Prawda o dzienniku

94 11 3
                                    

Dumbledore wrócił na swoje stanowisko. Komnata tajemnic została zamknięta. Spetryfikowani uczniowie dostali antidotum.

Wszystko skończyło się pomyślnie.

Ginny trafiła do skrzydła szpitalnego, gdzie zajęła się nią pani Pomfrey. My natomiast szliśmy właśnie w kierunku gabinetu samego dyrektora, gdzie drzwi już czekały na nas otworem. Weszliśmy do środka.

Siedział w fotelu i uśmiechał się lekko do nas. Płomienie kominka odbijały się w jego okularach. 

- Usiądźcie moi drodzy.

Zrobiliśmy jak kazał. 

- Słyszałem o tym, co zrobiliście dla naszej szkoły, ale jestem ciekaw, jak wyglądała cała historia waszymi oczami. Opowiedzcie mi - uśmiechnął się zachęcająco.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam na Harry'ego, który zaczął mówić.

- To ten dziennik - powiedział, biorąc go do ręki i pokazując Dumbledore'owi. - Riddle zapisał go, kiedy miał szesnaście lat.

Dumbledore wziął dziennik i obejrzał uważnie nadpalone i wilgotne kartki.

- Niewiele osób wiedziało, że Lord Voldemort nosił kiedyś inne nazwisko: Tom Riddle. Sam go uczyłem, pięćdziesiąt lat temu, tu, w Hogwarcie. Po ukończeniu szkoły przepadł bez wieści... odbywał dalekie podróże... studiował i praktykował czarną magię, przebywając w towarzystwie najgorszych typów, i przeszedł tyle niebezpiecznych transformacji, że kiedy w końcu ujawnił się jako Lord Voldemort, trudno było w nim rozpoznać Toma Riddle'a. Mało kto łączył Lorda Voldemorta z tym inteligentnym, ładnym chłopcem, który kiedyś był tutaj prefektem szkoły - wyjaśnił, po czym zapytał. - Co z tym wspólnego miała panna Weasley?

Harry zawahał się przez chwilę.

- Dziennik trafił w jej ręce przypadkowo. Zapisywała w nim swoje przemyślenia, a Riddle wykorzystał je przeciwko niej. To nie jej wina, dyrektorze..

- To była dla niej bardzo ciężka próba. Nie zostanie ukarana. Lord Voldemort uwodził już czarownice i czarodziejów o wiele starszych i mądrzejszych od niej.

Czarnowłosy lekko odetchnął z ulgą. Widać było, że martwił się o nią, szczególnie po tym, co usłyszał..

Ginny się w nim podkochiwała od początku roku..

- Jeśli dobrze pamiętam, to powiedziałem wam, że jeśli ktokolwiek z was złamie jeszcze jeden punkt regulaminu szkolnego, to będę musiał wyrzucić go ze szkoły - dodał spokojnie Dumbledore, podnosząc brew do góry. Spojrzałam na czarnowłosego, który opuścił głowę na jego słowa. 

- Co dowodzi, że nawet najlepsi z nas powinni czasami liczyć się ze słowami - ciągnął Dumbledore z uśmiechem. - Razem z panną Malfoy otrzymacie Specjalną Nagrodę za Zasługi dla Szkoły i... zaraz... tak, po dwieście punktów dla Gryffindoru oraz Slytherinu.

Nie mogłam na to pozwolić.

- Jeśli mogę coś wtrącić dyrektorze.. - zaczęłam nieśmiało. - Ja nic nie zrobiłam, nie zasługuję na te punkty. Harry sam zabił Bazyliszka i uratował Ginny.. - zaczęłam, ale chłopak mi natychmiast przerwał.

- Gdybyś nie odwróciła jego uwagi, to nie mógłbym zniszczyć tego dziennika. Zdecydowanie zasłużyłaś - zaczerwieniłam się lekko na jego słowa.

Staruszek przenosił sugestywne spojrzenie ze mnie na chłopaka i z powrotem, uśmiechając się spod okularów. 

- No więc, jeśli już to sobie wyjaśniliśmy... to chciałbym ci podziękować Harry. Musiałeś okazać mi prawdziwą wierność... tam, w Komnacie Tajemnic. Bo tylko to mogło przywołać do ciebie Fawkesa.

Rosalyn || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz