» 12

1K 50 4
                                    

Następnego ranka wyglądałam tak, jakby porwało mnie tornado. To znaczy, tak myślałam; nie wstałam, żeby to sprawdzić, po nieprzespanej nocy, podczas której przewracałam się z boku na bok, nie mogąc sobie wybić z głowy tego cholernego pocałunku, do którego prawie doszło.

Z jękiem frustracji zrzuciłam z siebie kołdrę. Dzisiaj jedyne, czego chciałam, to zabunkrowanie się w swoim pokoju, wychodząc z niego tylko w razie potrzeby do łazienki. Zamiast tego musiałam iść jednak do baru.

Obudziłam się nieco przed budzikiem, więc ostatecznie wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro.

No, mogło być gorzej. I lepiej oczywiście też.

Zabierając przygotowane na dzisiaj ciuchy, poszłam z nimi do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, który dzisiaj związałam w luźniejszego koka zaraz po ich wyschnięciu i zrobiłam lekki makijaż, żeby zakryć wory pod oczami.  

Chyba będę dziś żyć na napojach energetycznych.

Kiedy przyszedł czas wyjścia, przewiesiłam przez ramię mały plecaczek, do którego włożyłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, i poszłam do kuchni.

- Mam nadzieję, że jesz tam śniadanie - powiedziała moja ciocia, kiedy poprawiłam ramiączka plecaka.

- Coś tam jem - mruknęłam, kompletnie nie w humorze. Uprzednio całując ciocię na pożegnanie w policzek, wyszłam z naszej części rezydencji. Idąc chodnikiem do bramy, czułam się tak, jakbym szła na ścięcie.

Ale musiałam myśleć o pozytywach: wyjście do pracy było prawie takie same, jak zostanie w pokoju – omijanie Jungkooka było wtedy proste. Minus był taki, że wiedział, gdzie pracuję, ale i tak nie mogłam rozmawiać z nim dłużej niż zebranie i przyniesienie mu zamówienia. Albo paru, jeśli uparłby się, żebym do niego przychodziła.

Postanowiłam namówić do tego Avę w razie potrzeby. Nie byłam w końcu jedyną kelnerką w barze.

- Ciężka noc?

Odwróciłam głowę w bok, zamykając bramę, i o mało co nie jęknęłam zrozpaczona.

- Wręcz przeciwnie - sarknęłam i wyminęłam go natychmiast, nagle chcąc znaleźć się w pracy szybciej niż jeszcze przed minutą.

Jungkook jednak zrównał się ze mną. Spojrzałam na niego spode łba.

- Odprowadzę cię - powiedział z uśmiechem.

Aż przystanęłam, a moja szczęka prawie że znalazła się przy moich trampkach.

- Idziesz? - zapytał, odwracając głowę, żeby na mnie spojrzeć. Dopiero teraz zatrzymał się, wkładając dłonie do kieszeni jeansów. - Spóźnisz się, jeśli będziesz taka oporna - lekki uśmiech ani myślał zejść mu z twarzy.

- Ty tak na poważnie? - oparłam dłonie na biodrach, widząc, że nie żartuje. - Czy ty oszalałeś?

Udawał, że przez chwilę się zastanawia, a potem pokręcił głową.

- Będziesz mogła się dzisiaj urwać trochę szybciej?

Zamrugałam.

- Co?

- Chciałbym gdzieś cię zabrać.

Co on wygaduje?

- Jungkook! - syknęłam, podchodząc do niego. Obejrzałam się za siebie, żeby upewnić się, że na przykład taki Nasir nie postanowił wyrzucić śmieci po obudzeniu.

- O co chodzi?

- O co TOBIE chodzi? - wróciłam wzrokiem do niego. - Źle się czujesz czy jak?

The Heir || JJKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz