Rozdział 11
Umyłam się najpierw ja, a później Francesca. Szykuje teraz kanapki z pasztetem pomidorowym i ogórkiem kiszonym jako kolację. Gdy skończyłam, kanapki położyłam na dwa talerzyki, a talerzyki na stół. Zjadłyśmy w przyjemnej ciszy po czym każda z Nas odłożyła talerz do zlewu.
- Myślisz, że oni się odnajdą ?
- Napewno - zapewniła jak zawsze uśmiechnięta, ale jednak przybita ich porwaniem.~7 dni później~
Byłyśmy ostatnio na policji, powiedzieli Nam, że od razu zaczynają poszukiwania. Bardzo tęsknie za moim chłopakiem, za Ludmiłą też ale ciutkę mniej. Nie wiem dlaczego. Poszłyśmy z Fran do restauracji na obiad. Daniem dnia były ziemniaki do tego filet z kurczaka i surówka z buraczków. Najedzone ruszyłyśmy do starbucksa w którym wzięłyśmy Nasze ulubione kawy Breakfast Blend. Szłyśmy z kawą, gdy nagle Naszym oczom ukazał się Miguel, który do Nas podszedł.
- Czego chcesz ? - zapytała Fran
- Ja ? Nic. Mam jedno pytanie
- Jakie ?
- Gdzie macie swoją przyjaciółeczkę i Leonka ?
- To Ty ?! - zapytałam, a on się zaśmiał
- Ale co ja ?
- Ty ich porwałeś ? zapytałam z wściekłością
- Co ? Ja ? Nigdy bym tego nie zrobił.
- Tak jasne... - nie wierzyłam mu wcale - Gdzie oni są ?
- A skąd ja mam to wiedzieć ? - w tym czasie wzięłam łyka kawy
- Bo TY ich porwałeś ?
- Napewno nie ja !
- Fran idziemy !
- Pa ślicznotki. - odeszłyśmy i poszłyśmy ich szukać, muszą gdzieś tu być. Ale gdzie ?
- Myślisz, że to on ? - zapytała
- Jestem tego w stu procentach pewna ! - powiedziałam
- Ciekawe skąd wiedział, że ich porwali.
- No właśnie.
- Viola ?
- Tak ?
- Pyszna ta kawa nie ? - powiedziała Fran która właśnie skończyła swoją kawę i wyrzuciła kubełek do śmietnika. Zrobiłam to samo z moim.
- No.
- Viola ?
- Tak ?
- Możemy wrócić na razie do hotelu, a późnej ich poszukać ?
- Dlaczego ? Musisz do toalety ?- ponieważ zobaczyłam, że ma skupioną minę. A jeśli taką ma to albo ma jakiś pomysł albo chce do toalety.
- Si.
- Okej, może od razu się tam przebierzemy w dresy i jakieś trampki ? będzie Nam lepiej niż w butach na obcasie.
- Masz rację. - Ruszyłyśmy do hotelu w którym znajduje się Nasz apartament. W drzwiach miałyśmy nie miłą niespodzniankę. Kartka. '' Możecie przyjąć sobie do wiadmomości, że już nigdy ich nie znajdziecie. Pozdrawiam. //M. '' Wzięłyśmy tą karkę do pokoju, gdzie Fran się załatwiła i się przebrałyśmy. Ruszyłyśmy w stronę kommisariatu policji z 'nowymi wiadomościami'. Tam wzięli tę kartkę. Następnie poszłyśmy w 'zwiedzanie' miasta, czyli poszukiwanie ich.
- Fran, ciekawe jak się czuje Leon i czy nic mu nie jest. - powiedziałamLeon
Czuje się okropnie. Jestem w 'celi' razem z moją siostrą która jest cała poobijana zresztą ja tak samo. Tęsknie za Vilu. Napewno już nigdy jej nie zobaczę. Jest tu bardzo ciemno, okna nie ma, grzyb na ścianach, śpimy na podłodze przykryci pościelą. Do toalety nie możemy wychodzić. W kącie piwnicy stoi mały nocknik w który mamy się załatwiać, wieczorem ktoś wynosi i wyrzuca.Przynosi nie umyty ani nic. Papieru też nie ma. A całym pomieszczeniu jedzie kupą.
- Leon, my już chyba nigdy stąd nie wyjdziemy.
- Napewno wyjdziemy... -próbowałem ją pocieszyć chociaż sam w swoje słowa nie wierzyłem. Do klatki przyszedł jakiś nowy.
- Cześć piękna. - zwrócił się do płaczącej Ludmiły. -
- Spadaj - powiedziała
- Jaka ostra, mam nadzieję, że w tych sprawach też taka jesteś.
- Zostaw ją ! - powiedziałem
- Idziecie ze mną ! - powiedział, poszliśmy za nim, zaprowadził Nas do bardzo przytulnego w którym było jedno wielkie łóżko, telewizor na ścianie, nawet łazienka. Ogólnie było tu bardzo ładnie, jasno i miło. - Ty tu zostajesz, a Ty idziesz ze mną - powiedział, po czym zabrał ze sobą LU. Po 3 godzinach przyszła cała zapłakana Lu, od razu ją do siebie przytuliłem
- Czy oni ... ? Tak ? - zapytałem, na co pokiwała twierdząco głową. Zrobiło mi się jej trochę żal. - No już... spokojnie...1 miesiąc później.
Violetta
Nie możemy ich znaleźć, od miesiąca chodzimy po NY i nic. Fran ma mnie już chyba dość bo ciągle płacze... ale co mam zrobić jak mój ukochany jest.... no właśnie nie wiadomo gdzie jest. Jakiś tydzień temu przykuł Naszą uwagę stary magazyn. Często z niego i do niego wchodzili i wychodzili podejrzae typy. Dzisiaj dokładnie za 10 minut czyli o 21 mamy chęć iść zobaczyć do środka.
- Fran wezmę jeszcze tylko telefon i możemy iść. - powiedziałam po czym zniknęłam za drzwiami mojego pokoju.
- Idziemy ? - zapytała kiedy wróciłam
- Okej
Droga zajęła Nam około 20 minut. Stałyśmy przed dużymi metalowymi drzwiami i zastanawiałyśmy się czy otworzyć.
- otwieramy ?
- Otwieramy. - pociągnęłyśmy za klamkę, po czym metalowa konstrukcja się otworzyła, a my weszłyśmy do środka zamykając drzwi za sobą. Wewnątrz było bardzo ciemno. Ponieważ oświetlała pomieszczenia tylko jedna lampka i to bardzo malutka. Weszłyśmy powoli schodami na górę. To był zły pomysł ponieważ jakiś stary idiota schodził na dół, zaczął Nas gonić, Francesce się udało, ale mi nie, ponieważ wpadłam na jakiegoś innego frajera z którym zaczęłam się szarpać, do tego stopnia, że mam poszarpane wszystkie ubrania, a włosy jakby przeszedł huragan. Złapał mnie mocno za ramiona.
- Puszczaj mnie ! - krzyknęłam za co dostałam w twarz. - ałaaaaa !
- Zostaniesz już z Nami na zawsze ! - krzyknął. Mocniej mnie ścisnął i zaprowadziłna górę od jakieś drzwi, puścił mnie i zaczął szukać kluczy po czym odkluczył drzwi. Gdy otwierał je to zaczęłam się z Nim szarpać, a on wrzucił mnie do pokoju, a ja upadłam po czym szybko zamknął drzwi i je zakluczył. Odwróciłam się i zobaczyłam Leona.
![](https://img.wattpad.com/cover/34640049-288-k979277.jpg)