Liedtke siedział w kanale Jeffrisa i próbował zamknąć zawór przekaźnika plazmy; Jedna z konsol ma pęknięty przewód i należy odciąć przepływ, by móc dokonać napraw. Następnie trzeba wszcząć procedury antyradiacyjne; Plazma jest wysoce radioaktywna. Kiedy skończył, ruszył w stronę włazu.
Z ciasnego korytarza wyszedł do maszynowni. Rdzeń warp stał wyłączony w popękanej komorze, w razie wycieku chłodziwa trzeba będzie ewakuować całą maszynownię. Podszedł do Jeba monitorującego pole magnetyczne osłon antymaterii.
- I jak, Dayers?
- Osłony ledwo zipią, ale chyba wytrzymają...
- Przynajmniej tyle dobrego - westchnął - Odciąłem przepływ plazmy z konsoli kontroli wtrysku materii-antymaterii, możemy się zabrać za pęknięty przewód.
- Dobra - w tym momencie konsola zgasła - Co jest...? Odciął Pan cały przepływ plazmy do maszynowni?
- Przy zaworze od przewodu konsoli promieniowanie było zbyt silne. Musimy na kilka minut zaufać losowi...
Jeb Dayers nie skomentował, tylko odwrócił się i ruszył w stronę szafki z narzędziami.********
Dziennik kapitański, czas gwiezdny 50898.2.
Naprawy idą nadzwyczaj szybko. Byłem zaskoszony, jak drużyna Liedtke się z tym wszystkim uwija. Jeszcze nie znalazłem chorążej Sekuly, ale ciężko to robić będąc przykutym do łóżka. Doktor Bailey dał mi coś na uspokojenie i rozkazał nie ruszać się z ambulatorium. Musiałem się usłuchać. Oficer medyczny to jedyna osoba na statku, która może rozkazywać kapitanowi. Co prawda, Gwiezdna Flota już nie istnieje, lecz przez to tym bardziej powinniśmy szanować jej zasady. Bez zasad możemy stać się gorsi od zwierząt. Załoga jest mocno poobijana, ale poza tym nic jej nie jest. Po krótkim czasie odzyskaliśmy wewnętrzną komunikację i turbowindy. Tego, co zostało z gondoli Delta nie da się uratować. Jedyne, co możemy zrobić, to odłączyć gondolę Gamma by nie zaburzała pola warp, ale wtedy zostawimy więcej technologii, którą Borg mogą zasymilować. Na razie trzeba się zająć szwankującym na dolnych pokładach podtrzymywaniem życia i napędem impulsowym... Zdecydowanie nie powinniśmy się rzucać w oczy.- Liedtke do kapitana.
W'Kos stuknął w komunikator.
- Tu W'Kos.
- Jesteśmy gotowi do testowego zapłonu napędu impulsowego.
- Kontynuujcie.
Po chwili statkiem lekko szarpnęło. W'Kos usłyszał ledwo słyszalny szum. W zwykłej rutynie normalnie by tego nie usłyszał, lecz teraz, leżąc na łóżku i nie mając nic do roboty jego zmysły wyostrzyły się.
- Chorąży?
- Tak?
- Czy silniki pracują prawidłowo?
- Tak.
- To... Skąd ten szum?
- Sir?
- Słyszę taki ledwo słyszalny szum. Zaczął się kiedy uruchomił Pan silniki impulsowe.
- To pewnie plazma wyrzucana przez silniki. To normalne, ale sprawdzę wszystko jeszcze raz. Dziękuję za informację.
- Nie ma za co. Bez odbioru.
Kapitan westchnął.
- Doktorze? - zawołał - Jak długo mam jeszcze leżeć?
- Aż zagoją się oparzenia, kapitanie - zawołał Bailey ze swojego gabinetu.
- To znaczy...?
- Przynajmniej godzinę.
- Nie za długo to trochę?
- W każdej chwili mogę Panu przedłużyć do dwóch.
- Nie, dziękuję.
Kapitan koniecznie chciał coś zdziałać, spróbować od razu zabrać statek w jakieś bezpieczne miejsce, ranoparzenia mogą się zagoić później...
Po jakimś kwadransie, który zdawał się trwać wieczność Liedtke odezwał się mówiąc, że silniki są sprawne, a szum rzeczywiście był zwykłą plazmą.
Nagle drzwi się otworzyły, i do ambulatorium wbiegło dwóch sanitariuszy trzymając nosze. Podbiegli do sąsiedniego łóżka i położyli nosze na ziemię. Gdy przenosili rannego na kocach na łóżko, kapitan zobaczył twarz kobiety.
Chorążej Sekuly.
- Dwanaście miligramów inoprovaliny! - zawołał Bailey podbiegając i nakładając rękawiczki.
W'Kos zauważył kawałek żelastwa w bity w jej... Ramię? Pierś? Nie widział dobrze z tej perspektywy i nie wiedział, czy spodobałoby mu się to. Oglądał się za sanitariuszami, którzy biegali w tę i spowrotem podając Bailey'owi to trykorder, to hipospray, to rekonstruktor tkanek.
W pewnym momencie jej ciało wygięło się do góry i dostało drgawek.
- Jest w szoku! Betazoidzka krew, grupa alfa.
Jedna z sanitariuszek podbiegła do replikatora sprzętu medycznego.
- Komputer! Betazoidzka krew, grupa alfa!
W replikatorze zmaterializowała się paczka z krwią. Sanitariuszka porwała ją i ruszyła do Baileya, który tymczasem z szuflady przy łóżku wyciągnął zestaw do transfuzji.
W'Kos przyglądał się temu wszystkiemu z szeroko otwartymi oczami.
Tymczasem Bailey wyrwał z ramienia Pierwszej żekastwo i błyskawicznie przycisnął gazy do rany.
Później, po kolejnych dwóch paczkach z krwią Bailey w końcu odetchnął z ulgą.
- Stan stabilny - oznajmił i ruszył w stronę zlewu zmyć krew z rąk.
W'Kos przewrócił się na plecy i też odetchnął. Strata członka załogi, którego widzi się raz, czy dwa razy w korytarzu to zdecydowanie mniejszy ból niż strata kogoś, kogo się widzi codziennie i siedzi na fotelu obok.
Po chwili jednak jedna z sanitariuszek podeszła do niego i oznajmiła, że jeśli kapitan chce, to może go już zwolnić.
W'Kos podziękował i wstał. Nogi go jeszcze piekły, ale znośnie, więc wziął ubranie i zasłonił zasłony przy łóżku.
Gdy się ubrał, pościelił łóżko i odsłonił zasłony. Jeszcze raz spojrzał na Pierwszą.
Leżała na łóżku z bandażem na ramieniu i głową odchyloną w drugą stronę. Kapitan zerknął na wyświetlacz nad jej głową pokazujązym siły witalne. Nie rozumiał żadnego ze wskaźników, ale wszystkie utrzymywały się w prawie równej linii. Uśmiechnął się i skierował w stronę wyjścia. Z turbowindy wyszedł na mostek. Na fotelu kapitańskim siedział Brzezinsky. Kiedy zauważył, kto wyszedł z windy, wstał i oznajmił:
- Kapitan na mostku - I skierował się do konsoli taktycznej.
- R'Jar? Musimy się stąd po cichu ewakuować. Kiedy maszynownia będzie gotowa, proszę odlecieć z dala od Ziemii i Księżyca na silnikach manewrowych.
- Tak jest, kapitanie. Mam jednak jedną uwagę...
- Tak?
- Według mojej opinii powinniśmy od razu ruszyć ciągiem impulsowym, a następnie przejść na maksymalne warp.
- Ma Pani rację. Ale powinniśmy ich przy okazji jakoś zniechęcić... - Stuknął w komunikator - Chorąży Liedtke? Kiedy ruszymy w niską warp możecie sprawić, żeby Borg uznali, że to nasze maksimum?
- To zależy, jaka prędkość warp, kapitanie. Im wyższa tym mniej pracy potrzeba, aby zdestabilizować pole warp. Nie radzę schodzić poniżej warp 3. Wtedy fortel może się nie udać.
Rozumiem. Kiedy będziecie gotowi?
- Za jakąś godzinę, może półtorej...
- Macie pół - zdecydował kapitan - Im krócej tu zostaniemy tym lepiej.
W tym momencie cały ekran przesłoniło coś żółtego z odznaką Gwiezdnej Floty.
- Crowley, możesz pomniejszyć obraz? - wyszeptał W'Kos spodziewając się tago, co zaraz ujrzy.
Na ekranie pojawiły się zwłoki jednego z załogantów pracujących przy gondoli. Cały obraz był zniekrztałcony, najprawdopodobniej kamera osiągnęła maksymalne oddalenie.
- W'Kos do teansportera numer jeden - szepnął kapitan - Proszę ściągnąć ciało na pokład... Chorąży Bailey poda koordynaty...
- Przesył zakończony, kapitanie - oznajmił po chwili Wyatt.********
Dziennik kapitański, data 5 kwietnia 2063 roku.
Skończyliśmy przygotowania do odłączenia gondoli gamma; Zrecyklingujemy ją pozostawiając tylko ledwo widoczny ślad transportera. Musimy to robić stopniowo, aby nie przeładować transportera. Chorąża Sekula dochodzi do zdrowia, a reszta załogi jest zdruzgotana. Połowa załogi to ludzie, oni już wiedzą, że stracili swój dom. Ale na pokładzie jest jeszcze pięciu Betazoidów, dwunastu Andorian, 49 Wolkan i wiele innych ras. Możliwe, że nasze światy także zostały zasymilowane. Mamy nadzieję, że tak nie jest i że uzyskamy jakąś pomoc. Sześcian Borg na pewno wykrył naszą obecność, ale nie reaguje. Po odstrzeleniu gondoli od razu wynosimy się z tego miejsca.
- Kapitanie, ochrona melduje, że w pokładach konserwacyjnych gondoli nikt nie został.
- Każcie ochronie wynieść się stamtąd.
- Gotowe - oznajmił po kilku minutach Brzezinsky.
- Odstrzelić gondolę warp.
Wszyscy na mostku przyglądali się, jak na ekranie gondola odrywa się od pokładów poniżej pchnięta przez powietrze, które było w nich zamknięte. Kiedy gondola odleciała na bezpieczną odległość, kapitan wydał rozkaz przesyłu transporterowi. Ćwierć gondoli zaczęło migotać i zanikać, aż w końcu zniknęła całkowicie ukazując w środku pozostałej części cewki warp i induktory plazmy.
- Panie Wyatt, jak się ma transporter?
- Jest trochę przegrzany, radzę dać mu kilka minut zanim zajmiemy się resztą...
Po kilku minutach W'Kos ponownie wydał rozkaz i kolejna ćwierć gondoli została przerobiona na energię. Po dziesięciu minutach cała gondola została przekrztałcona w zapas energii w obwodach Pegasusa.
- Panie Wyatt - zaczął W'Kos - Gratuluję Panu. Cała gondola zasila teraz nasze układy.
- Proszę, żeby nigdy więcej tego nie robić, kapitanie. Omal nie straciliśmy przekaźników EPS, musimy je oszczędzać, jeśli mamy przetrwać.
- Postaram się, chorąży.
Drzwi turbowindy się otworzyły. W'Kos odwrócił się by spojrzeć, kto przyszedł. Pierwsza okrążyła barierkę, minęła kapitana i usiadła na swoim miejscu.
- Kapitanie.
- Chorąża. Rozumiem, że zwolnili Panią z ambulatorium?
- Tak. Coś mnie ominęło?
- Odłączaliśmy właśnie gondolę gamma. Gdy maszynownia będzie gotowa lecimy na Wolkan sprawdzić, czy ktoś przeżył. Zrobimy taką pętlę zahaczając jeszcze o Andorię i skierujemy się w stronę Bajoru po drodze rozglądając się za ocalałymi. Jeśli ktoś przeżył, namówimy ich do ucieczki z nami. Nikt nie zasługuje na asymilację.
- Kapitanie? - Komunikator odezwał się głosem Liedtke - Jesteśmy gotowi.
- W końcu. Sternik, kurs na Marsa, pełna impulsowa.
- Tak jest, kapitanie.
W'Kos poczuł delikatne szarpnięcie. Ziemia na ekranie zaczęła się powoli oddalać.
- Bennet, co z sześcianem?
- Utrzymuje pozycję, kapitanie.
Po kilkudziesięciu minutach, kiedy Ziemia stała się żółtą plamą na ekranie, a operacyjny potwierdził po raz kolejny, że Borg za nimi nie lecą, W'Kos wyznaczył kurs na Wolkana.
- Warp 4.
- Tak jest, kapitanie.
- Jazda!
CZYTASZ
Star Trek Pegasus. Borg. Opór Jest Daremny
Khoa học viễn tưởngNad Zjednoczoną Federacją Planet zapadł cień Borg. Kapitan Picard i nowy Enterprise zostają odesłani na patrol Strefy Neutralnej, podczas, gdy sześcian Borg dociera do Ziemi. Gdy Flota doznaje ciężkich strat, Kapitan Picard decyduje się złamać rozka...