EMMA
Obudził mnie budzik. Znowu. Zaczynam mieć deja vu. Przez pierwsze parę minut nie miałam pojęcia czemu jestem sama... przecież zawsze od kiedy tu mieszkam ktoś ze mną śpi... no przeważnie... leżąc na plecach czułam, że ten tydzień będzie naprawdę ciężki i albo stanie się cud i nikogo nie zabiję, albo będzie tak zły, że będę chciała się zabić... wszystko sprowadza sie do morderstwa lub samobójstwa. Nie ma jak czarne myśli od rana. Chyba jednak nadmiar emocji i wahań nastroju przez ostatnie dni w końcu wylał sie ze mnie, doprowadzając do stanu depresyjnego. Leżąc na plecach i patrząc w idealny sufit dostrzegłam w tej czarze goryczy jakieś światełko w tunelu. Takie malutkie. Ledwo zauważalne. W moim depresyjnym nastroju rozpalała się wizja, że już jutro do tego cyrku wkroczy moje wybawienie. TATO. Jedno słowo które pozwoliło mi się zwlec z łóżka i stawić czoła tej zgrai na dole. TATO. Człowiek który wszystko naprawi. Te myśli dają mi siłę się ogarnąć. TATO osoba która rozwiąże wszystkie moje problemy. Działałam jak robot. Wstać, wziąć prysznic, ubrać się zejść na śniadanie. Odpuścić trening. Zdecydowanie nie mam na to nastroju... może jednak jestem chora i powinnam się wrócić do łóżka? Nie to pesymistyczny dzień, a moje mięśnie krzyczą po wczorajszym wieczorze.
W kuchni zastał mnie niecodzienny widok, mianowicie Tajga rozmawiał z Subaru. Może to nie było by dziwne, gdyby nie fakt, że prawie pękali ze śmiechu.-Czy chce wiedzieć co was tak rozbawiło? -stałam z założonymi rękami i patrzyłam na nich nic nie rozumiejąc. Czemu mnie jeszcze cokolwiek dziwi?
Obaj spojrzeli na mnie ze łzami w oczach i zaczęli się śmiać, jeszcze głośniej niż przed chwilą.
-Jasne słońce, ale i tak ci nie powiemy bo wolimy poczekać, aż dowiesz się później. Zresztą zbieraj się ja cię dzisiaj podwiozę. - Subaru rzucił mi ten swój zniewalający uśmiech który zawsze.... wróć kiedyś zwalał mnie z nóg. Kogo ja oszukuje nadal mam miękkie nogi.
-Nie czekamy na Tooro i Yusa?- Co tu się dzieje?!
-Nie, tamta dwójka jedzie z innymi. Masaomi zawozi Yusa bo musi porozmawiać z dyrektorem czy raczej już pojechał, a Tooro jedzie z Fuu bo muszą coś jeszcze obgadać. A po wczorajszym niedopowiedzeniach woleli załatwić to szybko i przed próbą z dziewczynami. Co do Allena dostał rano, a raczej w nocy wezwanie do internatu w związku z jakąś aferą więc zmył się chwilę po tym jak się położyłaś. Powiedział cytuje: „że masz zrobione to co miałaś mieć zrobione" o cokolwiek mu chodziło. Co do sytuacji pewnie ci wszystko opowie jak wróci. - Tajga popijał kawę za którą w tym momencie bym zabiła.
-Dasz kawę?- mierzyłam parujący napój pożądliwym spojrzeniem.
-Nie. Ode mnie nie wysępisz ani jednej kropli.- z uśmiechem opuścił kuchnię. Na odchodnym rzucił przez ramie. - Mam już swojego kawo-pijce nie potrzebuje kolejnego gdy Kio uwielbia zabierać mi ten napój.
-Zbieramy się chodź...- Subaru kierował się do wyjścia, a ja stałam jak sparaliżowana.
-A moja kawą i śniadanie?- patrzyłam na chłopaka oczami bliskimi łez.
Subaru się tylko roześmiał podał mi zapakowane śniadanie i swój kubek termiczny.
-Z mlekiem jak lubisz jedna łyżeczka cukru. -Gdy mnie mijał pocałował mnie w czoło i sobie poszedł. Stałam jak wmurowana w ziemię co tu się dzieje? To nie było zachowanie do jakiego przywykłam z jego strony. Raczej od Tajgi może Allana no ostatecznie Masaomi..., ale nie od Subaru... ostatnio mam wrażenie, że moje życie zaczyna się od pytania co tu się dzieje, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia jaka jest odpowiedź.
Wybiegłam za Subaru domagając się jakichkolwiek odpowiedzi i oczywiście musiałam na kogoś wpaść. Tym razem wypadło na Tsu.
-Hej hej. Dokąd księżniczka biegnie, że nie zauważa nikogo po drodze?
CZYTASZ
Czy moje życie może być jeszcze dziwniejsze? (Brothers Conflict)
FanficWitam to moje pierwsze opowiadanie którym się podzielę. Zapraszam do komentowania. Przyjmę również krytykę i chętnie poprawię błędy. Życzę miłej lektury. Opowiadanie typu Fan Fiction Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18 Po za opisem postaci (imion...