VIII. Monachium, 02.09

88 2 0
                                    


- Więc, co zamierzacie zrobić? - zapytał Stephan, opierając się o swój samochód. Jesteśmy w drodze do Niemiec i aktualnie stoimy na stacji benzynowej. Ja z Wellingerem siedzimy na murku na chodniku, a Leyhe stoi przy samochodzie.

- Będziemy udawać - odpowiedział blondyn, wzruszając ramionami. Wyciągnęłam kolejnego papierosa i włożyłam sobie go do budzi.

- Nie pal tyle! - niebieskooki wyrwał mi fajkę z ust i wywalił ją. - Ej! - warknęłam.

- Chcesz mieć to świństwo w płucach?! - zaczął się ze mną kłócić.

- Tak, bo dlaczego by nie? - fuknęłam. Stephan pokręcił rozbawiony głową.

- Poza tym, kim ty jesteś, żebyś martwił się o moje zdrowie? - uniosłam brew. 

- Wy jesteście pewni, że chcecie udawać? - zaśmiał się. - Bo wcale nie musicie. - brązowooki, pokręcił głową, po czym wsiadł do samochodu. Spojrzałam na Wellingera, a on na mnie. Pstryknął mi w nos, po czym śmiejąc się, dołączył do swojego przyjaciela. Weszłam do samochodu, zapięłam pas, włożyłam słuchawki do uszu i oparłam głowę o drzwi. Przymknęłam oczy, po czym zasnęłam. 

***

- Vee, wstawaj - poczułam lekkie szarpnięcie za moje udo. Otworzyłam oczy i ujrzałam budynek, w którym mieszkałam z Susan. Na dworze było już ciemno, co świadczyło o późnej godzinie. Przeciągnęłam się i otworzyłam drzwi. Podeszłam do chłopaków, którzy wyciągali mi walizkę, pożegnałam się z nimi i weszłam do windy. Kiedy byłam na odpowiednim piętrze, wyjęłam klucze i włożyłam do zamka. W środku, panowała ciemność, co oznaczało, że moja przyjaciółka już śpi. Zapaliłam małą lampkę, która stała na komodzie, zdjęłam buty i cicho weszłam po schodach, do mojej sypialni. Postanowiłam, że zostawię walizkę w przedpokoju, żeby nie budzić brunetki i wezmę ją dopiero rano. Szybko przebrałam się i wskoczyłam do łóżka, po czym odpłynęłam w krainę zapomnienia. 


Obudziłam się późno, bo zegarek w moim telefonie wskazywał na jedenastą dwadzieścia. Słysząc krzątającą się po kuchni przyjaciółkę, zeszłam na dół. Przywitałam się z nią i usiadłam na krzesełku barowym.

- To opowiadaj mi całą historię - powiedziała podsuwając mi talerz z jajecznicą. Opowiedziałam jej wszystko od początku, do końca.

- Kurde, chciałbym zobaczyć to zdjęcie.- zaśmiała się. - Które? - nabiłam kawałek jajka, na widelec. - No to z Gregorem. - odpowiedziała.

- Ach, ale nie zobaczysz. - wystawiłam jej język.

- A może jak, poproszę ładnie Tadzia, to specjalnie dla mnie odzyska to zdjęcie? - rzekła, uśmiechając się promieniście. - Tylko spróbuj! - rzuciłam w nią jabłkiem, na co obydwie wybuchłyśmy śmiechem.

- Jakie masz plany, na dzisiaj? - zapytałam, zmieniając temat.

- Za czterdzieści minut, mam wykład - powiedziała, zerkając na zegarek na ścianie. - A potem, chciałbym iść do galerii, na zakupy

- Idę z tobą - wstałam i włożyłam talerz do zmywarki.

- Ale gdzie? Na wykład czy na zakupy? - zaśmiała się. - A co, chciałbyś, żebym poszła z tobą na wykład? - wyśmiałam ją.

- Ugh, ty masz fajnie, bo nie musisz studiować i nie musisz użerać się z tymi idiotami - zmarszczyłam brwi. - No... Masz dobrze płatną pracę, i jak na swój wiek, wysokie stanowisko i robisz to co lubisz - zaczęła tłumaczyć.

Dwóch kochanków przez gwiazdy przeklętych | A. WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz