Rano, obudziłam się w swojej sypialni. Zaspana, przetarłam oczy i odwróciłam się w drugą stronę. Ujrzałam tam śpiącego Wellingera. Przerażona, uniosłam do góry kołdrę. Na szczęście, byłam w swojej koszulce, jedynie miałam zdjęte spodnie. Na ten widok, odetchnęłam z ulgą, bo to musi świadczyć, że nic nie wydarzyło się między nami. Bynajmniej, mam taką nadzieję. Nie chcąc budzić blondyna, delikatnie podniosłam się. Przeszłam kawałek i potknęłam się o własne stopy.- Kurwa! - wybełkotałam, kiedy moja pupa zetknęła się z zimną podłogą. Po chwili, usłyszałam śmiech Andreasa.
- Wczoraj trochę wypiło się, co nie? - powiedział roześmiany.
- Ugh, ciszej, moja głowa - przymknęłam oczy i usłyszałam jeszcze większy śmiech blondyna.
- Będziesz tak siedzieć na podłodze? - uniósł do góry brew.
- A jeśli tak, to co? - warknęłam.
- Bardzo wygodna - stwierdziłam.
- Łap - rzucił we mnie butelką wody, którą miałam złapać, ale przez kaca, dostałam w nią twarz, na co Andy wybuchł śmiechem i przywalił sobie z otwartej ręki w czoło. Boże Vee, ale siara.
- Wellinger, czy między nami coś wydarzyło się? - zapytałam w przerwie łykania wody, niczym pelikan.
- Tak - z głupim uśmieszkiem, przewrócił się na plecy.
- Co?! - krzyknęłam zaskoczona, czego szybko pożałowałam, bo jeszcze bardziej rozbolała mnie głowa. Syknęłam z bólu i usłyszałam melodyjny śmiech blondyna.
- Jeżeli chodzi ci o seks, to jesteś nieziemska - przegryzł wargę.
- Boże! - krzyknęłam przerażona i włożyłam głowę między kolana.
- Masz fajnego pieprzyka, na prawym pośladku - puścił mi oczko. Zażenowana, przegryzłam wnętrze policzka. - Żartuję - roześmiał się.
- Jesteś głupi! - rzuciłam w niego butelką i zakryłam twarz rękoma.
- Pomożesz mi wstać? - przerwałam jego wyśmiewanie się ze mnie. Spojrzał na mnie, jak na debilkę i znowu zaczął śmiać się.
- Dzięki, poradzę sobie sama - burknęłam i spróbowałam podnieść się, ale nie wyszła mi ta czynność. Rozbawiony chłopak, podszedł do mnie i podał mi ręce, które szybko złapałam i podniósł do pionu.
Ostrożnie wyszłam z pomieszczenia i spróbowałam nie spaść ze schodów. Kiedy bezpiecznie postawiłam stopę na ostatnim schodku, odetchnęłam z ulgą i poszłam w stronę kuchni. Ujrzałam Pauline, która leżała na kanapie w objęciach Markusa. Uśmiechnęłam się pod nosem i chwiejnym krokiem, przeszłam przez salon do kuchni. Zastałam tam rozmawiającą Susan ze Stephanem.
- Daj mi coś na kaca, bo zaraz umrę! - wyjęczałam i opadłam na krzesełko barowe. Przyjaciele zaśmiali się, po czym Stephan podał mi pod nos, jakieś tabletki.
- Co to? - spojrzałam na listek.
- Nie umiem czytać po szwabsku - burknęłam.
- Po jakiemu? - zapytał, roześmiany brunet.
- Po szwabsku - odgarnęłam moje włosy z twarzy.
- To jest aspiryna - powiedziała brunetka i podsunęła mi swoją szklankę z herbatą. Wzięłam tabletkę i popiłam ją herbatą.
- Może weź cztery - zaproponował roześmiany Steph.
- Stephan! - zielonooka rzuciła w niego szmatką.
CZYTASZ
Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. Wellinger
FanficZakazana miłość? Brzmi świetnie! Ale czy tak samo dobrze, brzmi stwierdzenie udawana miłość? A może nie udawana? Może jest prawdziwa, ale wymuszona, błędna i trudna? Relacja Victorii i Andreasa, jest od samego początku bardzo burzliwa. Zaczynają ze...