Komnata tajemnic /2

108 11 1
                                    

- Pomóż mi, Rosalyn.

Obudziłam się z krzykiem. Znowu on, znowu ten sen.

- Rose, Rose! - nad moim łóżkiem stały trzy dziewczyny, z którymi dzieliłam pokój. - Już wszystko dobrze, to tylko zły sen - dostrzegłam wśród nich Donnę.

Mój oddech za każdym wydechem się nieco rozluźniał, a serce zwalniało rytm. Jestem u siebie w łóżku, nic się nie dzieje.

Ale to wszystko wyglądało tak realistycznie.

- Przepraszam, że znowu was budzę - mruknęłam zakłopotana. Dziewczyny pokiwały niemrawo głowami, udając się na swoje posłania. Przy mnie została tylko blondynka.

- Cały czas to samo? - zapytała szeptem.

- Don...- zaczęłam, ale przerwała mi.

- Musisz komuś o tym powiedzieć. Musisz iść do Snape'a - powiedziała twardo.

Jeszcze tego brakowało! Nie dość, że mamy w szkole pięć spetryfikowanych osób, to jeszcze dziewczynę, która śni o jakimś dziwnym chłopaku. Nawet nie wiem, kim on jest!

- Jest środek nocy! Pozwól mi chociaż zrobić to nad ranem - spojrzałam się na nią błagalnie. 

- Obydwie wiemy, że nad ranem uznasz, że nie było tematu. Chcesz kolejną nieprzespaną noc? Ile jeszcze takich zniesiesz? Proszę cię, Rose. Idź do niego. Teraz - zaakcentowała ostatni wyraz.

Westchnęłam przeciągle, wiedząc, że z nią nie wygram. Dziewczyna jest cholernie uparta.

- Dobrze, pozwól mi chociaż się przebrać - powiedziałam z przegraną.

Kiwnęła głową, odchodząc na bok. Położyłam stopy na posadzce i zaczęłam grzebać w szafie. Wyjęłam z niej szare dresy i zieloną bluzę z kapturem, które po chwili założyłam na siebie. Na nogi wsunęłam czarne trampki.

- Idę - mruknęłam niezadowolona. Spojrzała na mnie i ponownie skinęła głową. 

Zeszłam na palcach po schodach, znajdując się w salonie wspólnym. Na zewnątrz szalała burza, co dało się dostrzec w niespokojnej tafli jeziora.

Cichutko wyszłam z pomieszczenia i ostrożnie przemknęłam korytarzem. Kwatery Snape'a znajdują się niedaleko naszego dormitorium, także w lochach, ale to nie był mój cel. 

Chyba ją kompletnie pokręciło, jeśli naprawdę myślała, że odważę się zakłócić sen nietoperza o tak późnej porze. 

Czmychnęłam po schodach prosto do łazienki dla dziewcząt, oświetlając sobie drogę zaklęciem "Lumos". Oparłam się o umywalkę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

- Kim jesteś? - pokręciłam głową, myśląc o chłopaku z moich snów.

Nagle zlewy, o które się podpierałam, zaczęły niebezpiecznie drgać. Odskoczyłam od nich jak oparzona. Umywalki rozsunęły się na boki, zostawiając środek pusty. Z bijącym sercem podeszłam o krok bliżej, chcąc zobaczyć, co się tam znajduje. 

Schody. Zakręcane schody w dół.

Przełknęłam ślinę.

Powinnam o tym komuś natychmiast powiedzieć. Powinnam pójść w tej chwili do Snape'a... ba! Nawet do samego Dumbledore'a! Ale jak mogłam powiadomić o czymś dyrektora, gdy nie ma go w szkole? Został przecież zawieszony po tych wszystkich atakach na uczniów!

W jednej sekundzie mój zdrowy rozsądek poszedł na wakacje. Muszę zajrzeć do środka..

Niepewnym krokiem podeszłam do schodów i zaczęłam je przemierzać stopień po stopniu. Kiedy dotarłam na sam dół, dojrzałam okrągłe drzwi z wyrzeźbionymi na nich wężami.

Rosalyn || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz