Rozdział 11

914 58 14
                                    

Dwa dni w obozie herosów przeleciały stanowczo za szybko. Miałem zaraz zostać przeniesiony na Grimmauld place 12, żeby w razie czego "ochraniać" Harry'ego Pottera. Nie uśmiechało mi się to za bardzo, ale obowiązki trzeba było spełnić.

-Gotowy jesteś chłopcze?- spytał mnie Dumbledore spoglądając kątem oka.

Kiwnąłem głową na zgodę i obraz zawirował. Sekundę później znaleźliśmy się w właściwym miejscu. Moim oczom ukazał się wyczekiwany dom. Wyglądał normalnie, ale dyrektor poinformował mnie o jego zabezpieczeniach. Gdy weszliśmy przez próg, powitała nas ruda kobieta posyłająca mi spojrzenie w stylu: chyba muszę cię porządnie wykarmić. Poczułem się jak w domu. Z wewnątrz dochodziły mnie śmiechy i odgłos sztućców. Wraz z Dumbledorem weszliśmy do środka i głosy od razu ucichły. Otrzymałem kilka zdziwonych i niechętnych (czytaj od Harry'ego Pottera) spojrzeń.

-Niektórzy nie mieli jeszcze okazji poznać nowego nauczyciela w Hogwarcie- powiedział przedstawiając mnie.

Ukłoniłem się lekko.

-To jest Perseusz Jackson- po tych słowach kilka osób wstało, żeby się ze mną przywitać.

Większość wydawała się być dobrze nastawiona do mnie. Najlepszy kontakt załapałem z młodą kobietą i rudymi bliźniakami. Atmosfera była przyjemna.

-Sorry za bezpośredniość, ale wydaje mi się, że gdzieś cię widziałem- powiedziałem kierując to do faceta siedzącego przy Harrym. Nie dawało mi to spokoju.

W pomieszczeniu zrobiło się cicho. Ktoś odchrząchkął.

-Jestem Syriusz Black...Oczywiście niesłusznie oskarżony- dodał widząc moje wnikliwe spojrzenie.

-A to ty! Pamiętam cię z wiadomości- odparłem kalszcząc w dłonie.

Wszyscy obecni się spięli. Po chwili zorientowałem się o co im chodzi.

-Spokojnie, wiem jak to jest być niesłusznie oskarżonym- rzekłem uspokajająco, przypominając sobie pewne wydarzenie.

Wszyscy wpatrywali się w mnie z oczekiwaniem. Huh mam im powiedzieć, że bogowie głosowali czy mają mnie zabić i że zostałem oskarżony o kradzież pioruna? Pomyśleliby, że jestem stuknięty. Chociaż niektórzy już tak myślą. Nic sobie nie robiąc z ich spojrzenie wziąłem do buzi kęs kurczaka.

-No co?- zapytałem widząc ich miny.

Odwrócili wzrok nieco speszeni. Dumbledore zabrał głos.

-Wiem, że możecie być nieco nieufni wobec Percy'ego, ale gwarantuję wam, że jest godnym sojusznikiem. Został wtajemniczony w ważne sprawy zakonu i w pełni mu ufam. Przeszedł o wiele więcej niż większość tu zgromadzonych i ma ogromne doświadczenie- klepnął mnie po plecach kończąc wypowiedź.

To wystarczyło, by zapanowała wcześniejszą atmosfera. Dało się usłyszeć ciepłe okrzyki i inne wariacje. Resztę wieczoru spędziłem na rozmowie i zajadaniu się pysznościami. Pomogłem posprzątać pani Wesley, a następnie ruszyłem do wskazanego pokoju. Był mały, ale bardzo przytulny. Ułożyłem torbę w rogu i po szybkim ogarnięciu się poszedłem spać.
Wcześnie rano obudziło mnie pragnienie. Zszedłem na dół i zastałem tam Harry'ego wpatrującego się tępo w ścianę.

-Coś cię męczy?- zapytałem opierając się o blat.

Harry drgnął lekko, ewidentnie nie spodziewając się towarzystwa. Może właśnie element zaskoczenia spowodował, że wybraniec się otworzył.
Opowiedział mi dokładnie sytuację z snem i panem Weasley. Nie było to zbyt kolorowe. Starałem się mu nie przerywać i uważnie słuchałem. Bycie w przepowiedni jest koszmarnie ciężkie. Wiedziałem coś o tym.

-Nie pozwól, żeby twoje słabości wzięły górę nad tobą Harry. Masz bardzo ważne zadanie do wykonania i to nie przypadek, że ty zostałeś do niego wybrany. Jesteś potężnym czarodziejem- zakończyłem tym akcentem naszą rozmowę.

Mój rozmówca pokiwał głową i leniwie wyszedł z kuchni. Zatrzymał się tylko na chwilę i rzucił przez ramię:

-Nie jest pan takim złym nauczycielem jak sądziłem

Uśmiechnąłem się ironicznie na te wyznanie i odbiłem się od blatu. Pora na mnie. Miałem do odbycia szybki trening, więc poszedłem do mojego pokoju robiąc sobie więcej miejsca do ćwiczeń. POŻYCZYŁEM jeden manekin do ćwiczeń z obozu herosów, więc umieściłem go naprzeciw. Zostałem tylko w dresowych spodniach i kolorowych skarpetkach z napsiem Percabeth. Taa dostałem to od domku Afrodyty. Odkręciłem orkan i po prostu rzuciłem się w wir walki. Nie wiem ile czasu mi zleciało, ale odczuwałem już trochę zmęczenie. Musiało to znaczyć, że sporo czasu tu spędziłem. Stwierdziłem, że trzeba już się zbierać, ponieważ zaraz wparuje tu pani Weasley i siłą wmusi we mnie jedzenie. Gdy się odwróciłem, zamarłem. W drzwiach stali mi dobrze znani czarodzieje z szeroko otwartymi oczami. Cała rodzina Weasley, ale też i Remus, Syriusz oraz Tonks po prostu stali niezdolni do ruchu. Pomachałem im ręką w obawie, że zamarzli.

-Wyglądasz jakby codzinnie zagryzały cię wilkołaki- rzekł ostrożnie Syriusz, co spotkało się z karcącym spojrzeniem Remusa.

-Cholera- pomyślałem. To się dobrze nie skończy. Wiedziałem, że moja klatka piersiowa wyglądała na istne pobojowisko. Szczególnie po Tart arze. Zapomniałem, że dla czarodziei nie jest to coś normalnego. Głupi Percy to nie jest obóz herosów! W sumie z drugiej strony nie powinni zaglądać do jego pokoju. Przywaliłem sobie mentalną piątkę w czoło. Przecież ja u nich chwilowo mieszkam.

-Właśnie wołaliśmy cię na śniadanie kilka razy, jak nie odpowiadałeś to zaczęliśmy się martwić i- zacięła się w tym miejscu Hermiona.- Skąd masz te rany?- dokończyła.

Westchnąłem wiedząc, że jestem w solidnych tarapatach.

-Tak jakoś wyszło, wiesz w Ameryce też walczyłem z... złą stroną- powiedziałem po chwili namysłu, zakładając koszulkę.

-To może wrócimy do śniadania?- usiłował zmienić temat Harry, za co byłem mu bardzo wdzięczny.

Wszyscy się z nim zgodzili i ruszyli na dół posyłają mi spojrzenia, w których wypatrzyłem lęk i... troskę? Pokręciłem głową. Co się stało to się nie odstanie. Nie zamierzam się zamartwiać tym co o mnie pomyślą.
Reszta wolnego minęła zaskakująco spokojnie. Następnego dnia mieliśmy wrócić do Hogwartu, więc naszykowałem sobie wszystko na jutro.

...

Cześć! Mam małe wątpliwości co do tego rozdziału, ale mam nadzieję, że się wam spodoba  <3

Percy Jackson w Hogwarcie :0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz