook nigdzie nie wychodzi.

- Nathalie! - usłyszałam głośne wołanie mojej przyjaciółki, kiedy siedziałam w kuchni, rozłupując i jedząc pistacje. Razem z Nasirem, rzecz jasna; nie mógłby tego przepuścić. Ciocia natomiast sprzątała blat po tym, jak zrobiła kolejny dzbanek lemoniady.

Nasir podniósł głowę, patrząc na wchodzącą do kuchni WooGi, a ja zerknęłam na nią przelotnie przez ramię. Ciocia spojrzała na nią, zaprzestając zmywania wysepki kuchennej.

- Coś się stało, WooGi? - zapytała. Widziałam, że zaniepokoiła się lekko, gdy usłyszała rozpaczliwy ton głosu mojej przyjaciółki.

- W rzeczy samej! Telefon wpadł mi do toalety.

O mało co nie parsknęłam śmiechem, a zaskoczona mina Nasira w ogóle w tym nie pomagała.

Ciocia ledwo zauważalnie odetchnęła z ulgą na wieść, że to nic poważniejszego.

- Włóżmy go od ryżu - odparła i odłożyła szmatkę, następnie podchodząc do jednej z szafek, by wyjąć z niej miskę.

- Wątpię, że to coś da - Woo westchnęła dramatycznie.

- Zazwyczaj pomaga - rzucił Nasir, gryząc pistację.

- Chyba za długo leży w tej wodzie. To znaczy... Pływa.

Ciocia odwróciła się do niej, trzymając w ręce torebkę ryżu.

- Dalej tam jest? - uniosła brwi.

- Miałam go wyjąć? - WooGi zrobiła zniesmaczoną minę.

Cioci opadły ramiona. Musiałam przyznać, że moja przyjaciółka grała idealnie.

- Więc co chcesz zrobić?

- Pojedź ze mną po nowy telefon, Nathalie. Proszę.

Widziałam, że ciocia się nieco zdziwiła. Nasir jednak nie mógł pójść za nią, bo musiał w końcu przystrzyc ogród, który nieco zaniedbał, odkąd miał nieco luzu przez wyjazd państwa Jeon.

- Skye, mogłabyś... - ciocia zaczęła, ale przerwałam jej natychmiast.

- Nie ma mowy - powiedziałam stanowczo, acz z uśmiechem. - Dzisiaj mam wolne, od wszystkiego. Nawet od WooGi.

Przyjaciółka posłała mi znaczące spojrzenie.

- Dlatego proszę ciebie, Nathalie. Nie chcę iść sama, a ta tutaj jest cholernie uparta - wskazała na mnie ruchem głowy.

Ciocia spojrzała na mnie, a ja wzruszyłam ramionami z moim typowym dla takich sytuacji uśmiechem. W końcu kobieta westchnęła z rezygnacją.

- Przypilnuj chociaż Nasira, żeby nie zjadł całego zapasu pistacji - powiedziała, patrząc na mężczyznę z dezaprobatą. Nasir jednak dalej z uśmiechem pałaszował swoją przekąskę, niewinnie patrząc na przyjaciółkę.

- Tak jest - zasalutowałam, chociaż mrugnęłam do ogrodnika porozumiewawczo.

Ciocia bez żadnych narzekań zdjęła fartuch, umyła ręce i po chwili opuściła rezydencję z uradowaną przy boku WooGi, zostawiając mnie i Nasira samych, pałaszujących dalej z zadowoleniem pistacje.

- Coś knujecie - Nasir odezwał się po chwili, patrząc na mnie z tym swoim typowym uśmiechem szczeniaka. - Wy dwie.

- Kto? My? - udałam, że nie wiem, o co mu chodzi. - Nie wiem, o czym mówisz. Ja po prostu korzystam z wolnego, a to, że WooGi ma dziurawe ręce i chodzi z telefonem sikać, to nie moja wina - wzruszyłam luźno ramionami.

The Heir || JJKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz