9

592 29 8
                                    

- Chodź. Zaraz będzie śniadanie - oznajmił Camilo wykonując zapraszający gest ręka.

Od razu zerwałam się na równe nogi. Wciąż byłam lekko oszołomiona tym, co zrobił chłopak. Teraz to wszystko miało inny wydźwięk, kiedy zdałam sobie sprawę, co tak naprawdę do niego czuję. Podobał mi się. To już stwierdzenie, ale teraz nie pora nad tym rozmyślać, bo spóźnię się na śniadanie.

- Y/N ile można się szykować? - powiedział zniecierpliwiony Camilo stojąc w drzwiach.
- No już idę, nie bulwersuj się, a poza tym do śniadania jeszcze dużo czasu.
- Jak będziemy wcześniej, możemy wziąść więcej jedzenia dla siebie.
- Ty to tylko o jedzeniu myślisz - stwierdziłam.
Chłopak w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami, a następnie skierowaliśmy się w stronę stołu, który był cały nastawiony pysznym jedzeniem.

Na dole byliśmy pierwsi. Podczas kiedy ja czekałam na innych Camilo układał wieżyczki z arep na swoim talerzu. Do śniadania pozostało jeszcze 15 minut, więc postanowiłam, że pójdę do toalety. Kiedy wróciłam, przy stole zobaczyłam Dolores, Isabele, Luise oraz... mnie. Co jest kurde. Jest tylko jedna osoba, która mogłaby to zrobić - Camilo. Postanowiłam zajść go od tyłu, a kiedy dziewczyny mnie zobaczyły, pokazałam tylko aby były cicho. Szczęśliwie mój plan się powiódł i stojąc tuż za chłopakiem powiedziałam mu do ucha:
- Dobrze się bawisz?
Camilo odskoczył na parę metrów tak, że zburzył jedzeniową budowlę, po czym momentalnie znów wrócił do swojej postaci. Dziewczyny widząc całe zajście zaczęły się śmiać, a chłopak patrzył się nas zawstydzony, bo tak łatwo dał się wystraszyć. Cała sytuacja wyglądała przekomicznie.

Wtedy przyszli Peppa i Felix.
- Dzień dobry dzieci - powiedziała kobieta i każdy z nas się z nią przywitał. - Jak się spało Y/N?
- Nie najgorzej.
- A ty Camilo co taki czerwony jesteś? - spytała
- A nie wiem. Jakoś tak wyszło.
Ja, Dolores, Isabela i Luisa uśmiechnęłyśmy się do siebie na wytłumaczenie chłopaka.

Za niedługo wszyscy siedzieliśmy już przy stole i konsumowaliśmy pyszne jedzenie przygotowane przez mamę Mirabel. Podczas posiłku Abuela przedstawiła nam plan dnia, czyli kto się czym zajmuje: Isabela pomagała w hodowli kwiatów i innych roślin, Luisa zajmowała się ogólną pracą fizyczną w mieście itd. Śmieszyło mnie to, że Camilo przypadła praca nańki. Kiedy starsza kobieta powiedziała cicho pod nosem w czym mogę pomóc ja, chłopak od razu się głosił i zaproponował wspólną opiekę nad dziećmi, co uzasadnił słowami "tą dwójką może się zajmować każdy i spokojnie, będę miał oko na Y/N". Super, dzięki chłopie, od razu mi lepiej.
Zgodziłam się na propozycję, ponieważ nie odważyłabym się zaprzeczyć, gdy patrzy na mnie całą rodzina. No to pora zacząć pierwszy dzień pracy jako opiekunka.

- Nie martw się, te dzieci są najlepszymi jakimi do tej pory się zajmowałem - stwierdził chłopak.
- Jak sie nazywają?
- Miguel i Rosa.

Kiedy byliśmy już na miejscu dzieci rzuciły się na Camilo. Musiały go bardzo lubić. Chłopak przedstawił mnie rodzicom Miguela i Rosy, a następnie zaczęliśmy się z nimi bawić. Jak się dowiedziałam dziewczynka miała 7 lat, a chłopiec 4 i tak jak mówił Camilo, byli bardzo spokojni oraz kulturalni. Podzieliliśmy się tak, że ja zajmowałam się Rosą, a chłopak Miguelem. Dzieci miały ze sobą dobrą relację, więc większość czasu spędzaliśmy w czwórkę. Czas mijał szybko i nim się zorientowaliśmy rodzice Miguela i Rosy już wrócili. Bardzo podziękowali nam za opiekę za opiekę nad dziećmi.
Mimo wszystkich moim wątpliwości to był miło spędzony dzień.

- I jak Ci się podobało? - spytał nastolatek.
- Było git. Nie narzekam.
- Cieszę się, że podoba Ci się moja robota w mieście.
- Jasne Pani Nianiu.
Nagle chłopak stanął i zaczął się do mnie przybliżać.
- Camilo, co ty ro-
Nagle znikąd znowu zaczęłam czuć ten sran związany z moim darem. Myślałam, że to już przezwyciężyłam, ale wróciło.
-Y/N, co się dzieję?!
Gdy Camilo zobaczył moje oczy od razu zrozumiał o co chodzi.
- Dobrze, musisz teraz zamknąć oczy i się uspokoić. Skup się na oddechu. Będzie dobrze, uwierz w siebie.
Starałam się wykonać jego polecenia za wszelką cenę, lecz było to dla mnie bardzo trudne. Zebrałam w sobie całą skrywaną siłę i sprzeciwiałam się mojej mocy. Po jakiś 10 minutach walki w końcu się udało.
- Wszystko w porządku? Może pójdę po jedzenie cioci Juliety, nie jesteśmy daleko domu.
- Nie, nie trzeba. Dam radę dojść do Casity - odpowiedziałam lekko osłabionym głosem.
- Zrobimy tak. Zabiorę Cię na miejsce i później i tak weźmiemy to jedzenie tak na wszelki wypadek - wyjaśnił Camilo.
- Ale-
- Bez dyskusji. No już, idziemy.

Czasami zastanawiam się, co ja bym bez niego zrobiła. Jest dla mnie niezastąpionym wsparciem. Ale co on chciał wcześniej zrobić? Już kiedyś widziałam ten ruch. Chwila. To było wtedy, kiedy chciał mnie pocałować. Jezu dlaczego teraz musiał się odezwać mój dar. To już drugi raz kiedy ktoś ktoś lub coś nam przeszkadza. Chociaż ostatnio tego nie chciałam, to myślę, że teraz jestem już gotowa.

Dar (Y/N x Camilo Madrigal)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz