15

503 23 9
                                    

- Jesteś niesamowita wiesz? Chciałabyś może zostać moją dziewczyną?

Czy on właśnie zapytał mnie, czy chcę z nim chodzić? O Jezu, to się naprawdę dzieje. Czekałam na ten moment tak długo.
- TAK! Ee... to znaczy, jasne.
Teraz śmialiśmy się razem i nie musiałam czekać długo, aż chłopak powtórzył pocałunek. To były zdecydowanie najlepsze chwile mojego życia.

Zbliżała się już pora obiadu, więc musieliśmy iść, ale przy drzwiach zobaczyliśmy Dolores, która patrzyła na nas z wielkim uśmiechem na twarzy.
- No to mamy problem - powiedział Camilo.
- Zaraz wszystko wygada, prawda?
- Ta, na pewno.

O dziwo dziewczyna nie pisnęła ani słowa podczas jedzenia, ale kiedy skończyliśmy posiłek, zaciągnęła nas siłą do swojego pokoju.

- Tak się cieszę, że mój mały braciszek znalazł sobie dziewczynę - oznamiła, czochrając włosy chłopaka.
- Ej! Daj już spokój. To żadne niesamowite wydarzenie.
- O czym ty mówisz? To ogrooomne wydarzenie. Wiedziałam, że i tak skończycie jako para.
Na słowa dziewczyny zaśmiałam się głośno.
- A właśnie Y/N, co byś chciała na urodziny?
No tak. Przecież moje urodziny są jutro. Zupełnie o tym zapomniałam.
- Szybka jesteś muszę Ci powiedzieć, jak w niepełny dzień wszystko ogarniesz - wyrzekłam.
- Wątpisz we mnie?
- A skądże.
Jeszcze przez pewnie czas rozmawialiśmy na temat jutrzejszej uroczystości oraz różnych innych rzeczy. Z Mirabel ustaliłam, że zrobimy łączoną imprezę, z czego bardzo się cieszę. Miałam już dla niej gotowy prezent. Był to planer, kolorowe nitki i brazoletka w jasnych kolorach, którą sama plotłam. Wiedziałam że nastolatka lubi rzeczy robione własnoręcznie, więc postanowiłam, iż będzie to dobry prezent. Poza tym mam jeszcze niespodziankę dla rodziny, ale jak narazie muszę to utrzymać w tajemnicy przed nimi.

Brakowało nam jeszcze paru ozdób, więc wyszłam wieczorem z Camilo do sklepów, jakieś kupić.
- Jeszcze raz. Czego dokładnie potrzebujemy? - zapytał chłopak.
- Dwóch paczek z balonami, kolorowych serwetek i trochę serpentyn.
- Jasne.
Chodziliśmy do różnych stoisk i szukaliśmy potrzebnych nam rzeczy, co  zajęło dłużej niż przypuszczaliśmy. Do domu wróciliśmy późnym wieczorem, ale z wymaganym asortymentem.
Wieczorem byłam wykończona i czekałam tylko jak będę mogła pójść spać. Nie pomagał w tym Camilo, który siedział w pokoju moim i Mirabel do późna, ale z początku zbyt głupio było mi go wygonić. Teraz jednak chciałam już po prostu odpocząć.
- Nie jesteś jeszcze zmęczony? - zapytałam cicho.
- Z Tobą nigdy się nie zmęczę.
- Litości... - powiedziałam. - Chłopie idź już spać, bo późno jest.
Po czym rzuciłam w niego poduszką.
- Dobra uciekam już, nie denerwuj się. Dobranoc piękna.
- Dobranoc.
Mirabel popatrzyła tylko na nas śmiesznie i obie zgasiłyśmy światło. Jutrzejszy dzień miał być idealny, więc nie mogę być wykończona już od samego rana.

Wstałam wcześniej niż wszyscy, dlatego postanowiłam zejść do kuchni, napić się wody. Jednakże im bliżej byłam pomieszczenia, tym głośniej słyszałam kłótnie dwóch kobiet. Nie udało mi się podsłuchać o co chodzi, a kolejną rzeczą którą zobaczyłam, była wściekła Pepa, z burzową chmurą nad głową. Po chwili jednak udało mi się dostrzec moją mamę. To chyba jakiś żart. Co ona tu robi o tej godzinie i dlaczego kłóciła się z kobietą.
- Mamo? Co ty tutaj robisz?
- Oh nie śpisz już Y/N? - spytała. Widziałam, że ona również nie była w najlepszym stanie.
- Wstałam wcześniej, bo zachciało mi się pić. Przyszłam tu po wodę. O czym rozmawiałaś z ciocią Pepą?
- O niczym ważnym słońce. Nie przejmuj się tym.
- Nie kłam mamo. Przecież widzę, że to nie była zwykła rozmowa.
- I tu masz rację. Cóż, my mamy różny punkt widzenia na magię. W skrócie: ona uważa, iż istnieje a ja na odwrót - oznamiła kobieta.
- Mamo. Rozumiem twoją irytację, ale jestem tego samego zdania co Madrigalowie. Sama już zdążyłaś się o tym przekonać: moje wyniki badań nic nie wykazują, a mam dar. To cud, nie nauka.
- Nie wiem, muszę to jeszcze wszystko przemyśleć. Jak narazie wrócę do domu, bo lepiej nie drażnić zdenerwowanej Pepy.
- W porządku.

Zbliżała się 12:00 i dom został udekorowany, stoły nakryte rozmaitymi tradycyjnymi potrawami, przygotowanymi przez Juliette, a my ładnie ubrani. Impreza miała zacząć się już niedługo. Siedziałam teraz wtulona w Camilo na dworze, prowadząc przyjemną konwersację.
Wtem usłyszałam krzyk dobiegający z wnętrza domu:
- Chodźcie to zobaczyć, nad schodami pojawiły się kolejne drzwi!!!

( ͡° ͜ʖ ͡°)︻╦╤─

Rozdział trochę opóźniony, ale jest. Ogólnie, to przepraszam za tę przerwę. Cóż, wielkimi krokami zbliżamy się do końca, więc mam nadzieję, że się podobało.
Miłego dnia!

( ͡° ͜ʖ ͡°)︻╦╤─

Dar (Y/N x Camilo Madrigal)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz