Rozdział 20

141 19 69
                                    

Ogółem, to już chyba ostatni rozdział i zostanie tylko epilog. Let's enojy.

______

Po sytuacji w tamtym budynku nie wrócił do Szwajcarii. Został w Chicago i obserwował sytuację. Osoba która zabiła jego cel, widziała jego twarz. W każdej chwili mógł go wydać policji, powiedzieć, że próbował czy zabił tamtego mężczyznę, pokazać ranę jaką mu zadał, wszystko. Stresował się tym, dlatego przyglądał się sytuacji. Jeśli gdziekolwiek pojawi się wzmianka o tamtej nocy, będzie uciekał do państwa, które nie ma umowy o Ekstradycję ze Stanami Zjednoczonymi, a dom w Szwajcarii, będzie musiał przepisać na Williama i poprosić, by ten się nim zajął, bądź go sprzedał. Jedno z dwóch, byle tylko się go pozbył. 

Sytuacja jednak wydawała się stabilna. Nigdzie nie było najmniejszej wiadomości o tym, że szukają kogoś podobnego do niego. Ktoś z kim walczył, postanowił nikomu nie mówić o tym i zostawić to dla siebie. Ciało co prawda zostało znalezione, dzięki czemu dowiedział się kim był jego cel. Teraz jednak nie miało to znaczenia. Najważniejszym było dowiedzieć się, czy policja miała jakieś dowody, że tam był, albo, że podejrzewała kogoś. W wiadomościach było cicho, prasa huczała na temat kiepskich metod śledczych policji, skoro Ci nie mają najmniejszych poszlak. Wszystko było więc na dobrej drodze do tego, by ucichło, a on mógł sobie na spokojnie wrócić do siebie. 

Siedząc w motelowym pokoju zastanawiał się dlaczego go oszczędził. Miał idealny moment, wystarczył jeden odpowiedni ruch ręką i byłby martwy, ale ten z tego zrezygnował. Nie rozumiał czemu. Co się zmieniło, że zrezygnował? Nie miał pojęcia. Może właśnie to, że ten zobaczył jego twarz. Prawda była taka, że przepracował dużo lat w policji, sporo osób mogło go kojarzyć, a co za tym szło rozpoznać. Może właśnie wtedy trafił na kogoś, kogo poszukiwał jeszcze jak pracował w policji. Taka sytuacja mogła mieć miejsce. W swojej karierze dużo osób posadził za kratkami na krótsze lub dłuższe lata, a o rozpoczęcia jej w tym kraju, minęło trochę czasu. Wszystko było możliwe. 

Ile miał zamiar zostać w USA? Może jeszcze kilka tygodni, ale nie dłużej niż trzy miesiące. Już i tak za długo tu był. Obiecał sobie, że nie będzie tu wracał. Chciał o tym wszystkim zapomnieć, a w ostatnim czasie zbyt wiele razy zostało mu to przypomniane w jakiś sposób. Czy to podczas połączenia ze Skeppym zauważył Karla, czy to wrócił do Ameryki. Tak, wystarczył sam pobyt w tym kraju, by przypomnieć mu wszystkie przykre wydarzenia. Tego było dla niego stanowczo za dużo. Im dłużej tu był, tym bardziej niestabilny się stawał. I to było widać.

Sam nie wiedział dlaczego, ale wykorzystał czas jaki tutaj spędził na odwiedzenie dwóch miejsc, może trzech miejsc. Ostatnim z nich był klif. Ten jeden konkretny klif, który przekreślił całe jego dawne życie. Dlaczego postanowił zadać sobie taki ból? Dlaczego postanowił sam sobie wszystko przypomnieć? Kompletnie nie miał pojęcia. Po prostu pojechał tam. 

Wchodząc na klif nie oczekiwał od siebie niczego. Nie ukrywał swoich emocji, nie próbował powstrzymywać siebie przed niczym, nie próbował udawać, że wszystko jest dobrze. Nic nie było w porządku, wszystko co tłumił, wręcz zabijał w sobie wróciło w momencie w którym wysiadł z wypożyczonego samochodu. Oddech od razu przyspieszył, serce na moment zatrzymało swoją pracę, a całe jego ciało zaczęło drżeć. Wszystkie emocje, jakie przez te prawie cztery lata udało mu się stłamsić głęboko w sobie, teraz wróciły i przejmowały całkowicie nad nim kontrolę. Mimo to jednak był uparty, szedł dalej, aż do wejścia do tej cholernej fabryki czy cokolwiek to było. 

Drzwi były zaklejone niszczejącą policyjną taśmą. Nikogo nie było tutaj od tamtego czasu. Dłonią odzianą w zwykłą gumową rękawiczkę, zerwał je, rzucając ją prosto pod swoje nogi. Pchnął drzwi, które skrzypnęły na to, ale ustąpiły bez większego problemu. Wszedł do środka, przyglądając się jakże znajomemu wnętrzu. Wszystko było takie same jak wtedy, nic się nie zmieniło, a co za tym szło? Wiedział gdzie co się działo i co może znaleźć w tych miejscach. Automatycznie wręcz ułożył dłoń na bliźnie postrzałowej na przedramieniu, czując jak ta zaczyna mrowić, a nawet pobolewać, wyimaginowanym przez jego umysł uczuciem. 

Body Count + Dreamnotfound+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz