LEVEL ONE
(wybierz postać)
MICHAEL LUKE
─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
W szkole, do której uczęszczał Michael, były trzy typy uczniów. Pierwsi to ci popularni, którzy uważali, że rządzą tym miejscem; zaliczano do nich chłopców z drużyny futbolowej i ich dziewczyny, oraz ich najbliższych przyjaciół. Drudzy to ci dręczeni przez popularnych; do nich należeli głównie uczniowie, którzy nie potrafili stanąć we własnej obronie i tak zwane "nerdy," od których wszyscy chcieli ściągać na testach i kraść ich wypracowania, ponieważ uważali, że ich intelekt wykracza ponad tak błahe tematy, jak esej z angielskiego. I byli jeszcze ci trzeci – ignorowani. Nie wchodzili nikomu w drogę, mieli własne sprawy i usuwali się w cień, kiedy wymagała tego sytuacja. Do nich należeli przeróżni gothci, punki, uczestnicy klubu książki i cała reszta.
Do nich należał również Michael Gordon Clifford. Był typem osoby, która mogła przebywać samotnie w zamkniętym pokoju przez tygodnie wraz ze swoimi grami wideo. Nienawidził, kiedy ludzie o nim rozmawiali, a jednocześnie pragnął ich uwagi. Pragnął, by ktoś w końcu zobaczył, że nie jest skończonym frajerem, że również ma ciekawą osobowość i coś do powiedzenia. Jego mama zawsze powtarzała, że dlatego farbuje swoje włosy – chce zostać zauważony przez rówieśników. Ale czy to coś złego? Michael był siedemnastoletnim chłopcem, przeżywającym prawdopodobnie swój najgorszy czas. Jego mama zmarła rok temu, ojciec symbolizował słowo "patologia," on nie wiedział, kim chce być w przyszłości, nie znosił patrzeć w lustro i odczuwał seksualny pociąg do osób tej samej płci. Nie odważył się nazwać siebie gejem, ponieważ nigdy w życiu nie całował drugiego chłopca. Inną sprawą było to, że dziewczyny również nigdy nie całował. To wszystko go przerażało i sprawiało, że nienawidził siebie jeszcze bardziej, chociaż w ogóle tego nie pokazywał.
Ponieważ mimo wszystkiego, co zostało powiedziane wyżej, Michael miał przyjaciela. Był nim dwa lata starszy Ashton, który uważał Michaela za absolutnie cudowną i absolutnie silną osobę. Ashton miał ze sobą sporo problemów, ale odkąd poznał Michaela zdawał się być innym człowiekiem – często się śmiał, już nie krzywdził samego siebie. Czasem Michael myślał, że dosłownie zabrał cierpienie Ashtona na siebie i było mu z tym dobrze. Ale właśnie dlatego nie mówił o tym głośno. Nie chciał, żeby Ashton się martwił i pomyślał, że zrobił coś źle. Michael był naprawdę szczęśliwy, kiedy przebywał z Irwinem, ale potem... Potem zostawał sam ze sobą na całą noc i wszystko do niego wracało.
Michael po prostu nienawidził samego siebie.
─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
– Cześć, kolorowy świrze.
Michael, słysząc owe słowa, podniósł wzrok znad swojej tacki z lunchem i zobaczył plecy oddalającego się chłopaka, otoczonego grupką innych roześmianych osób. Nie musiał widzieć twarzy, by wiedzieć przez kogo został tak "uroczo" nazwany. Luke Hemmings nie nazywał go w żaden inny sposób, zapewne przez to, że nie znał jego imienia, a kolorowe włosy ostatnimi czasy stały się znakiem rozpoznawczym Michaela.
Michael się nie złościł. Uważał, że Luke rzuca takimi komentarzami od niechcenia, jakby właśnie tego od niego oczekiwano, ponieważ jest kapitanem drużyny i musi mieć reputację, a w budowanie jej wchodziło męczenie innych. Luke był jedyną osobą, która zwracała uwagę na Michaela i to tylko pogarszało sprawę, ponieważ od jakichś sześciu miesięcy Clifford zaczął patrzeć na blondyna w inny sposób. Zauważał najdrobniejsze zmiany w jego twarzy – wiedział kiedy Luke jest zły, smutny, albo zirytowany. Wiedział, że kiedy Luke pije kawę w stołówce oznacza to, iż ma ciężki dzień. Wiedział wiele, ponieważ zwracał uwagę na to, czego inni nie dostrzegali. Dla przyjaciół Luke był liderem, dla Michaela był tylko bardzo zmęczonym nastolatkiem, który starał się podtrzymać image nadany już na początku zeszłego roku szkolnego.
CZYTASZ
game over ❃ muke
Fanfic; "gra skończona, frajerze." © luke-hemings, 2015. edytowane: 19/08/06