XII. Monachium, 08.01

90 2 0
                                    




Rano, siedziałam jak na szpilkach i czekałam na wiadomość od Andreasa. Dzisiaj jedziemy do gienkologa i strasznie stresuję się tym faktem. Nie tylko dlatego, że może okazać się, że spodziewam się dziecka, ale też dlatego, że to po prostu ginekolog. Nie lubię tego rodzaju badań i stresuje mnie to. Nikomu nie powiedziałam o zaistniałej sytuacji. Nawet Susan i Pauline o tym nie wiedzą.

Siedziałam na kanapie w salonie i nerwowo trzymałam w rękach telefon. Kiedy zawibrował, aż podskoczyłam.

- Co jest? - zapytała moja przyjaciółka, która siedziała obok mnie i oglądała jakiś serial.

- Muszę wyjść - powiedziałam wchodząc do przedpokoju. Nałożyłam czarne botki i płaszcz, po czym szybkim krokiem ruszyłam w stronę windy. Czas okropnie dłużył mi się.

Przywitałam się z blondynem, po czym pojechaliśmy do gabinetu ginekologicznego. Nałożyłam na głowę czarny kaptur i założyłam na nos tego samego koloru okulary przeciwsłoneczne. Chłopak powtórzył moje czyny, splótł nasze dłonie i poszliśmy w stronę budynku.

Weszliśmy do gabinetu, gdzie przy biurku siedziała kobieta w średnim wieku. Była uczesana w dużego koka, oczy miała koloru niebieskiego i była odziana w błękitny strój. Na nasz widok uśmiechnęła się i powiedziała coś po niemiecku. Andreas chwilę zaczął dyskutować o czymś z kobietą, a ja po prostu przyglądałam się im.

- Nazywam się Anne Schmitz i zbadam cię - lekarka zwróciła się do mnie po angielsku.

- Proszę, usiądź na fotelu, a ja za chwilę przyjdę - zrobiłam dokładnie, to co kazała. Obok mnie zasiadł zmartwiony Andy i chwycił moją dłoń.

- Będzie dobrze - uśmiechnął się lekko i pogładził kciukiem skórę.

Po chwili, Anne przyszła do pomieszczenia z rękawiczkami na dłoniach i trzymała w nich wielką butle. Kazała podnieść mi bluzę i zaczęła jeździć po moim brzuchu, małym urządzeniem. Ze skupieniem, analizowała obraz w komputerze. Spojrzałam na blondyna. Również był zestresowany, ale posłał mi delikatny uśmiech i pocałował moją rękę.

- Nie jest pani w ciąży - momentalnie poczułam, jak kamień spada mi z serca. Uradowana, uśmiechnęłam się. Poczułam jak skoczek momentalnie rozluźnia napięte mięśnie. Podziękowałam Bogu w myślach. Mam ogromne szczęście w mojej głupocie. Mam nadzieję, że już w moim życiu, nie będę miała podobnej sytuacji.

Po tym wszystkim w ciszy i spokoju, Andreas zawiózł mnie do domu.

- Chcesz wejść? - zapytałam niepewnie, kiedy wyszliśmy z samochodu. Chłopak zaczął zastanawiać się, ale po chwili uśmiechnął się.

- Chętnie - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę mieszkania.

Niby nie jesteśmy parą, ale zachowujemy się jak para, co jest mega dziwne i skomplikowane, ale w zasadzie tak jest łatwiej udawać. Jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do swojego dotyku, więc pocałunki, trzymanie się za rękę są wtedy dla nas bardziej komfortowe i naturalniej to wygląda w kamerze.

Weszłam do mieszkania i modliłam się w duchu, aby nikogo w nim nie było. Ale niestety w kuchni zastałam całująca się parkę moich przyjaciół.

- Oj, sory! - zakryłam, oczy i szybko opuściłam pomieszczenie. Zaciągnęłam niebieskookiego do mojego pokoju.

- Co oglądamy? - włączyłam laptop.

- Wybierz coś, zdaję się na ciebie i twój gust filmowy - chłopak puścił mi oczko i usadowił się na łóżku.

Włączyłam film akcji, wzięłam koc, który leżał na fotelu, położyłam się obok Andiego i okryłam nas cieplutkim, puchatym materiałem. Blondyn położył głowę na moim brzuchu. Włożyłam rękę w jego blondi włosy i zaczęłam się nimi bawić. Lubię jego włosy. Są takie gęste i... aw, po prostu lubię bawić się nimi.

Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz