II. Monachium, 09.07

105 4 0
                                    




Kochani, to od Was zależy czy poznacie dalsze losy historii Victorii i Andreasa <3

A muszę Wam powiedzieć, że będzie ciekawie. ;)

_____________________________

Reszta tygodnia minęła mi bardzo szybko. Większość czasu spędziłam na załatwieniu spraw związanych z moją przeprowadzką i wyjazdem do Wisły.

- Wiesz, że spotkasz go tam? - brunetka oparła się o framugę drzwi i patrzyła jak pakuję walizkę.

- Wiem, boję się tego - westchnęłam.

- Dasz radę! - posłała mi pokrzepiający uśmiech, co odwzajemniłam.

- Jedziesz z Chloe? - usiadła, na brzegu łóżka.

- Nie wiem, z jednej strony nie chcę brać dziecka na taką imprezę, gdzie będzie wiele ludzi i nie będę miała czasu zajmować się tym małym diabłem, a z drugiej strony nie mam z kim jej zostawić w Monachium

- Przecież młoda, może zostać ze mną

- Ale przecież masz wykłady i pracę - założyłam mój blond kosmyk włosów za ucho.

- Na ten weekend nie mam wykładów, a Elle pewnie zgodzi się, żebym przyszła z Chloe do kawiarni

- Dzięki - przytuliłam brązowooką.

- Lepiej szykuj się, bo za godzinę przyjedzie po ciebie Stephan

- No właśnie, Stephan - zaczęłam poważnie.

- Podoba ci się? - dziewczyna spuściła wzrok na swoje palce. - Podoba mi się - westchnęła.

- Ale, on ma dziewczynę

- Trudno, dziewczyna nie ściana da się przesunąć - rozbawiona, puściłam jej oczko i wstałam, żeby zapiąć torbę. Chwyciłam do ręki jej rączkę i wyszłam z pokoju.

- Będziesz jechać w piżamach?! - usłyszałam donośny śmiech Susan. Zdezorientowana, spojrzałam na swoje ubranie. Faktycznie, miałam na sobie czarną koszulę nocną. Rozbawiona pokręciłam głową i udałam się do swojej sypialni.

- Czekam na dole - brunetka opuściła pomieszczenie.

Wyjrzałam za okno, było słonecznie. Ubrałam długie jasne jeansy, białą koszulkę z krótkim rękawem i do tego dobrałam białe Air Force. Zostawiłam rozpuszczone włosy, pomalowałam się lekko i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i ujrzałam zaspaną Chloe, która siedziała na kanapie z talerzem w ręku i oglądała bajki oraz Susan, która siedziała przy stole i rozmawiała z kimś po niemiecku.

- Cześć, diabełku - przytuliłam blondynkę.

- Ciocia, patrz! - wskazała na bajkę.

- Kochanie, ja wyjeżdżam na trzy dni, a ty zostaniesz tutaj z ciocią, dobrze? - zaczęłam jej tłumaczyć sytuację, na co blond włosa pokiwała głową.

- Zachowuj się! Bo ciocia będzie dzwonić do mnie jak będziesz niegrzeczna! - powiedziałam rozbawiona i przeszłam do kuchni, w której siedział Andreas i Susan.

- Gotowa? - skoczek zapytał na mój widok.

- Ta - podeszłam do blatu i nalałam wody do szklanki.

- A gdzie Stephan? - zmarszczyłam brwi i zaczęłam rozglądać się, po pomieszczeniu.

- Stephan, zaniemógł - zaśmiał się i wstał, po czym odłożył talerz do zmywarki.

- Co masz na myśli? - zapytała Susan.

- Nie mają miejsca w samochodzie, a ja jadę tym razem sam i Steph zaproponował, żebym zawiózł cię - skoczek skierował się do wyjścia, po czym zaczął zakładać Air Force na stopy. Czy wszyscy muszą chodzić akurat w tych butach?

Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz