Rozdział 9

244 18 190
                                    

Rozmowa z Dreamem tamtego wieczoru nie należała do najłatwiejsza. Dużo rzeczy musieli wyjaśnić sobie wzajemnie, by wiedzieć na jakim w ogóle gruncie stoją w tej relacji. Zwykła znajomość z pracy skończyła się już dawno temu i za nim obaj zdążyli to zauważyć, byli bliskimi kolegami, a po jakimś czasie mogli śmiało nazwać się przyjaciółmi, tylko, że to też już przeszłość. Oczywiście, dalej byli przyjaciółmi, ale sfera uczuć jakimi się darzyli znacznie się zmieniła. Dlatego chcieli o tym porozmawiać, ponieważ głównym pytaniem było co dalej, w tym przypadku, jedna chwila, jedna decyzja zmieniła bardzo wiele.

Pół nocy spędzili rozmawiając na ten temat, powoli dochodząc do konkretnych wniosków i decyzji. Jedną z nich było to, że nie mieli na razie zamiaru robić z tego czegoś oficjalnego. Mimo, że uczucia które do siebie mieli były większe niż do przyjaciela, wciąż jednak było to zafascynowanie. Ani jeden, ani drugi nie był pewny czy jest to zwykłe zauroczenie czy też nadmierna fascynacja, która za jakiś czas się skończy i znów będzie to co poprzednio. Dlatego, by siebie nie ranić, postanowili poczekać. To jednak nie oznaczało, że mieli zamiar zapomnieć o tym pocałunku. Wręcz przeciwnie, nie mieli zamiaru się hamować przed podobnymi sytuacjami. Czego idealnym przykładem był poranek, kiedy to Karl chcąc sprawdzić gdzie jest Carter. Zwykle o godzinie szóstej rano był już na nogach, by sprawdzać jak miewają się ich akcję na giełdzie. W końcu to był ich główny sposób zarobku i musiał dbać o to, by nie stracić na akcjach. Dlatego też, widząc, że Amerykanin nie siedzi w kuchni, postanowił sprawdzić czy ten w ogóle jest w domu. 

Pierwszą rzeczą, którą zauważył po wejściu do jego pokoju, było to, że ten nie był sam. Clay razem z Georgem na wpół siedzieli, a dokładniej spali wsparci o siebie na kanapie Amerykanina. Pokręcił głową na ten widok. Obaj byli w pełni ubrani, kubki po herbacie leżały obok nich, a Ci prawdopodobnie poszli spać nie wiele więcej jak dwie może trzy godziny godziny temu. Był to w stanie wywnioskować po tym, że światełko miniwieży Dreama, wciąż się świeciło. Te zwykle wyłącza się po dwóch godzinach od zatrzymania utworu, odtwarzanie ich zazwyczaj trwało około godziny, półtorej, zależy którą włożył. Zabrał kubki i sięgnął więc po koc z jego łóżka, by potem nakryć ich nim, a w kolejnej chwili wyjść z pomieszczenia. Nie miał zamiaru ich budzić. George najwyżej pójdzie na popołudniową zmianę albo na nockę. Ostatecznie zrobi sobie wolne. 

Pierwszy obudził się Clay i to niespełna po półtorej godziny od powrotu Karla. Zazwyczaj sypiał po pięć, może sześć godzin na dobę. Wystarczyło mu to by się wyspać, często nawet musiał się przymuszać, by spać te sześć godzin, nie raz budził się po czterech pełen energii, gotowy do rozpoczęcia dnia. Nic więc dziwnego, że obudził się pierwszy, od razu zauważając, że Davidson śpi z głową na jego ramieniu, zaczynając je ślinić. Powinno to być dla niego obrzydliwe. Płyny ustrojowe zwykle odrzucają innych ludzi, ale jemu to nie robiło jakiejś szczególnej różnicy. Ubranie można wyprać, siebie umyć, ślad po tym nie pozostanie. Uśmiechnął się lekko, by potem owinąć ramię naokoło barków Brytyjczyka, drugą dłonią przytrzymując jego policzek. W kolejnej chwili już układał Georga wygodniej na kanapie i nakrywając go kocem. Samemu zaś wstał ze swojego miejsca, kierując się do szafy z której to zabrał ubrania na dzisiejszy dzień oraz bieliznę, by iść się umyć. Wieczorem nie było kiedy. 

Umyty i ubrany, poszedł przywitać się z Jacobsem, który to siedział w kuchni notując coś w zeszycie. Za pewne zapisywał swoje spostrzeżenia po sesji oraz informacje które przekazał mu Nick. Przechodząc obok niego, jak zwykle klepnął go w ramię, by chwilę później zacząć robić sobie poranną herbatę. W między czasie też uruchamiał swojego laptopa, by móc na szybko, za nim George wstanie sprawdzić sytuację na giełdzie. Karl zaś wykorzystał sytuację, że ten kręci się gdzieś obok niego, by pokazać mu swoje zapiski, a następnie napomnieć, że któryś z nich musi iść na zakupy, bo kończą im się zapasy w szafkach. Tu jak zawsze brało górę niepotrzebne martwienie się, że czegoś im zabraknie. Czasem uważał, że ten przesadza, ale nigdy o tym nie powiedział mu. Stwierdził jedynie, że może zrobić je wieczorem, tylko ten musi wypisać mu listę rzeczy które ma kupić. Jeśli chodziło o chodzenie do jakiś supermarketów czy innych miejsc, był typem człowieka, którego lepiej było nie posyłać tam samego bez konkretnie określonych rzeczy do kupienia. Głównym powodem było to, że zawsze zapominał co miał dokładnie wziąć i kupował to co uważał za potrzebne i nie zawsze było. 

Body Count + Dreamnotfound+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz