LEVEL NINE
(wybierz postać)
MICHAEL LUKE
ASHTON
─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
W niedzielną noc Michael prawie w ogóle nie spał i wiedział, że w poniedziałek będzie tego żałował. Jednak myśli kołatające się w jego głowie nie pozwalały zasnąć, choćby nie wiadomo jak bardzo chciał.
Wciąż pamiętał to, jak miękkie były usta Luke'a i jak przyjemnie było je czuć na swoich. Wciąż pamiętał chłód kolczyka, ocierającego się o jego skórę i dotyk dłoni Luke'a na policzkach. Pamiętał przyjemny, męski zapach blondyna i to, jak tamten patrzył na niego zaraz po pocałunku. Jego błękitne oczy iskrzyły, oddech był przyspieszony, koszulka pognieciona w miejscu, w którym trzymał ją Michael.
Ale to, co Michael zapamiętał najlepiej, to uczucie wolności i czystego szczęścia. Coś tak obcego w życiu Michaela, że ten nawet nie śnił o niczym podobnym. W tamtej sekundzie nie myślał o swoim ojcu i o tym, że będzie musiał wrócić do tego domu bez ciepłej wody, z ledwie wystarczającym zapasem żywności i przeciekającym dachem. Myślał tylko o tym, że jest z Lukiem na koncercie swojego ulubionego zespołu i po raz pierwszy z kimkolwiek się całuje.
Nieraz o tym czytał i wyobrażał sobie podobne sceny, ale nigdy nie sądził, że pocałunek można poczuć nawet w czubkach palców u stóp. Całe jego ciało reagowało na obecność Luke'a, posyłając przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. A motylki w brzuchu, o których zawsze piszą autorzy książek? Niedopowiedzenie roku. W jego brzuchu przebiegło chyba stado zmutowanych słoni gigantów – mało romantyczne, owszem, ale za to cholernie adekwatne.
Michael nie wiedział, co to znaczy. Nigdy wcześniej nie był zakochany, nie miał więc porównania, ale to, co czuł na pewno nie było normalne. Oczywiście nie miał zamiaru rozmawiać z Lukiem, chociaż obiecał to Ashtonowi, ponieważ to wydawało mu się łatwiejsze. Będzie po prostu ignorował blondyna, może nawet pozna kogoś innego...
Ta, jakby to kiedykolwiek było możliwe.
I kiedy o piątej nad ranem oczy Michaela w końcu się zamknęły, w jego głowie przewijał się obraz tylko jednej osoby.
─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
– Boże, Michael, wyglądasz okropnie – rzucił Ashton, kiedy Mike wsuwał się na ławkę w stołówce. Tamten rzucił mu zirytowane spojrzenie i oparł brodę na dłoniach, starając się nie zasnąć. Czuł się jeszcze gorzej niż wyglądał, o ile było to możliwe. – Nie o to mi chodzi, po prostu... Czy ty w ogóle spałeś w nocy?
– Miałem ważniejsze sprawy na głowie – zironizował Clifford, następnie wyjmując z plecaka zeszyt do matematyki i otwierając na zadaniu, które już prawie rozwiązał na wcześniejszej lekcji. Ash nachylił się nieco do przodu z drugiego końca stolika i spojrzał na niezbyt wyraźne notatki przyjaciela.
– Czy to matematyka? I czy ty zrobiłeś zadanie domowe? – pytał z niedowierzaniem chłopak, kończąc swój lunch i otwierając puszkę coli dietetycznej.
– A czy ty musisz być tak irytujący? Serio, Ashton, sam mówiłeś, że powinienem się za to wziąć, a kiedy już się staram, to zachowujesz się tak, jakbym był skończonym idiotą – mruknął Michael, podsumowując jedno z równań i zapisując poniżej wynik, dokładnie tak, jak uczył go Luke.
CZYTASZ
game over ❃ muke
Fanfiction; "gra skończona, frajerze." © luke-hemings, 2015. edytowane: 19/08/06