Rozdział 13

434 21 249
                                    

Nastanie marca oznaczało przyjście wiosny i ocieplenie się temperatury na zewnątrz. Znów mogli wrócić do długich spacerów po obrzeżach miasta, bez obaw, że któryś z nich zachoruje. Jakoś nie mieli ochoty spędzać czasu w domu z powodu przeziębienia, grypy czy po prostu dlatego, że ich przewiało. Unikali więc długich spacerów, spędzając ten czas w domu, głównie oglądając filmy. Przez cały ten okres wybierali kilku częściowe filmy, by nie musieć wybierać między kolejnymi produkcjami. Czasem bywało tak, że wybieranie tego co mają obejrzeć, zajmowało im dłużej niż samo oglądanie. To jednemu nie podobała się fabuła, to dla drugiego wydarzenia mimo, że miały być realistyczne, wydawały się kompletnie naciągane, a to obojgu coś po porostu nie spodobało się i szukali kolejnego tytułu, który by ich zaciekawił. Dlatego zapadła decyzja, by wybierać serie filmowe. Nie mieli też określonego typu filmów. Fantasy, SCI-FI, jakieś komedie, horrory, akcji i wiele innych. Gdzieś nawet zaplątał się im kryminał, który o dziwo nie był aż tak zły jak myśleli, że będzie.

Najdłużej, oglądali Sherlocka Holmesa, głównie z dwóch powodów. Dlatego, że było tego po prostu dużo. Wersja trzymająca się kanonu książkowego, szczególnie postaci oraz druga wyprodukowana przez BBC, będąca uwspółcześnioną wersją książek Conan Doyle'a. Drugim powodem, były ich rozmowy, a raczej lekkie kłótnie na temat wydarzeń i postaci. Clay bardzo polubił postać Moriarty'ego, co zaś rozbawiało Davidsona. Za każdym razem słuchał jak ten z zapałem opowiada o Profesorze i o tym jak w pewnym sensie podziwia jego myślenie i umysł. Wysłuchiwał również jego marudzeń o tym, że BBC nie umieściło w swoich odcinkach Sebastiana Morana, który to był w Grze Cieni. Nic więc dziwnego, że spędzali nawet po dwie, trzy godziny na rozmowach o tym, po obejrzeniu jednego filmu czy odcinka. Czasem nawet rozmawiali o tym w pracy lub przy Karlu. Jacobs po którymś razie, gdy znów zaczynali rozprawiać nad fabuła Sherlocka, kazał im się zamknąć, ostatecznie wyjść. Nie musiał tego oglądać, by wiedzieć jakie były postacie i co dokładnie było w fabule. Poza tym stwierdził, że mają obejrzeć coś innego, na przykład z Marvela lub DC, może o tym nie będą wtedy rozprawiać godzinami. Mogli to wtedy zrobić, czemu nie. Mieli dużo czasu dla siebie.

Przynajmniej tak sądzili. Wiadomym było, że cały czas gdzieś w tle były ich obowiązki w pracy. Nie mogli przestać pracować tylko dlatego, że chcieli spędzić czas wspólnie. Nie ważne jak bardzo by tego chcieli. W pracy również nie mieli mało do zrobienia. W styczniu i lutym może nie było aż tyle martwych osób, może dwie, trzy, nie liczyli oczywiście zastrzelonego chłopaka, który miał powiązanie z narkotykami, tym zajmował się wydział narkotykowy. Pozostałe znalezione ciała, to byli samobójcy. Dziewczyna skoczyła z budynku, jakiś starszy mężczyzna powiesił się w szopie za domem, a ostatni chłopak, który dał im najwięcej pracy, skoczył pod pociąg. Samobójstwo w taki sposób zawsze było najgorsze. Zazwyczaj był potrzebny jeden worek na zwłoki, w tym przypadku niekiedy pięć było za mało. Chłopak został rozczłonkowany na drobne kawałki, a jego ciało znajdowało się obszarze prawie kilometra długości, nie mówiąc o tym, że nie mogli znaleźć jego głowy. Zajęło im kilka godzin za nim w końcu udało im się ją odnaleźć, szkoda tylko, że w dwóch częściach. Naprawdę tragiczna śmierć tego nastolatka, której prawdopodobnie można było zapobiec. Cóż, teraz jednak było za późno i jedyne co mogli zrobić to współczuć zrozpaczonej rodzinie.

Sam widok jego rozerwanego na strzępy ciała nie należał do najprzyjemniejszych. On sam jedynie skrzywił się, by potem zadrżeć, stojący obok niego Carter sapnął cicho, by również skrzywić się lekko, najgorzej zniósł to Fundy. Trzymał się twardo, do czasu. Sam zawołał ich by coś pokazać. Była to część jelita cienkiego nastolatka owinięte naokoło jakiejś gałęzi, kolejne części były rozrzucone po szynach. Nook mruknął że wygląda to jak ozdoba choinkowa, którą mieli rozwieszoną na wejściu do komendy, nie powinni się z tego śmiać, ale nic nie mogli poradzić na to, że cicho parsknęli nie mając siły do niego i nie wierząc, że akurat to mu się skojarzyło. Florisa to jednak nie bawiło. Chłopak dostał odruchu wymiotnego, a już po chwili siedział kilkanaście metrów dalej obok policjantki z obyczajówki wymiotując do worka. Nie on pierwszy i nie ostatni wymiotował przez coś takiego. Callahan stał nad nimi z workami, na wszelki wypadek gdyby kolejna osoba miała zamiar. Długo czekać nie musiał. Po kilku minutach kolejnym policjantem wstrząsnęły konwulsje i stał obok pozostałej dwójki.

Body Count + Dreamnotfound+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz