IV. Monachium, 19.08

93 4 0
                                    




- Ciociu, kupisz mi nowe lalki? - zapytała mnie blondynka, kiedy przechodziłyśmy obok sklepu z zabawkami.

- Chloe, masz już dużo lalek - powiedziałam zlewkowo, bo patrzyłam na mapę w telefonie.

- Chloe, chyba źle poszłyśmy - westchnęłam i zatrzymałam się. Zaczęłam rozglądać się po placu, na którym znajdujemy się. Raczej to nie tutaj miałam spotkać się z Pauline.

- Vee! - usłyszałam głos dziewczyny. Odwróciłam się i ujrzałam moją siostrę.

- Mama! - mała blondynka, puściła moją rękę i uradowana pobiegła w jej stronę. Po drodze, wpadała na jakiegoś mężczyznę.

- Hej, ostrożnie - usłyszałam głos Andreasa.

- Wujek Andreas! - przytuliła go.

- Ej, a ja?! - krzyknęła Pauline, udając oburzoną, na co zaśmiałam się. Podeszłam do nich.

- Cześć - przywitał się ze mną blondyn.

- Hej - posłałam mu uśmiech, ale wyminęłam go i wpadłam w ramiona mojej siostry.

- Stęskniłam się za wami - stwierdziła z uśmiechem.

- Mamusia! - Chloe puściła Wellingera i wpadła w nasze ramiona.

- To ja nie przeszkadzam wam - zaśmiał się i odszedł.

- Co to za przystojniak, do którego moja córka mówi wujku? - dziewczyna w kręconych włosach, szepnęła rozbawiona.

- To Andreas, chłopak nowej córeczki naszego tatusia - westchnęłam odsuwając się od niej.

- No właśnie, widziałaś go? - uśmiech zszedł jej z twarzy.

- Tak, ale chodź porozmawiamy o tym w kawiarni - stwierdziłam i zaprowadziłam dziewczyny do najbliższego sklepu z kawą.

- Więc opowiadaj - blondynka wzięła łyk kawy. Westchnęłam głęboko.

- Poza tym, że nasz ojczulko jest ogromnym chujem... - zaczęłam, ale gdy zobaczyłam skrzywioną minę Paulinę i śmiech Chloe, ugryzłam się w policzek.

- To dowiedziałam się, że uwił nowe gniazdko, ale również okazało, się że naszą „przyszywaną siostrą" jest właśnie wariatka, Klara - dziewczyna wyszczerzyła oczy.

- Ale z tego co Andreas powiedział mi, to Klara nie jest jego biologiczną córką - zobaczyłam, jak niebieskookiej ulżyło.

- Pokłóciłam się z Fischerem, bo dosłownie wszystko wykrzyczałam mu w twarz - wzięłam łyk kawy.

- I co on na to? - zmarszczyła brwi. Spuściłam wzrok na swoje buty.

- Nie wyglądał na przejętego - westchnęłam smutnie.

- Kretyn - prychnęła.

- Wiesz gdzie mieszka?

- Tak - podałam jej małą kopertę.

- Świetnie - stwierdziła przebiegle, oglądając zdjęcia domu i czytając adres.

- Kochanie, jedziemy do twojego dziadka na obiadek - siostra zwróciła się do Chloe.

- Co ty chcesz zrobić? - zmarszczyłam brwi.

- Złożymy mu mała wizytę - rzekła, ubierając na dziewczynkę kurtkę jeansową.

Poszłyśmy na przystanek autobusowy i wsiadłyśmy do autobusu, który wysadził nas na bogatym osiedlu domków jednorodzinnych.

- Widzę, że staremu dobrze się powodzi - Pauline, stwierdziła kpiąco, widząc duże, nowoczesne domy. Odszukałyśmy dom z fotografii i zastukałyśmy w drzwi.

Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz