Rozdział 18

229 5 22
                                    

EMMA

Obudził mnie budzik. Nie mogłam uwierzyć, że dzisiaj jest poniedziałek. Kto wymyślił by tak emocjonalny wieczór zorganizować w niedziele?! Przez chwilę zastanawiałam się czy nie poprosić Tajgę by napisał nam zwolnienie w sprawach rodzinnych, ale jak szybko powstał ten pomysł tak szybko go odrzuciłam. Toora i tak musiała iść do szkoły, a gdyby się dowiedziała, że nie idziemy po prostu by nas zabiła. Spojrzałam na Tooro i Allena śpiących obok. Wczoraj albo raczej dzisiaj jak wróciliśmy do łóżka jeszcze rozmawialiśmy o całej sytuacji. Brat prosił mnie o rozwagę i zaraz oberwał od Tooro cytującą Kio „czy ona też ma uważać" na co Allen się zmieszał. Wiem, że nie będzie naciskał i sam pewnie będzie obchodził się z Tooro jak z jajkiem. Co nie zmienia faktu, że gdyby mógł to już teraz zaciągnął by ja do łóżka i z niego nie wypuszczał. Przeciągnęłam się i rozciągnęłam zastałe mięśnie. Od razu zaczęłam budzić Tooro która będzie potrzebować więcej czasu na ogarnięcie się po męczącej nocy.

-Toora wstawaj musimy iść do szkoły. TOORA!!!!- Darłam się do ucha mojej przyjaciółki, ale ona jedynie mocniej się wtuliła w Allena. – No kurna nie rób jaj.

-Allen ucisz ją, ja chcę spać.- Bezczelna! Ja jej dam...

-Emma daj nam spokój. Jest wcześnie. Przecież możemy iść raz na wagary...

-Jasne róbcie co chcecie, ale jak rodzice Tooro wparują do nas na chatę z pytaniem czemu ich aniołeczek nie był w szkole to wy będziecie się tłumaczyć i przekonywać ich, że jesteśmy odpowiedzialni na tyle by ona mogła spać tu w tygodniu....

Tak jak myślałam podziałało to na Tooro jak kubeł zimnej wody

-Szlak, przecież rodzice by mnie zabili jak by się dowiedzieli, że mieszkam z obcymi facetami, śpię w jednym łóżku z moim chłopakiem, a co gorsza opuszczam szkołę. Przecież zabroniliby mi tu przychodzić! Dobra masz racje trzeba się zbierać.- Toora niczym tajfun poszła po swoje rzeczy by zająć łazienkę i się ogarnąć.

-Grzeczna dziewczynka. Teraz ty żołnierzyku wstawaj.

-Ja mam wolne. Dopiero w środę mam zajęcia. Wiesz po egzaminach mamy teraz czas na odpoczynek bo niektórzy się zajechali ze stresu i wysiłku.

-A ty co jakiś robot? Nie widzę jakiegoś wielkiego zmęczenia po tobie? – patrzyłam z niedowierzaniem na brata.

-Nie. Po mnie egzaminy spływają jak po kaczce. Sprawnościowymi nie muszę się przejmować biję wszystkich na głowę. Wiesz przecież. Co do pisemnych wystarczy mi mocna 4 więc też luz. Przecież wiesz, że chodzę tam tylko dla tego, że ojciec mnie zapisał, a nie wiąże jakiejś przyszłość z wojskiem.

-Fajnie ci. To co dzień spędzisz z Kio i Tajgą?

-Pewnie tak. Dawno się nie widziałem z moją kocicą, mamy dużo do nadrobienia...

Akurat ten moment wybrała sobie Tooro na wejście widziałam po jej minie, że nie jest zachwycona perspektywą, że jej chłopak zostaje w domu.

-Spędzisz czas z bratem i Kio?- dziewczyna mówiła jakimś dziwnym głosem wypranym z emocji.

-Raczej z Kio. Mamy parę rzeczy do nadrobienia.

Nie wiem czy to możliwe, ale przez twarz Tooro przemknął grymas niezadowolenia czyżby była zazdrosna? Przecież to niemożliwe...

-Toora wszystko ok?

-Jasne zbierajmy się. Właśnie jedziemy czy idziemy?- Toora popatrzyła na mnie tymi wielkimi oczami.

-Jeśli będzie ktoś chętny to pojedziemy.- odpowiedziałam z rezygnacją. Tooro nie czekając na mnie zbiegła na dół pewnie urobić kogoś by nas zawiózł albo znaleźć Yusa by on to ogarnął.

Czy moje życie może być jeszcze dziwniejsze? (Brothers Conflict)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz