- Gdzie jesteście? - zapytałam lekko wkurzona, bo jestem spóźniona na lotnisko, żeby odebrać Pauline z Chloe.- Spokojnie, siedzimy w hangarze - usłyszałam w słuchawce śmiech mojej siostry.
- Chyba muszę w końcu kupić ten samochód - westchnęłam i przystanęłam na drugą nogę. Położyłam rękę na drążku, i czekałam aż tramwaj wyjedzie ze skrzyżowania. O tej godzinie, w środku tygodnia w Monachium są wielkie korki. W tym momencie, znienawidziłam to miasto. W Londynie, również jeździłam komunikacją miejską, ale mam wrażenie, że łatwiej było przedostać się przez miasto.
- Zaraz będę. Już widzę przez okno pas startowy - powiedziałam, po czym rozłączyłam się i przygotowana stanęłam obok drzwi. Kiedy tramwaj zatrzymał się przed wejściem na lotnisko, szybko wyszłam z niego i pobiegłam do dziewczyn.
- Cześć! - wpadłam w ramiona blondynki.
- Hej! - przytuliła mnie. -
A ja?! - usłyszałam zbulwersowany głosik Chloe. Odsunęłam się od Pauline i spojrzałam na dziewczynkę, która dosięgała mi aż do bioder.
- O jeju! Jaka już jesteś duża! - zaśmiałam się.
- Ciociu, za niedługo będę miała pięć lat! - zaklaskała w dłonie.
- Jesteś po ojcu, taka wysoka - spojrzałam na Pauline. Jej córka zaśmiała się i zaczęła oglądać zabawki, które widniały na witrynie pewnego sklepu. - Jeju, jak ten czas szybko leci - objęłam dziewczyny i zaciągnęłam do wyjścia z lotniska.
- Pamiętam, jak twoja mama, jechała do szpitala, żebyś ty mogła przywitać świat - westchnęłam nostalgicznie. Zabrałam dziewczyny do kawiarnii.
- I chcesz mi powiedzieć, że on tak, po prostu cię tam zostawił? - Pauline, zakrztusiła się gorącą czekoladą.
- Ta - westchnęłam i zamieszałam smutnie herbatę.
- Kurde, polubiłam Andreasa - powiedziała rozczarowana.
- Ja też, nawet bardzo - upiłam łyk, malinowej herbaty.
- Zakochałaś się? - zapytała marszcząc brwi. Pokiwałam twierdząco głową.
- Zrozumiałam to, dopiero na lotnisku
- Jak go spotkam, to rozwalę mu tą piękną twarzyczkę - warknęła, na co wybuchłam śmiechem.
- Już to widzę - pokręciłam głową.
- Nie fizycznie, tylko psychologicznie. Wejdę mu na ego...
- Pauline, daj spokój. Nie pierwszy i nie ostatni raz, mam złamane serce - położyłam rękę na jej dłoni.
- Ale musisz mu wygarnąć, za to jak potraktował cię
- Dam radę - posłałam jej delikatny uśmiech, co odwzajemniła.
- A jak tam, Markus? - zapytała zaciekawiona. W zdziwieniu podniosłam do góry brwi.
- Markus? Ostatnio pytał o ciebie - uśmiechnęła się.
- A co? Nie macie kontaktu?
- Nie, nie mam jego numeru - westchnęła.
- To zaraz ci go dam - posłałam jej promienisty uśmiech, wyciągnęłam telefon i zaczęłam dyktować siostrze numer do Eisenbichlera.
- Wracając do Andreasa... - odłożyła na bok telefon i uniosła wzrok na moją osobę.
- Nie, proszę cię - rzekłam niezadowolona.
CZYTASZ
Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. Wellinger
FanfictionZakazana miłość? Brzmi świetnie! Ale czy tak samo dobrze, brzmi stwierdzenie udawana miłość? A może nie udawana? Może jest prawdziwa, ale wymuszona, błędna i trudna? Relacja Victorii i Andreasa, jest od samego początku bardzo burzliwa. Zaczynają ze...