VII. Courchevel, 30.08

102 1 0
                                    


- Cześć, mała - usłyszałam za sobą głos Gregora. Odwróciłam głowę w jego stronę, po czym rzuciłam się w silne ramiona blondyna.

- Nie spodziewałem się, aż tak mocnego i miłego przywitania - zaśmiał się do mojego ucha.

- No co? Stęskniłam się! - stwierdziłam, odsuwając się od chłopaka.

- Ja też - objął mnie ramieniem.

- Następnym razem, zobaczymy się za trzy miesiące - westchnął.

- Trudno. Najważniejsze jest to, co tu i teraz! - posłałam mu promienisty uśmiech, co od razu odwzajemnił. - A teraz, chodź - odsunęłam się od niego i wyjęłam z kieszeni mojej bluzy dyktafon, na co chłopak wydał dźwięk niezadowolenia. - Kochany, to jest moja praca - puściłam mu oczko i włączyłam urządzenie. 

- Pójdziesz ze mną, na croissanta? - zapytał, kiedy zakończyłam wywiad.

- Skoro zapraszasz, to chętnie - posłałam mu uśmiech, co odwzajemnił. Blondyn, chwycił mnie za rękę i zaczął zmierzać w stronę wyjścia ze skoczni. Cały czas dyskutując, udaliśmy się do małej, przytulnej kawiarenki blisko skoczni. 

***

- Więc marzy ci się podróż dookoła świata? - położyłam głowę na dłoniach.

- Ta, po zakończeniu kariery skoczka, która chyba za niedługo faktycznie zakończy się - westchnął.

- Chciałbym najpierw pojechać do Stanów, potem zwiedzić Europę, Azję, Australię i ewentualnie Afrykę - stwierdził popijając kawę.

- A ty? Jakie masz marzenia? - uśmiechnął się. Zastanowiłam się chwilę. - Nie przychodzi mi do głowy nic konkretnego - rzekłam, patrząc się zamyślony wzrokiem na obraz na ścianie.

- O wiem! - klasnęłam w dłonie.

- Chciałabym pojechać na koncert Guns N Roses - zaśmiał się. - Akurat pod tym względem, dogadasz się z Mauelem Fettnerem - przyznałam mu rację, bo Manu ma typowo rockową duszę. Już po samym jego wyglądzie, można stwierdzić, że mężczyzna jest fanem mocnych brzmień.

- Czemu uważasz, że twoja kariera skoczka, za niedługo zakończy się? - zapytałam delikatnie, aby nie urazić mojego rozmówcy.

- Nie fascynują mnie starty w PK, przepadanie w pierwszej serii PŚ, albo i nawet nie kwalifikowanie się do niej - spojrzał smutnie na szklankę kawy. - Poza tym, jestem już stary - zaśmiał się.

- Oj, nie przesadzaj! - położyłam dłoń, na jego dłoni.

- Znam starszych ludzi - spróbowałam pocieszyć go. - Dzięki - stwierdził rozbawiony. Może to nie była najlepsza forma pocieszenia?

- Vee, ty głąbie - w myślach, przywaliłam sobie z otwartej dłoni w czoło.


Kiedy skończyliśmy pić kawę i jeść croissanty, Gregor zaprosił mnie na wieczorny spacer po Courchevel. Szliśmy brzegiem rzeki, oświetleni blaskiem księżyca i podziwialiśmy piękne widoki natury. Rozmawialiśmy o wszystkim, jak i o zwykłych głupotach. Świetnie rozmawia mi się z Gregorem. Możemy porozmawiać na wiele tematów. Nie wiem ile czasu trwał ten romantyczny moment, ale w pewnej chwili moja skóra zaczęła drżeć. 

- Zimno ci? - zapytał, kiedy zobaczył, że dygoczą mi zęby.

- Trochę - objęłam się rękoma.

- Masz - chłopak zdjął swoją bluzę i podał mi ją.

- Ale przecież, tobie teraz będzie zimno - westchnęłam przejęta.

Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz