LEVEL TEN
(wybierz postać)
MICHAEL LUKE
ASHTON
─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
Michael od początku wiedział, że się podda. Nigdy nie był zbyt dobry w dotrzymywaniu swoich postanowień, szczególnie jeśli chodziło o blondwłosego osiemnastolatka. Michael zdawał sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie popełnia błąd, ponieważ Luke tylko udaje całą tę postawę. Niby z jakiego powodu miałby zainteresować się kimś takim, jak on?
Ale Michael chciał usłyszeć to, co Luke miał mu do powiedzenia, dlatego wsiadł do jego cholernego samochodu i teraz był wywożony Bóg wie gdzie. Może Hemmings chciał zabrać go za miasto, zamordować, zakopać jego zwłoki w lesie, zaraz po poćwiartowaniu ich, a następnie odjechać jak gdyby nigdy nic i raz na zawsze pozbyć się problemu?
– O czym myślisz? – zapytał Luke, patrząc na niego kątem oka i skręcając w kolejną ulicę. Znajdowali się teraz na przedmieściach Sydney, Michael chyba jeszcze nigdy nie był w tej dzielnicy, ponieważ nie rozpoznawał budynków. Ale to najwyraźniej nie było miejsce, do którego zmierzał Luke, ponieważ po chwili przejechali dalej.
Michael poczuł, jak zaczyna się rumienić i momentalnie odwrócił głowę tak, by Luke nie mógł tego zauważyć. Wbił wzrok w punkt za oknem i obserwował zmieniający się horyzont, szybko wymyślając jakąś głupotę, którą mógłby zastąpić to, o czym naprawdę myślał. Przecież nie powie tego na głos, prawda?
– Ja, uch, o niczym ważnym – mruknął niepewnie, zaciskając dłoń na materiale swojej koszulki. Czuł się wyjątkowo niekomfortowo w towarzystwie starszego od siebie blondyna, ponieważ nigdy nie był pewien jak zachowają się jego ręce, które zdawały się ciągle uciekać w stronę ciała Luke'a. To było tak, jakby coś po prostu przyciągało go do tego chłopca, ale Michael nie był tym zdziwiony.
To, co może sprawić mu ból, zawsze go przyciągało.
– Jesteśmy – rzucił Luke i zatrzymał pojazd, następnie wysiadając i czekając, aż Michael również to zrobi. Blondyn obszedł samochód i usiadł na masce, a Michael po kilku chwilach zrobił to samo, rozglądając się dookoła.
Znajdowali się na klifie, z którego idealnie było widać błękitne wody Pacyfiku. Na horyzoncie można było zauważyć kilka statków i mniejszych łódek, a słońce znajdowało się w połowie drogi na dół.
– Wow – szepnął Michael, nie mogąc się powstrzymać. Czyli zero zakopywania ciała w lesie. Chociaż Luke mógłby jeszcze zepchnąć go z klifu... Och, zamknij się. Miejsce było piękne, to Michael musiał przyznać. Wszystko było tutaj takie... ciche.
– Znalazłem to miejsce trzy lata temu. Zawsze przychodzę tu, gdy mam wszystkiego dość. Nigdy nie słychać samochodów, ani szumu miasta. Wiesz, chyba każdy potrzebuje przestrzeni, w której mógłby spokojnie pomyśleć – stwierdził prosto Luke, patrząc przed siebie. Oparł się dłońmi o karoserię i odchylił nieco do tyłu, mrużąc oczy pod wpływem promieni słońca. Michael uśmiechnął się mimowolnie, ponieważ Luke wyglądał teraz młodziej, spokojniej.
– Ja nie mam takiego miejsca – odparł Michael, a słowa same wyszły z jego ust. Często tak miał przy osiemnastolatku, co było czymś dziwnym. Michael na ogół nie lubił mówić, raczej słuchał, jednak przebywając z Lukiem nie mógł się powstrzymać.
CZYTASZ
game over ❃ muke
Фанфик; "gra skończona, frajerze." © luke-hemings, 2015. edytowane: 19/08/06