W kilka dni udało mu się pozałatwiać wszystko, łącznie ze sprzedażą swojego mieszkania i aktualnego samochodu. Kupców znalazł niewiarygodnie szybko, a pieniądze jakie mu zaproponowali, były warte tych transakcji. Miał więc teraz pieniądze i wolną rękę na zrobienie czego tylko chciał. I z tego skorzystał. Opuszczając miasto razem z Willem, ani razu się nie obejrzał za siebie. Zostawiał za sobą wszystko. Począwszy od wspomnień, tych dobrych i złych, po jakiś dalszych znajomych, kończąc tak naprawdę na swoim dawnym życiu. Zaczynał nowe i jeszcze nie wiedział co z tego wyniknie. Wiedział, że pakuje się w świat z którym dotychczas walczył, w świat przestępstw i nie czuł się z tego powodu źle. Nie czuł nic szczególnego w związku z tym. Nie czuł wstydu, upokorzenia, w końcu stanie się tym z kim tyle lat się walczyło, dla wielu było powodem wstydu, czuli się upokorzeni, bo się poddali, przegrali. Tylko, że u niego były całkowicie inne powody. Może dlatego nie czuł się źle?
Był jednak niepewny tego wszystkiego. W końcu rezygnował ze wszystkiego. Gdy w to raz wejdzie, nie będzie już odwrotu. Nie będzie mógł wrócić do tego co dawniej miał. Zresztą i tak już nie mógł. By wrócić do tego, musiałby w jakiś sposób cofnąć czas, naprawić swoje błędy, a to nie było możliwe. Oddałby wszystko, żeby móc się cofnąć te kilka miesięcy wstecz i nie dopuścić do sytuacji w której zareagowałby tak gwałtownie w trakcie pierwszej rozmowy z Carterem, kiedy ten potwierdził jego podejrzenia, że zabija. Nie pozwoliłby mu oddać swojego życia, po to by ratować go. Nie zacząłby się z nim kłócić jak idiota. Tylko, że to było nie możliwe. Nie mógł już nic zrobić, a jedynie pogodzić się z tym. Cały czas więc w głowie była myśl, że może w tym przypadku zmiany wyjdą mu na lepsze. Może uda mu się zapomnieć.
Wyjechali z północy Ameryki, właściwie to tak naprawdę z całego kontynentu, by popłynąć statkiem do Belgii. Dlaczego statkiem i to jeszcze towarowym? Dla bezpieczeństwa. Will unikał dużych zatłoczonych miejsc, gdzie często kręciła się policja. Nie marzyło mu się wpaść w jakieś kłopoty. Dlatego wybierał porty, dogadywał się z kapitanami szemranych najczęściej statków transportowych i pływał tam gdzie chciał z nimi. Jeśli dla niego tak było bezpieczniej, nie miał zamiaru się spierać. Dla niego bezpieczeństwo było ważniejsze niż wygoda i nie miał zamiaru się z nim spierać o to. Zastanawiał się za to czy Dream również wyznawał podobną zasadę. Patrząc jednak po tym jak wyglądał jego dom, pokój, samochód, on lubił wygodę. W jaki sposób więc przez tyle lat udało mu się uniknąć wpadnięcia. Musiał mieć jakiś system, sposób, dzięki któremu udawało mu się to ukrywać.
Jakby się nad tym zastanowić, może wyznawał zasadę "Najciemniej pod latarnią". To by miało sens. W końcu, kto by podejrzewał, że profiler kryminalny, współpracujący z FBI, będzie seryjnym mordercą. Teraz gdy na to patrzył, nieco bawiło go z jaką łatwością tak naprawdę Carter owinął go sobie wokół palca, że nic nie zauważył. Gdyby wcześniej przeanalizował wszystko i nie był w niego tak zapatrzony, dużo szybciej dowiedziałby się o nim. To pokazywało, że był beznadziejnym policjantem, nawet jeśli ten był dobry w ukrywaniu tego wszystkiego. To co robił jako detektyw nie było żadnym wyczynem, praktycznie każdy mógł zrobić to samo co on. Wystarczyło pomyśleć nad tym, zauważyć pewne szczegóły, wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jeśli potrafiło się myśleć i wiedziało jak działać, każdy był w stanie to zrobić.
Przebywając na statku miał więc ogrom czasu do myślenia, szczególnie, że nie miał co robić. Z tego co mówił Will będą płynąć kilkanaście dni, o ile nie dłużej. Teoretycznie, funkcjonowali tutaj jako "ochroniarze" w praktyce, byli po prostu pasażerami. Mogli chodzić po statku, schodzić pod pokład, rozmawiać z załogą, ale co tu więcej robić? Nie było nic do roboty. Przez pierwsze dni jedynie udało mu się czymś zająć. Mianowicie rozmawiał ze swoim przyjacielem, starając się dowiedzieć jak najwięcej o tym co będzie robił, a ten mu tłumaczył. Przy okazji nadrabiali też ostatnie lata w których nie było czasu na dłuższe rozmowy. Tylko, że potem nie było już o czym rozmawiać. Przebywanie ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, zrobiło swoje. Nadrobili wszystko, trzeba było się zająć sobą.
CZYTASZ
Body Count + Dreamnotfound+
Gizem / GerilimUważa się, że ludzie mają dwie twarze. Tą którą ukazują światu i tą którą znają jedynie oni sami. Ile jest w tym prawdy, nikt tak naprawdę nie wie. Tym co jest pewne, jest to, że każdy człowiek ma swoje tajemnice, jedni większe, drudzy mniejsze. Pow...