Spojrzenie cioci uświadomiło mi, że moja relacja z Jungkookiem nie miała nawet najmniejszej szansy na to, żeby wypalić.
Nie miała na to nawet cholernego prawa.
Kiedy ciocia w końcu odzyskała mowę, zacisnęła usta i przełknęła ślinę; oznaka tego, że była zdenerwowana, ale nie chciała – nie mogła – tego okazać.
- Co tu robisz, Jungkook? - zapytała swoim wyuczonym do pracy tutaj tonem.
- Zobaczyłem, jak Skye nagle przystanęła i myślałem, że coś się stało - powiedział zwyczajnie.
Widziałam, że kobieta nieco się wahała, ale wciąż nie była w stanie w stu procentach w to uwierzyć.
Ze ściśniętym z nerwów żołądkiem więc przewróciłam oczami, starając się, by wyglądało to jak moja typowa reakcja na spotkanie z Jungkookiem.
- Pójdę do siebie - zwróciłam się do cioci, ignorując obecność chłopaka, który stał tuż za mną. - Miałam trochę ciężki dzień.
Co w sumie nie było takim kłamstwem; połowa mojego dnia była cudowna, ale poranek i teraz... Wręcz przeciwnie.
Ciocia skinęła sztywno głową, a ja w końcu ruszyłam do korytarza naszej części domu. W drodze posłałam Nasirowi lekki uśmiech, a gdy w końcu znalazłam się w swoim pokoju, odetchnęłam z ulgą. Była ona jednak momentalna, bo żołądek wciąż miałam związany w supeł.
Rzuciłam się na łóżko, postanawiając, że zbiorę trochę sił zanim przygotuję się do spania, ale kiedy zamknęłam oczy, rozległo się pukanie. Natychmiast je otworzyłam, mając nadzieję, że Jungkook nie stracił doszczętnie rozumu.
Podniosłam się do siadu i w tym momencie drzwi uchyliły się lekko i zobaczyłam głowę cioci.
O matko. Mam dwadzieścia jeden lat, a moje serce jest bliskie zawału z nerwów.
- Mogę? - zapytała. Skinęłam głową, krzyżując nogi, by usiąść po turecku.
Kobieta weszła do pokoju, zamykając cicho za sobą drzwi. Poklepałam miejsce obok siebie, więc usiadła obok mnie, jedynie rozglądając się po moim pokoju.
Dlaczego miałam wrażenie, że szukała jakiegoś dowodu na to, że jednak nie nienawidziłam Jungkooka?
- O co chodzi? - zapytałam w końcu, nie mogąc dłużej wytrzymać tej ciszy.
- Wszystko w porządku? - zmarszczyłam lekko brwi na jej pytanie. - Mówiłaś, że miałaś ciężki dzień. Chcesz o tym porozmawiać?
- Dziwnie się zachowujesz, ciociu - zauważyłam, wciąż patrząc na nią podejrzliwie. Zazwyczaj nie pytała o takie rzeczy.
- Po prostu chcę wiedzieć - chciałam już powiedzieć jakieś wymyślone na szybko kłamstwo odnośnie dnia w barze, ale ciocia niemal natychmiast mnie ubiegła ze swoim pytaniem. - Na pewno nie zadajesz się z Jungkookiem?
Wiedziałam, że o to chodziło jej cały czas, ale kiedy wypowiedziała to na głos... Poczułam nagłą irytację.
- Tylko weszliśmy razem przez bramę! - powstrzymałam się przed wyrzuceniem rąk do góry w geście frustracji.
- Uspokój się, Skye.
- Ciągle przypominasz mi, że mam się trzymać od niego z daleka, jakbym sama o tym doskonale nie wiedziała.
- Chcę jedynie, żebyś była ostrożna. I nie cierpiała - dodała cicho, spuszczając wzrok na swoje ułożone na białym fartuchu dłonie.
- Może jednak moglibyśmy... - zaczęłam, ale natychmiast urwałam. Z dwóch powodów: 1) wolałam jednak nie kończyć tego zdania, żeby przypadkiem nie wzbudzić w cioci większych podejrzeń, skoro już i tak je miała, i 2) kobieta tak gwałtownie uniosła głowę, kiedy tylko je zaczęłam, zapewne domyślając się, że mam namyśli jakąkolwiek w ogóle pozytywną relację z Jungkookiem, że odechciało mi się zaczynać tego tematu. - Widzisz? - mruknęłam. - Nie mogę nawet o tym chociaż wspomnieć, a co dopiero faktycznie zrealizować.
CZYTASZ
The Heir || JJK
FanfictionOn jest spadkobiercą fortuny i rodzinnej firmy. Ona jest siostrzenicą gosposi w jego rodzinnym domu. Dla jego rodziny hańbą byłby związek tej dwójki. Serce jednak nie jest sługą; nie podporządkowuje się regułom ani nie patrzy na status społeczny s...